do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeśli im dałeś skrzydła?"
17. Wówczas Stwórca podrapał się w nos, a aniołowie zatrzymali się i zaczęli zdumieni
spoglądać po sobie. Następnie wybuchneli śmiechem, spojrzeli ku górze na Stwórcę, po
czym zaczęli po cichu nabijać się z niego, chowając głowy pod
skrzydła.
18. Stwórca zmarszczył brew, a aniołowie od nowa podjęli marsz po drabinie,
wyśpiewując hymny pochwalne na cześć Pana.
19. Stwórca westchnął i zwrócił się do Jakuba: "No cóż, jesteś raczej fizyczny, ale i takich
nam potrzeba".
20. Jakub: "O Panie, czy ten sen nie ma jakiegoś ukrytego sensu? Czy przypadkiem nie
oznacza, że uroczyście odnawiasz przyrzeczenie dane memu dziadkowi, Abrahamowi i
memu ojcu Izaakowi, przyrzeczenie, w którym zapewniałeś, że mój ród zawładnie całą
ziemią, że me potomstwo obfitować będzie w królów, cesarzy, miliarderów, striptizerki,
cielęta o dwóch głowach i inne podobne sławne postacie?"
21. Stwórca westchnął ponownie: "Przyjmijmy, że o to właśnie chodziło, i nie mówmy już
o tym". I oddalił się zmęczonym krokiem.
22. Jakub, przekręciwszy się na drugi bok, wsadził kciuk w usta i zasnął. Rano wytrzepał
piórko, schował je do zawiniątka z myślą o następnej nocy, ustawił pionowo kamień. Polał
go odrobiną świętej oliwy (1) i poświęcił Wiekuistemu na pamiątkę ponownej obietnicy.
23. I rzekł: "Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc mnie w drodze, w którą wyruszyłem,
jeżeli da mi chleb, mięso, ubrania, piękne kobiety, bogactwa, zdrowie, przyjaciół
znających wiele śmiesznych dykteryjek i grających w pokera na tyle dobrze, by gra była
interesująca, ale nie tak wspaniale, bym nie wygrywał za każdym razem, i ładną pogodę,
kiedy mam ochotę iść na ryby...
24. Jeśli tego wszystkiego dotrzyma, z pewnością będzie moim Bogiem. I wówczas
kamień, który wzniosłem na pamiątkę będzie domem Boga. Będę ci, o Panie, odpalał dolę
od wszystkiego, co dzięki Tobie zdobędę. Będziesz miał wychodne raz w tygodniu, nowy
fartuszek na Nowy Rok i prawo do wylizywania półmisków po obiedzie.
25. Taki już jestem: serce na dłoni.
26. Ale jeżeli będę musiał, o Panie, radzić sobie sam w życiu jak jakiś zwykły śmiertelnik,
to miej się na baczności. Bogów nie brakuje".
27. W ten oto sposób Jakub wystawił Boga na próbę
28. Zdecydował też na pamiątkę owego dnia miejsce to nazwać Betel, co znaczy
"wszystko jedno gdzie, bo to i tak nie ma znaczenia". Poprzednio miejsce to zwało się
Luz, co w ogóle nic nie znaczy.
29. Po czym Jakub wytarł palcami nos, raz z prawej, raz z lewej, podrapał się pod
pachami, odchrząknął, splunął pod wiatr,
30. I zakończywszy w ten sposób poranną, staranną toaletę, ruszył w drogę.
31. Na głowie niósł bociana, stojącego na jednej nodze w uwitym przez siebie gniezdzie, i
w promieniach wschodzącego słońca widać było, że Jakub to nie byle kto.
* * *
1. Nim Jakub opuścił dom rodzinny, Rebeka wyjaśniła mu: "Wiedz, synu, że chcąc udać
się do miejsca, w którym mieszka twój wuj Laban, a mój brat, musisz iść prosto, nie
zbaczając ani w prawo, ani w lewo, nawet na szerokość psiego gówna. Z chwilą gdy
przejdziesz siedemdziesiąt razy siedemdziesiąt tysięcy kroków plus trzy kroki, plus jeden
kroczek, wtedy będziesz na miejscu".
2. Jakub dobrze wbił sobie te słowa do głowy, grawerując je w kamieniu pamięci
sztyletem bystrości.
3. Przez całą drogę liczył kroki i za każdym razem, kiedy stawiał nogę przed nogą,
powtarzał: "Tyle kroków plus jeden krok, i plus jeszcze jeden" i jak łucznik o bystrym oku
i żonie łasej na premie robi nacięcia na drzewcu swego łuku przy każdym ubitym
nieprzyjacielu, tak Jakub jednym z rozlicznych składanych ostrzy swego noża - bardzo
praktycznego modelu polecanego żyjącym w plenerze - nacinał przy każdym kroku skórę
swego członka.
4. Wieczorem liczył nacięcia i kiedy okazywało się, że ma ich tyle a tyle, to oznaczało, że
zrobił tyle a tyle kroków. To był bardzo dobry sposób. Nawet inteligentniejszy od sposobu
łucznika, ponieważ nie było mowy o zgubieniu po drodze członka. Chyba żeby się potknął
w momencie robienia nacięcia...
Wadą było swędzenie, ale nie można mieć wszystkiego raz.
5. Jakub szedł prosto przed siebie, nie przejmując się kałużami, kolcami, rzekami, górami,
bykami ani domami. Wspinał się, schodził w dół, moczył się, przechodził na przełaj, ale
nigdy nie zbaczał z drogi nawet na szerokość psiego gówna.
6. I żeby nie sugerować się widokiem napotkanych przeszkód, szedł z zamkniętymi
oczyma.
7. Naliczywszy sześćdziesiąt dziewięć razy siedemdziesiąt tysięcy kroków, następnie
sześćdziesiąt dziewięć tysięcy sto dziewięć kroków, otworzył oczy: znajdował się na
wielkim pastwisku, na którym pasterze poili stada u studni.
8. Zapytał ich: "Czy to są pastwiska mego wuja Labana, syna Nakora, a ten dom, który
widzę, jest jego domem?" Odpowiedzieli mu: "Owszem".
9. Upewnił się jeszcze: "Jak się miewa wuj Laban? A oni odrzekli: "Ma się dobrze". A on
pytał dalej: "A jak się mają dobra mego wuja?" A oni odpowiadali: "Mają się świetnie,
jest najbogatszym właścicielem w całej okolicy. Wszystkie stada należą do niego wraz z
całą ziemią, po której stąpają, i tymi, którzy ich pilnują".
10. Jakub: "A czy przypadkiem nie ma córki na wydaniu?" Oni: "Owszem, wołają ją
Rachela. Oto ona!"
11. Rachela miała ładną kibić, a jej twarz też nie należała do najgorszych.
12. Jakub pozdrowił ją i przedstawił się, a ona pobiegła zawiadomić ojca.
13. Jakub zamknął oczy i przeszedł trzy kroki, następnie znowu trzy kroki i mały kroczek.
Ze wszystkim, co już dotychczas przeszedł, było tego siedemdziesiąt razy siedemdziesiąt
tysięcy kroków plus trzy kroki, plus jeden mały kroczek.
14. Zatrzymał się, otworzył oczy i stwierdził, że znajduje się w domu wuja Labana,
dokładnie pośrodku jadalni.
15. Laban uściskał go, wycałował i popłakał się ze szczęścia i wzruszenia. Powiedział do
Jakuba: "Przecież jesteś moją kością i ciałem. Tyś jest synem mej ukochanej siostry i
wszystko, co do mnie należy, należy również do ciebie. Używaj tego do woli.
16. I dodał: "Masz zamiar długo pozostać?"
* * *
1. Jakub już od miesiąca mieszkał u Labana i dostał od niego, aby się nie nudzić, kilka
stad owiec do pilnowania. Po miesiącu wuj stwierdził:
2. "Jakubie, jest napisane: własną zapłatę ma każda robota., Jesteś moim ukochanym
siostrzeńcem i z pewnością nie zgodzisz się brać zapłaty za tę drobną przysługę, którą mi
wyświadczyłeś, zabawiając się i wdychając świeże powietrze. Jednakże pozwalam sobie
nalegać, choćby dla zasady. Nie, nie! nie protestuj! zależy mi na tym. Obraziłbyś mnie."
3. I mówiąc tak Laban zamknął portmonetkę i wsadził ją z powrotem głęboko do kieszeni.
4. Jakub odpowiedział: "O nic cię nie prosiłem, ale ponieważ pierwszy zacząłeś rozmowę,
wiedz, że chcę w charakterze zapłaty dostać twoją córkę, Rachelę".
5. Laban spojrzał na Jakuba, spojrzał w niebo, spojrzał na ziemię, podrapał się w głowę i
zaczął:
6. Nooo... Hmmm... tak, tak, uff... oczywiście, to twoje prawo. No cóż, cóż, cóż, cóż, cóż,
cóż, cóż, cóż. Zuch chłopak! Rachela?! Hmmm, hmmm... No proszę! Uff... T'TTTak... Ja
nie mówię nie. Hę, hę. Ot, tak, żeby coś powiedzieć. Hmmm, hmmm... Taaaaak.
A Lea, czyś ty się chociaż jej przyjrzał? Tak między nami. Aadna sztuka, ta Lea. Fiu, fu! I [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl