do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zielony brzuch jakby go bolał.
- Chcesz powiedzieć; że został zabity, a jego ciało usunięte'? - wycedziła Helena,
prostując się gwałtownie i zaciskając zęby z siłą, która nie wróżyła nic dobrego.
- Nie, nie! - zawołał szybko Kanastorous. - On został... chwilowo odstawiony na bok.
- Dlaczego?
- %7łeby nie mógł się zajmować sprawą Tesseraxa.
- A co to właściwie jest ta  sprawa Tesseraxa ? - dopytywał się Brutus.
- Och, a skąd miałbym wiedzieć? - zawołał Kanastorous, ciągle zgięty w pół trzymając się
za brzuch, - Czy nie moglibyście zapalić tej świecy?
- Zapałki mi wyszły - warknął Brutus.
- Kłamiesz.
Brutus nie uznał za wskazane odpowiedzieć.
- Dasz za to ten swój nadprzyrodzony łeb? - ryknął demon, a język zamigotał mu
wściekle na wszystkie strony, zupełnie jakby w jego ustach mieszkał wielki wąż.
- Wątpię. Wróćmy jednak do tematu. Próbowałeś nas przekonać, że nie wiesz absolutnie
nic na temat tego Tesseraxa.
- Ale ja naprawdę nic nie wiem! - załkał demon. -To jest prawda, mój stary czworonożny
przyjacielu, po prostu gorzka prawda. Zostałem poproszony o pomoc w unieszkodliwieniu
Blake'a przez panów Willarda Aimsa i Holagosta Mura, szefa maseńskiej ambasady w Los
Angeles.
- I nie powiedzieli ci dlaczego to chcą zrobić?
- Nie, nie powiedzieli. Po tym co się stało z paskudą wywnioskowałem, że ma to jakiś
związek ze sprawą Tesseraxa.
- To Rozpustkę naprawdę przeniesiono do Japonii?
- Tak.
Brutus zamyślił się na chwilę, po czym powiedział:
- W porządku, wierzę ci. Wątpię, by w sprawie Tesseraxa ci cokolwiek powiedzieli. Ale
musisz wiedzieć co zrobili z Jessiem, bo przecież sam pomogłeś to zaaranżować.
- Do mnie należało tylko sprowadzenie go do łazienki - zastrzegł się demon. Załatwiłem
to przez postawienie do obiadu butelki wina, które najpierw zaprawiłem środkiem
moczopędnym.
- Kto czekał na niego w toalecie? - spytał Brutus.
Kanastorous zawahał się ledwie zauważalnie, po czym szybko powiedział:
- Nie wiem, Brutusie. Tego mi nie powiedzieli, kazali mi tylko dopilnować, żeby Jessie
tam poszedł.
- Kłamiesz.
- Przysięgam, że nie!
- Słowo demona?
- Ja miałem tylko podać mu zaprawione wino, które nie podziałałoby na mnie ani na
ciebie, ale Jessiego zmusiło do szukania pisuaru.
Brytan ponownie przemierzył większe z kół i zdmuchnął drugą świecę, obserwując jak
demon miota się w bólu na wszystkie strony, chwytając za głowę, piersi, brzuch...
- Cieszę się, że to zrobiłeś - stwierdziła Helena. - Już sama chciałam podjąć tę...
inicjatywę.
Kanastorous opadł wewnątrz mniejszego kręgu na kolana i dopiero po kilku minutach
przyszedł do siebie na tyle, żeby móc mówić, choć nie na tyle, żeby ponownie wstać.
- To nikczemne - syknął. - Największe barbarzyństwo jakie mogę sobie wyobrazić.
- Och, dałbyś spokój, Zeke - ziewnął Brutus. - Zapomniałeś już, że pracowaliśmy razem
w piekle przez pięćdziesiąt lat? Widziałem tysiące razy jak popełniałeś znacznie bardziej
barbarzyńskie czyny, i to zwykle na bezbronnych dziewicach.
- To było przed wprowadzeniem praw! - wystękał demon.
- Pięć czarnych świec i siedem białych - przypomniał Brutus. - Jeżeli nie powiesz mi
tego, co chcę wiedzieć w ciągu następnej minuty, zdmuchnę trzecią czarną gromnicę. -
Zawiesił głos dla uzyskania dramatycznego efektu, po czym zagrzmiał: - Kto czekał na
Jessiego w tym cholernym sraczu? !
- Meduza - bąknął Kanastorous.
- Jeszcze ci mało?! - krzyknął Brutus.
- Kobieta, która zamiast włosów ma na głowie węże, ta co to spojrzeniem potrafi
zamieniać człowieka w kamień. Mieszka teraz w Los Angeles. Nigdy o niej nie słyszałeś?
- Wiem! - zawołała Helena. - To ta, co się tak fatalnie ubiera! I zawsze nosi lustrzane
okulary, żeby nie pozamieniać wszystkich przyjaciół w kamienie.
- Właśnie ta - potwierdził demon.
- Zawsze jest na jakimś wernisażu albo galowym koncercie - ciągnęła Helena. Widziałam
jej zdjęcia w gazetach i w telewizji, zwykle uwieszonej na ramieniu jakiejś grubej ryby z
maseńskiej ambasady.
- Właśnie, właśnie - mruknął Kanastorous, za wszelką ceną chcąc ich zadowolić. -
Masenów fascynują te węże, które ona ma zamiast włosów. Pewnie dlatego, że tak bardzo
przypominają ich własne czułki.
- Więc w toalecie kawiarni Czterech Zwiatów czekała na Jessiego ta Meduza? - upewnił
się Brutus.
- Tak, tak, właśnie ona.
- I zamieniła go w kamień ?
- Tak.
- Czy to nie równa się jego zabiciu?
- To była tylko przemiana czasowa - zapewnił Kanastorous. - Z tego co zrozumiałem,
istnieją sposoby, żeby go przywrócić do życia.
- Kiedy poszedłem za Jessiem do tamtego sracza, nie było w nim żadnego posągu, który
by go przypominał. Gdzie go zabrali, do cholery?
Kanastorous spojrzał, na niego błagalnie, bardzo w tym podobny do modlącego się
chrześcijanina wypatrującego na kolanach boskiego zmiłowania.
- Musicie mi uwierzyć, że mi tego nie powiedzieli. Brutus pokręcił wolno swym ciężkim
łbem.
- Nie, nie mam zamiaru wierzyć w żadne tego rodzaju bzdury.
- Ale oni naprawdę nie powiedzieli.
Bestia podniosła się z zadu i podeszła powoli do rzędu świec.
- Jak ci tam będzie, Zeke, jeśli zdmuchnę jeszcze jedną, czarną świecę?
- Nie zrobisz mi przecież tego, mój włochatopyski przyjacielu - błagał demon,
uśmiechając się przyprawiającym o mdłości, żebrzącym uśmiechem.
Brutus westchnął, pochylił się nad najbliższym płomieniem i wciągnął głęboki oddech.
- Powiem, powiem - krzyknął przerazliwie demon.
- Tylko bez sztuczek,
- Bez sztuczek - zgodził się Kanastorous.
- Gdzie zabrali Jessiego?
- Do Miasta Tysiąclecia - wyrzucił z siebie chrapliwie Zeke.
- Do tego nowego centrum handlowego w zachodnim Los Angeles? - upewniała się
Helena, podnosząc się z podłogi.
- Właśnie - potwierdził Kanastorous.
Brutus chrząknął nieprzyjaznie.
- A po co mieliby go tam zabierać ? - spytał.
- Bo to idealne miejsce, by go ukryć - oznajmił demon.
- Ale te sklepy są otwarte dwadzieścia cztery godziny na dobę - zaprotestowała Helena. -
Obsługę stanowią same roboty; o każdej godzinie pełno tam klientów. Zupełnie nie widzę jak
mogliby przetransportować tam Jessiego i go ukryć.
- Miasto Tysiąclecia to niezwykle miejsce - mówił demon, ciągle jeszcze na kolanach, z
kroplami czarnego potu spływającymi mu po pokrytym łuską czole. - Jest tam muzeum
sztuki, prawdziwy teatr, cały system fontann i ogród rzezby, służący oświecaniu stałej
klienteli.
- No to co? - zdziwił się Brutus.
- Wstawili Jessiego do ogrodu rzezby, między inne posągi. Mają zamiar trzymać go tam
dopóki afera tego Tesseraxa - cokolwiek się za tym kryje - nie ucichnie.
koniec rozdziału szóstego, cdn.
7
Miasto Tysiąclecia było dwustupiętrowym centrum handlowym, którego większość
znajdowała się pod jednym dachem. W jego skład wchodziły ogromne oranżerie i parki na
otwartym powietrzu, fontanny, ruchome chodniki dla pieszych, sale kongresowe, hotele,
znów fontanny, centra rozrywki, teatry i muzea - wstęp do jednych i drugich był wolny -
roboty-hostessy, bez których trudno byłoby się nie zagubić i wiele innych rzeczy. Całe to
cudo wartości trzystu milionów kredytów ukończono zaledwie rok wcześniej. Obsługiwane [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl