do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej serce w szalony taniec.
Jak to możliwe, by muśnięcie ust sprawiło, że zakrę-
ciło jej się w głowie? A przecież Deke robił tylko to,
czego od niego oczekiwała, czyli trenował, i jak na
ekscentrycznego faceta z zaniedbaną fryzurą szło mu
całkiem niezle.
Celeste roześmiała się.
- A więc to tak, moja kochana.  Pokiwała głową ze
zrozumieniem. - Doskonale wiem, co zrobić z włosami
twego przyjaciela.
Wolała nie wyprowadzać jej z błędu, nie miało to
bowiem najmniejszego sensu. Zresztą sama dałaby się
nabrać, gdyby nie wiedziała, co ich tak naprawdę połą-
czyło.
- Nie za krótko - poprosiła tylko.
- Rozumiem. Ma być tak, żeby kobieta mogła zagłę-
bić w nich palce, n'est-ce pas?
- Nie. To znaczy tak - poprawiła się szybko.
Fryzjerka znów się roześmiała i pstryknęła palcami na
asystentkę.
- Przygotuj mi go, proszę. A ty, cheri - zwróciła się
do Deke'a - oddaj okulary Abby, by nam nie przeszka-
dzały, bien?
Doprawdy, czy Celeste musiała wyrażać się tak,
jakby mieli zaraz rzucić się na siebie w porywie na-
miętności?
S
R
Gdy Deke podawał Abby okulary, musnął przy tym
palcem jej dłoń. Przeszył ją rozkoszny dreszcz. Na
szczęście na wyrazne polecenie Celeste musiała prze-
nieść się do poczekalni, więc zyskała czas, by ochłonąć
i zebrać myśli. Usiadła w wygodnym fotelu, wyjęła z
torebki telefon komórkowy, by zadzwonić do Margo,
ale zdała sobie sprawę, iż jest zbyt zdenerwowana i
mogłaby powiedzieć coś, czego by potem żałowała.
Sięgnęła więc po jakieś czasopismo, ale nie mogła się
na nim skupić. Musiała zebrać w sobie cała siłę woli,
aby nie pobiec do Celeste i nie zażądać, by nie robiła
absolutnie niczego. Nie chciała, by Deke się zmieniał,
ponieważ nawet mimo fatalnej fryzury, paskudnej bro-
dy i zle dobranych ubrań, wciąż okupował jej myśli.
Celeste zaś była mistrzynią, potrafiła z przeciętnych
włosów wyczarować niezwykle wyrafinowaną fryzurę,
w dodatku dopasowaną do charakteru strzyżonej osoby,
a to nie wróżyło sercu Abby zbyt dobrze. Powtarzała
sobie jednak, że skoro podjęła się dokonać metamorfo-
zy Deke'a, musi wziąć na siebie i to ryzyko.
Zrezygnowana, odłożyła czasopismo z powrotem na
stolik. Raz po raz z typowego dla salonu fryzjerskiego
harmidru, na który składał się szum suszarek, szczęka-
nie nożyczek, dzwonek telefonu oraz rozmowy i śmie-
chy, dały się wyłowić pojedyncze słowa wypowiadane
z francuskim akcentem przez Celeste i głębokim, ak-
samitnym głosem przez Deke'a. Mijały minuty, które
zdawały się Abby godzinami, aż w końcu na posadzce
rozległ się stukot obcasów Celeste.
-Voila! Czyż nie jest boski?
Abby na moment zabrakło tchu. Ech, gdyby zaufała
swemu instynktowi i zabroniła Celeste cokolwiek
zmieniać w Deke'u...
- Hej, powiedz coś - zachęciła mistrzyni nożyczek i
grzebienia.
- Wspaniale. Spisałaś się wspaniale.
Włosy wciąż były nieco dłuższe na karku, ale układały
się w łagodne fale, przykuwając uwagę do pięknych
oczu. Zarost został znacznie przetrzebiony, przez co
ukazały się silne, męskie szczęki, zaś kozia bródka na-
dała Deke'owi zawadiacki, awanturniczy wygląd.
Było jeszcze gorzej, niż się Abby spodziewała. Jej
produkt okazał się nie tylko zabójczo przystojny, ale i
szalenie sexy.
Deke poprawił kciukiem opadające okulary, co było
o tyle trudne, iż w obu rękach trzymał torby z zakupa-
mi, podobnie zresztą jak Abby.
- Dziękuję ci. - Uśmiechnął się.
- Nie ma za co. Po prostu robię to, co do mnie nale-
ży.
Uwierzyłby w to bez trudu, gdyby nie widział, jak
jej oczy błysnęły niebezpiecznie, kiedy Celeste prze-
czesywała palcami jego włosy. Miał wtedy ochotę ska-
kać z radości, bo dowodziło to słuszności jego podej-
rzeń, że i ona coś do niego czuje. Tym bardziej że to
pełne zazdrości spojrzenie zdarzyło się, zanim otrzymał
S
R
nową fryzurę oraz wymienił zawartość szafy.
Otworzył drzwi i cofnął się nieco, by puścić przo-
dem Abby. Ruszyli do sypialni, żeby złożyć tam torby
z nową garderobą.
Powinienem był już dawno pomyśleć o drugim psie.
Zwykle Mac biegnie od razu do drzwi i próbuje prze-
wrócić mnie na podłogę.
Pewnie Mini go wymęczyła - stwierdziła ze śmie-
chem.
Wędrując korytarzem, Deke wciąż myślał o fanta-
zjach erotycznych Abby, listę których przeczytał przed
wyjściem z domu. Jedna z tych fantazji znalazła się
także i na jego liście, a występowało w niej łóżko z
baldachimem i jedwabne chusty.
Abby szybkim ruchem rzuciła torby na łóżko i
cofnęła się gwałtownie. Czyżby i jej myśli krążyły wo-
kół tego tematu? W każdym razie w jednej chwili jej
oczy pociemniały, a na policzki wypłynął rumieniec.
A więc... - zaczęła, spoglądając na niego z drugiej
strony łóżka.
Więc... - bąknął tylko, bo kompletnie nie wiedział,
co ma powiedzieć.
Zwilżyła suche usta, po czym odchrząknęła nerwo-
wo.
- Bardzo się cieszę z tego, co dzisiaj osiągnęliśmy.
To świetnie, biorąc pod uwagę, że mamy tak mało cza-
su, żebyś przygotował się do spotkania z... A właśnie,
jak ma na imię twoja wybranka?
S
R
Pragnął wyznać prawdę, ale nie był w stanie. Było
jeszcze za wcześnie, a w dodatku za przeciwnika miał
nie tylko swoją nieśmiałość, ale i jej niechęć do męż-
czyzn, związaną z przykrymi doświadczeniami z byłym
mężem.
- Cara. Ma na imię Cara. - Nie była to stuprocento-
wa prawda, ale też i nie całkowite kłamstwo. Cara zna-
czy po włosku ukochana, włoski zaś był jego ulubio-
nym językiem, a Abby jedyną kobietą, którą naprawdę
kochał. - Myślisz, ze Cara będzie zadowolona ?
- Musiałaby być ślepa albo bardzo głupiutka, żeby
nie być zadowolona - orzekła z uśmiechem, który jed-
nak nie sięgnął jej oczu. Wyszła z sypialni, kierując się
w strorię pokoju dziennego.
Ogarnął go strach. Czyżby uważała, że już czas za-
kończyć współpracę? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl