do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

alejkę. Wpadł na jakiegoś człowieka, odepchnął go i przeklął.
Tamar zamarła bez ruchu. Stała tak, wpatrując się w nich, a jej
serce biło jak oszalałe.
- Spójrz na nią, Szela! - Jego przyjaciel zaśmiał się. -
Biedna wdowa nie może oderwać od ciebie oczu. Może
czegoś od ciebie chce?
Ledwie na nią spojrzawszy, Szela odsunął ją na bok i
warknął.
- Zejdz mi z drogi!
Tamar poczuła, jak rumieniec oblewa jej twarz. Syn Judy
nawet jej nie rozpoznał! Był dokładnie taki jak Er, arogancki i
pełen pogardy. Wpadł na stragan, niemal strącając wystawioną
na nim figurkę bożka domowego. Właściciel szybko
wyciągnął rękę, aby chwycić towar, a Szela i jego przyjaciel
roześmiali się i poszli dalej.
 Zejdz mi z drogi"...
Tamar walczyła z przepełniającym ją gniewem i rozpaczą.
Juda nie miał zamiaru dotrzymać obietnicy!
Co się z nią stanie, kiedy umrze jej ojciec? Czy będzie
musiała błagać o okruchy ze stołu braci lub zbierać pokłosie
na polach obcych ludzi? Do końca swych dni będzie skazana
na wstyd i życie na cudzej łasce. A wszystko tylko dlatego, że
Juda ją porzucił. To niesprawiedliwe! Juda skłamał. Nie miała
niczego. %7ładnej przyszłości! %7ładnej nadziei!
Tamar wróciła na stragan ojca i podała niebieską nić
matce. Następnie usiadła w najciemniejszym kącie i odwróciła
twarz.
- Długo cię nie było. Coś cię zatrzymało?
Gorące łzy paliły oczy Tamar, ale nie spojrzała na matkę.
- Sprzedawczyni upierała się przy swojej cenie. Tamar
chciała ukryć zawstydzenie.
Matka już jej nie napominała, ale Tamar czuła na sobie jej
czujne spojrzenie.
- Czy coś się stało, Tamar?
- Jestem zmęczona.
Była zmęczona niekończącym się czekaniem. Zmęczona
robieniem sobie nadziei na to, że Juda dotrzyma obietnicy.
Zmęczona jałowością bezużytecznego życia! Zacisnęła dłonie.
Potrzebowała mądrej rady, ale komu mogła zaufać? Ojciec
powiedziałby, że od samego początku miał rację: Juda
wyrzucił ją z domu i zostawił na pastwę losu. Matka z kolei
była zadowolona z takiego obrotu spraw. Posuwała się w
latach i potrzebowała dodatkowych rąk do pracy. Zimran był
już na tyle bogaty, by zatrudnić służących, ale wolał topić
zyski w nowym kamiennym spichlerzu przeznaczonym na
nadwyżkę ziarna.
Dzień targowy dobiegł końca, rozebrano stragany.
Przyszedł ojciec Tamar wraz z jej braćmi, żeby załadować
rzeczy na osły. Czekała ich długa podróż do domu.
Tamar nie odezwała się ani słowem na temat Szeli, dopóki
nie została sam na sam z Aksą.
- Rozmawiał z tobą?
- O tak. Powiedział, żebym zeszła mu z drogi.
Tamar przycisnęła rękę do ust, tłumiąc dławiący ją szloch.
Zamknęła oczy, próbując zapanować nad emocjami.
Potrząsnęła głową.
Aksa objęła ją i pogłaskała po plecach.
- Wiedziałam, że ten dzień nadejdzie.
- Stałam tuż przed nim, Akso, a on mnie nawet nie
rozpoznał.
- Kiedy przyszłaś do domu Judy, byłaś młodą
dziewczyną. Teraz jesteś kobietą. Nic dziwnego, że Szela cię
nie poznał. Wątpię, czy udałoby się to nawet Judzie.
- Nie rozumiesz, co to oznacza?
- Tak, rozumiem. To ty nigdy nie rozumiałaś. Tamar
odsunęła się.
- Myślałam...
Aksa potrząsnęła głową.
- Miałaś nadzieję. Byłaś jedyną osobą, która wierzyła
temu człowiekowi. - Dotknęła czule policzka Tamar. - To on
nie dotrzymał obietnicy.
- Muszę coś zrobić, Akso. Nie mogę tego tak zostawić.
Aksa i Tamar rozmawiały do pózna w nocy, ale nie
znalazły rozwiązania. W końcu Tamar, wyczerpana po całym
dniu, zapadła w niespokojny sen.
Tamar doiła kozy, kiedy podeszła do niej matka. Wyraz jej
twarzy wskazywał, że zdarzyło się coś strasznego. Tamar
wstała.
- Co się stało, mamo?
- %7łona Judy nie żyje.
Po pomarszczonych policzkach matki popłynęły łzy, ale
jej oczy płonęły niczym ogień.
Tamar cofnęła się i poczuła przeszywający chłód.
- Kto przysłał wiadomość?
- Nikt! Twój ojciec usłyszał o tym od przyjaciela, który
handluje z Hebrajczykami. Batszebę już pogrzebano! Nawet
nie posłano po ciebie, żebyś mogła ją opłakiwać.
Oczy matki pociemniały z gniewu.
- Ten Hebrajczyk lekceważy cię, a ja nic nie mogę na to
poradzić. Wpędzi mnie to chyba do grobu! - Matka gorzko
zapłakała.
Tamar odwróciła głowę i zamknęła oczy. %7łałowała, że nie
może zapaść się pod ziemię i uniknąć kolejnego upokorzenia.
Matka podeszła bliżej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl