do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pokazał jej, jak można okazywać uczucia. Jego uśmiech, spojrzenie, dotyk
ręki mówiły, że naprawdę jest jej wdzięczny.
- Cieszę się, jeśli mogłam coś dla nich zrobić... Naprawdę chcę im
pomóc... Mam nadzieję, że dzięki moim badaniom jest to możliwe.
- Myślę, że dużo ważniejsze jest to, co płynie z twojego serca.
RS
59
Gabe widział, jak wiele uczucia okazała jego córkom. Uważał, że fakt, iż
jest psychologiem dziecięcym, tym razem nie ma nic do rzeczy. Liczyło się
tylko to, że była uczuciową, wrażliwą na cierpienie dzieci kobietą.
Nie miał zamiaru właśnie w tej chwili jej pocałować. Ale gdy już to się
stało, wiedział, że bardzo tego pragnął. Była taka delikatna i taka kobieca,
co jeszcze zwiększało jego pragnienie.
Gdy przyciągnął ją do siebie, poczuł, jak bardzo jest namiętna. Przycisnął
ją tak mocno, by czuć dotyk jej miękkiego, drżącego ciała.
Bliskość Gabe'a, jego pocałunki i dotyk były dokładnie tym, czego
pragnęła. Czuła, że on pożąda jej tak samo. Każda cząsteczka jej ciała
domagała się jego namiętnych pieszczot.
Nagle uświadomiła sobie, że blizniaczki jeszcze nie śpią. Mogą tu
wejść... Jakby się poczuły, gdyby zobaczyły
Sabrinę w ramionach ojca? Byłby to dla nich szok:.. Do tego nie mogła
dopuścić.
- Gabe... dziewczynki - wyszeptała między jednym a drugim
pocałunkiem.
- Wiem, mogą tu wejść. - Nie wypuszczał jej z objęć. - Dzieci są
najlepszymi strażnikami cnoty rodziców... Odwiozę cię do domu i...
skończymy, co zaczęliśmy - powiedział ochrypłym z namiętności głosem. -
Poproszę panią Benjamin, żeby została przy dzieciach.
- Gabe... myślę, że lepiej będzie, jeśli wrócę taksówką... - Nie mogła
zabierać dzieciom ojca, mimo że pragnęła go tak bardzo. Dziewczynki nie
spały i potrzebowały go, może bardziej niż ona. Miał rację, dzieci są
najlepszymi strażnikami cnoty rodziców.
Gabe czuł, że Sabrina znów chowa się przed nim. Tylko na chwilę udało
mu się wyciągnąć ją zza muru, który wokół siebie zbudowała. Teraz starała
się zasłonić obecnością dziewczynek, choć w istocie nie był to jedyny
powód. Bała się otworzyć, ze strachu nie chciała zawierzyć komukolwiek,
nie wyłączając jego.
- Nie uciekaj ode mnie - powiedział. Zabrzmiało to prawie jak rozkaz. -
Jesteś piękna, i w środku, i na zewnątrz. Dziś przekonałem się, jaka jesteś
wspaniała. - Jego głos był znów miękki. - Nie uciekaj, nie ukrywaj się
znowu...
- Czasem... lepiej ukryć swoje uczucia, bo druga osoba może ich nie
zrozumieć...
- Czego może nie zrozumieć? Co czujesz, gdy cię trzymam w ramionach,
całuję, dotykam?
RS
60
Nic nie powiedziała, położyła głowę na jego ramieniu, w tak kobiecy
sposób, że znów zapragnął ją całować, tak długo, aż będzie wiedziała,
dlaczego to robi i jak bardzo tego pragnie.
- Ja również nie rozumiem tego, co się dzieje między nami, nie
planowałem tego, ani się nie spodziewałem. Wiem jednak, że nie chcę od
tego uciekać - wyszeptał.
Sabrina przytuliła się do niego. Otoczył ją ramionami, miał nadzieję, że
żar jego ciała rozwieje jej niepewność. Czuł jednak, że opór i wątpliwości
rosną. Sabrina starała mu się wymknąć fizycznie i psychicznie. Pozwolił, by
wysunęła się z jego ramion.
Patrzył, jak zbiera swoje rzeczy. Nie przeszkadzał jej, bo miał już
gotowy plan. Wiedział, że nie może jej do niczego zmusić i nie chciał tego
robić. Jednak nie zamierzał pozwolić odejść tej kobiecie ze swojego życia.
Nie chciał, aby wróciła do pustego domu z przekonaniem, że jej uczucia
znów zostały zranione. Wtedy jeszcze szczelniej zamknęłaby się w swoim
kokonie i być może już nigdy by z niego nie wyszła.
Zadzwonił do pani Benjamin, jednej z sąsiadek, i poprosił, żeby została z
blizniaczkami. Wyjaśnił, że musi się spotkać z kimś, kogo nie wypada mu
zaprosić do domu i musi to zrobić koniecznie dziś wieczorem. Powiedział,
że dziewczynki są już w piżamkach i są bardzo śpiące, więc nie będą
absorbujące. Pani Benjamin była trochę zdziwiona, ale zgodziła się.
Sabrina wiedziała, że nie ma sensu dłużej upierać się przy powrocie do
domu taksówką. Gabe był dla niej zbyt szybki. Sprowadził panią Benjamin,
babcię koleżanek Hannah i Heather, w błyskawicznym tempie.
Teraz poszedł do pokoju dziewczynek, żeby powiedzieć im dobranoc i
wyjaśnić, dlaczego zostanie z nimi pani Benjamin.
Dziewczynki, choć już zasypiały, natychmiast zgłosiły gotowość
odwiezienia Sabriny razem z nim. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl