do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pocałował się w dupę.
- Proszę mi przynieść czarną kawę.
Wychodzę. Idę do kafejki, wracam i stawiam mu ją na biurku.
- Nie słodzę cukrem. Proszę mi przynieść sacharozę.
Powtarzam trasę, przeklinając wszystkich jego przodków i
kiedy wracam z cholerną sacharozą, wręczam mu ją.
- Proszę wsypać połowę saszetki do kawy i zamieszać.
Co takiego? Mam mu mieszać pieprzoną kawę?
Czuję się upokorzona takim traktowaniem. Nie spuszcza ze
mnie wzroku, a patrzy z taką wyższością, że mnie skręca. Co za
idiota, cholerny Niemiec! Mam ochotę wylać mu kawę na
twarz, mam ochotę posłać go do diabła, ale w końcu bez słowa
wykonuję polecenie. Stawiam kawę przed nim, odwracam się,
żeby wyjść z gabinetu.
- Proszę nie wychodzić, panno Flores.
Słyszę, że wstaje. Odwracam się, żeby na niego spojrzeć.
Marszczy czoło. Ja też. Jest zły. Ja też. Okrąża biurko. Siada
przed nim, krzyżując ręce na piersiach, w rozkroku.
Onieśmiela mnie. Odległość między nami zmalała. Zaczynam
się denerwować.
- Jud...
- Dla pana jestem panną Flores, jeżeli nie ma pan nic
przeciwko temu.
Patrzy na mnie z typową dla siebie pełną złości miną, a ja
mam wrażenie, że atmosfera jest tak gęsta, że można by ją
kroić nożem. Co za napięcie!
- Panno Flores, proszę podejść.
- Nie.
- Proszę podejść.
- Czego pan chce? - pytam.
- Proszę podejść - cedzi przez zęby, nie zmieniając surowego
wyrazu twarzy.
Parskam, żeby wiedział, w jakim jestem nastroju i robię krok
do przodu.
Surowym spojrzeniem żąda, żebym podeszła bliżej, ale nie
daję się zastraszyć.
- Panie Zimmerman, bliżej nie podejdę. Może mnie pan
zwolnić, jeżeli dzięki temu nadal będzie się pan mógł czuć
panem świata. Ale nie mam zamiaru podejść do pana bliżej. I
jeżeli pan przekroczy granicę, oskarżę pana o molestowanie.
Wstaje z biurka. Robi dwa kroki w moją stronę, a ja robię
krok w tył. Słyszę, jak parska. Chwyta mnie za rękę, pociąga i
otwiera drzwi archiwum. Wciąga mnie do niego i w intymnej
atmosferze, jaką zapewnia to miejsce, ujmuje w dłonie moją
twarz, przyciąga do siebie i całuje mnie zaborczo.
Tym razem nie marnuje czasu na to, żeby muskać językiem
moją górną wargę. Nie pyta mnie o pozwolenie. Przyciąga
mnie do siebie i całuje. Popycha mnie na szafę i kiedy czuje, że
moje ciało nie ma już dokąd uciec, odsuwa się od moich warg.
- Prawie nie spałem, bo myślałem o tobie i o tym, co wczoraj
w nocy robiłaś z tym typem.
- Nic nie robiłam - odpowiadam oszołomiona ledwie
słyszalnym głosem.
Erie przyciska do mnie swoje biodra i czuję jego erekcję.
- Obejmował cię w pasie. Mierzył cię wzrokiem. Pozwoliłaś
mu się całować i poszłaś z nim do męskiej łazienki. Jak możesz
twierdzić, że nic nie robiłaś?
- Z moim życiem i moim ciałem robię to, na co mam ochotę,
panie Zimmerman - mówię, doprowadzona do szaleństwa jego
słowami i bliskością. Pcham go z całej siły i odsuwam od
siebie. - Nie jestem jedną z tych laleczek, którym, jak
przypuszczam, jest pan przyzwyczajony rozkazywać. Niech
mnie pan nie dotyka, bo...
- Bo...? - pyta ochrypłym głosem.
- Bo posunę się do wszystkiego - odpowiadam. Zaciskając
zęby, znowu się do mnie zbliża.
- Jud - szepcze. - Pragniesz mnie tak samo, jak ja ciebie. Nie
wypieraj się.
Nie odpowiadam. Nie mogę. Jego bliskość przyprawia mnie o
niezliczoną ilość doznań. Oczy mnie pieką. Nie wiem, czy to z
upokorzenia, pożądania, czy czego. W każdym razie pieką, a
ten gigant ze złowrogą miną pochyla się nade mną.
- Nie jestem skora do...
- Do sado? To już wiem, mała.
Jego odpowiedz tak mnie zaskakuje, że nie wiem, co
powiedzieć. Jego spojrzenie mnie blokuje.
- Bierze cię nerwa?
Znowu mnie zaskakuje. Jak to możliwe, że zapamiętał coś, co
mu tłumaczyłam w windzie? Dotykam szyi. Mam zamiar
puścić wiązankę, ale widzę, że się krzywi.
- Nie drap się, Jud.
Nie dając mi na nic czasu, pochyla się i dmucha mi w szyję.
Zamykam oczy. Moje wzburzenie słabnie. Postawił sobie to za [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl