do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o magii i religii.
- Tak, cóż,morderstwa muti są obecne już od bardzo dawna, całkiem
możliwe, że od wieków. Odnosi się do zabójstwa człowieka by uzyskać
jego części ciała, które są używane w magicznych rytuałach. To właśnie
miałem na myśli, gdy mówiłem, że te trzy morderstwa same w sobie nie są
rytualne. Rytuał przychodzi pózniej, a organy są ich podstawową częścią.
- Więc, ofiary wcale nie są użyte jako ofiara. - Fenton odezwał się tak
cicho, że mógłby mówić do samego siebie.
- Dokładnie. Tak naprawdę, możesz powiedzieć, że śmierć jest prawie
przypadkowa. Przedmiotem są usunięte organy.
- Więc rytuał jest związany, tylko nie w sposób, jaki myśleliśmy.
- Oh, może być kilka rytualnych elementów w morderstwie. Specjalny nóż
może być użyty, pewne zaklęcie mogą być wypowiedziane gdy organy są
wyjmowane, ale to zależy od regionu i wydaje się być mało znaczące. Oh,
poza dwoma rzeczami, które są uważane za ważne.
Gdy Van Dreenan nie kontynuował, Fenton powiedział:
- Każesz mi pytać, prawda? Okay, panie ekspercie, jakie są te dwa rytualne
elementy?
- Widziałeś oba, nawet jeśli ich nie rozpoznałeś w tamtym czasie. Jedno z
ciał zostało znalezione w stawie, ja? Drugi niedaleko strumyka, trzeci
blisko stawu. To nie jest zbieg okoliczności. Morderstwo Muti utrzymuje,
że ciało musi zostać na zewnątrz, blisko wody.
- To nam zbytnio nie pomoże. - powiedział Fenton. - W tym kraju jest w
diabły rzek, strumieni i stawów. Jaka jest ta druga rzecz?
- Najbardziej niefortunne dla ofiary, tradycja muti wymaga by organy były
wydobywane gdy on albo ona jeszcze żyją.
Fenton potrząsnął głową.
- Biedne dzieci. - powiedział cicho.
- Rzeczywiście, tak, biedne dzieciaczki. - powiedział Van Dreenan. Było
coś dziwnego w jego głosie co zwróciło uwagę Fentona, ale zanim mógł
coś powiedzieć, Van Dreenan kontynuował. - Był kiedyś przypadek gdy
morderstwo muti zostało dokonane w oddalonej wsi. Ale w ostatniej
dekadzie czy coś koło tego, przypadki zostały również zanotowane w
obszarach miejskich.
- Czy wszystkie ofiary to dzieci?
- Nie zawsze, nie. Ale niektórzy z umthakhati wierzą, że organy młodych
zawierają więcej mocy.
- Um-co?
- Umthakhati - powiedział Van Dreenan. - Zulu dla 'wiedzmy' czy
'czarownika'. W języku Sotho, nazwa to baloyi.
- Mówisz w Zulu?
Van Dreenan wzruszył ramionami.
- Nie biegle. Wystarczająco by się porozumieć.
- A co z tym drugim, który wspomniałeś?
- Sotho? Kilka słów i zdań, nie więcej.
Fenton przytaknął, jakby doskonale rozumiał.
- To muti morderstwo, czy jest ono wyłączną cechą Południowej Afryki?
- Nie, słyszano również o przypadkach w Lesotho i Suazi. Były też nie
potwierdzone doniesienia z kilku innych miejsc, jak Nigeria. Ale
najbardziej popularne jest w moim kraju.
- Więc mordercami są czarni Afrykanie. A co z ofiarami? To samo?
- Nie zawsze. Czasem są biali. Zwłaszcza w ostatnich latach.
Fenton znowu usłyszał tą zmianę w intonacji. Wtedy Van Dreenan miał
atak kaszlu, który trwał przez kilka sekund. Fenton zaoferował mu
szklankę wody.
- Nie, nic mi nie jest, dziękuję. - powiedział Van Dreenan, kilka razy
oczyścił gardło. - Miałem właśnie powiedzieć o kilku incydentach
morderstw muti doniesionych za granicą. Kilka lat temu mieli sprawę w
Anglii.
- Takie same M.O. jak nasze? - spytał Fenton.
- Tylko w ogólnych sprawach. Ciało dziecka, czarnoskóry mężczyzna w
wieku siedmiu lat, został wyciągnięty z Tamizy, brakowało mu ramion,
nóg i głowy.
- Miejscowe dziecko?
- Prawdopodobnie nie, chociaż ciało nie został zidentyfikowane.
Detektywi nazywali go 'Adam', po to by biednemu chłopcu dać choćby
godność posiadania imienia.
- Czy kiedykolwiek dokonali aresztowania?
- Ostatecznie, nie. Scotland Yard bardzo interesowali się kobietą Yoruba z
Nigerii, ale fizyczne dowody były minimalne, a kobieta nie chciała
przyznać się do zaangażowania. Oficjalnie, sprawa pozostała otwarta. Ale
coś dobrego z tego wyszło: Scotland Yard zostało skłonione do
zapoczątkowania Projektu Violet, który na prowadzić śledztwa związane z
czarami na terenie Brytanii. Jak rozumiem, byli bardzo zajęci.
- Cóż, jak sobie możesz wyobrazić, Nauki Behawioralne wyszukały każdą
bazę danych jaka istnieje, i w Północnej Ameryce nie zarejestrowano
żadnych zbrodni tego rodzaju. Te trzy sprawy są naszymi pierwszymi.
Van Dreenan przypatrywał się Fentonowi bardzo mocno, gdy powiedział:
- Chciałbym móc zapewnić cię, że będą ostatnimi.
Rozdział 10
Quincey Morris i Libby Chastain szli z Walterem LaRue po ruinach kuchni
jego rodziny. Rozbite szkło i kawałki naczyń chrzęściły pod ich nogami.
- Jezusie Chrystusie Wszechmogący. - powiedział cicho duży mężczyzna.
- Nie, Panie LaRue. - powiedziała Libby. - Chyba mogę zapewnić, że On
nie był za to odpowiedzialny.
LaRue powoli wszystko ogarnął: noże i inne ostre obiekty leżały wszędzie
- poza tymi wbitymi w drzwi albo w ścianę naprzeciw; garnki i patelnie
pokrywały podłogę, spadły albo zostały zrzucone z haków; stół jadalny,
który wyraznie był użyty jako taran do drzwi wyglądał najgorzej; i same
drzwi - przełamane, popękane, wyżłobione i ledwo się trzymały.
Ogromne uszkodzenia drzwi kuchennych były wyrazną wskazówką dla
Morrisa jak blisko tak naprawdę było dla niego i Libby wczorajszego
popołudnia. Tylko kilka uderzeń więcej i byłby koniec, pomyślał. Wtedy
drzwi by opadły, a on miały szansę zobaczyć jak czuł się Davy Crockett
gdy meksykańscy żołnierze przyszli po niego z bagnetami.
Wyjaśnili wszystko LaRue w czasie jazdy z Holiday Inn. Byłoby okrutne
po prostu pozwolić mu wejść i odkryć tą masakrę.
Po uważnym obejrzeniu uszkodzeń, Walter LaRue wziął głęboki wdech,
wypuścił go, i powiedział łagodnie:
- Cóż, mogło być gorzej.
Morris tylko przytaknął. Nie spojrzał na Libby, mimo że oboje spodziewali
się eksplozji, biorąc pod uwagę napięcie w jakim ostatnio żył LaRue.
- I jeśli cokolwiek to zrobiło... - LaRue wskazał na całą kuchnię - pozwoli
wam zabezpieczyć ponownie dom, wtedy, pieprzyć to, warto było!
- Tego mogę pana zapewnić. - powiedziała Libby. - Zaklęcie, które
spowodowało te ataki na ciebie i twoją rodzinę nie będą już was kłopotać.
- Ale praca jeszcze nie skończona. - powiedział Morris. - Musimy
zlokalizować zródło zaklęcia zanim, ktokolwiek rzucił to cholerstwo,
dowie się co zrobiliśmy i zacznie pracować nad następnym.
Niepokój zachmurzył twarz LaRue.
- Chcesz powiedzieć, że umieściliście tu tylko zabezpieczenie przed
jednym, konkretnym zaklęciem?
- Nie, mógłbyś nazwać to systemem o szerokim spektrum. - powiedziała
mu Libby. - Podobny do tego umieszczonego przez Gretę, chociaż, jeśli
mogę schlebić sobie, nieco silniejszy. Ale żaden system nie jest całkowicie
niezawodny.
- Ponieważ rozumiem tego rodzaju rzeczy, to jest trochę jak wyścig
zbrojeń w czasie Zimnej Wojny. - powiedział Morris. - Sowieci
wystaraliby się o nowy pocisk, a my wynalezlibyśmy jak się bronić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl