[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się głos księcia Farika:
- No proszę! I kogóż my tu widzimy?
- O, tatuś! - zawołał wcale niespeszony Nuri,
wstając z podłogi. - Chcieliśmy tylko trochę popa
trzeć. To ja przyprowadziłem tu nianię.
- Rozumiem.
Crystal, co tu ukrywać, z gęsią skórką na ramio
nach, zerwała się z podłogi, pomogła wstać Hanie
i przygarnęła dziewczynkę do siebie.
- Przeprowadziliśmy negocjacje - powiedziała,
zerkajÄ…c na Farika niepewnym wzrokiem. - Dzieci
zrezygnowały z wieczornej lektury i obiecały, że kie
dy napatrzą się na bał, natychmiast powędrują do
łóżek.
- Rozumiem.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zły. Wydawało mi
się, że...
- Nie. Wcale nie jestem zły. To zrozumiałe, że
chcieliście popatrzeć na bal.
Farik spojrzał na Hanę. Dziewczynka bojazliwie
odwróciła twarz, ale Crystal miała dziwne przeczucie,
że książę chce pogodzić się ze swoją córeczką.
- Hana, Nuri! Mam dla was niespodziankÄ™.
Odwrócił się i dał znak ręką. Na balkon wsunął się
kelner z wielką tacą i w kilka minut zaaranżował dla
dzieci mały piknik. Rozłożył na balkonowej podłodze
kilka dużych serwetek, na których pojawiły się dwa
talerze wypełnione smakowitymi przekąskami, obok
dwie kryształowe szklanki z czymś bardzo ładnie
pachnącym. Nos Crystal rozpoznał jabłecznik.
- Dziękujemy, tatusiu - powiedział elegancko
Nuri.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odparł
równie elegancko tatuś, uśmiechnął się do synka, po
czym jeszcze szerszy uśmiech ofiarował córeczce.
- Młoda damo? Czy mogę panią prosić do tańca?
Dziewczynka najpierw nieco trwożliwie zerknęła
na ojca spod gęstych, czarnych rzęs, po czym z po
wagą skinęła główką i podała mu rączkę. Farik pole
cił jej stanąć na jego błyszczących czarnych butach i
w ten osobliwy sposób ojciec z córką ruszyli w tany.
Zachwycona dziewczynka chichotała, ojciec uśmie
chał się, Crystal spoglądała na miłą scenę z wielkim
rozczuleniem. Po zrobieniu kilku rundek szejk skłonił
siÄ™ elegancko.
- Dziękuję, skarbie. A teraz zabieraj się do jedze
nia, bo jeszcze chwila i twój brat pochłonie wszystko.
- Dziękuję, tatusiu!
Dziewczynka wyciągnęła rączki, ojciec i córka
uściskali się mocno. Hana przysiadła się do Nuriego,
a Farik stanÄ…Å‚ obok Crystal.
- Zawsze jesteś taka pobłażliwa dla moich dzieci?
- spytał półgłosem.
- W sytuacjach szczególnych zawsze - odparła,
nie odrywając wzroku od wytwornego tłumu. - Masz
nadzieję, że wasi goście będą hojni?
- Tak. Fundacja Nakarm Dzieci" dzięki dzisiej
szej aukcji pozyska niezłe fundusze.
- Skąd ta pewność?
- A stąd, że wystawione na aukcję przedmioty są
unikalne. Zresztą to nie tylko przedmioty, bo jest też
na przykład piosenka skomponowana specjalnie na tę
okazjÄ™ przez znanego muzyka. Ta piosenka, miejmy
nadzieję, osiągnie cenę co najmniej dwustu tysięcy
dolarów. Licytowany będzie również weekend w lu
ksusowym zamku we Francji.
- O nie - jęknęła teatralnie Crystal. - Mógłbyś
powalczyć w moim imieniu o ten weekend?
- Naturalnie. Jeśli jesteś w stanie wyłożyć siedem
dziesiąt, osiemdziesiąt tysięcy.
Crystal zabawnie zmarszczyła czoło.
- Niech pomyślę... Kto wie? Sprawdzę tylko stan
mego konta.
Uśmiechnęła się melancholijnie. Cudowne uczu
cie, kiedy człowieka stać na taki zbytek! Tego zapew
ne nigdy nie zazna...
- Ciotka Farrah wypatrzyła was na tym balkonie.
I porządnie zmyła mi głowę - wyznał Farik.
- A za cóż to?
- A za to, że nie jesteś na balu.
- Ja?! Ja jestem tylko nianiÄ….
- Jesteś także gościem z obcego kraju. Popełniłem
błąd i teraz chciałbym go naprawić.
- Czyli jak?
- Po prostu zapraszam cię na bal. Dzieci podeśle
się Joharze, ciotka już z nią rozmawiała. Johara zre
zygnowała z balu, podobno nie jest w nastroju.
Jakby na potwierdzenie jego słów drzwi balkonu
otwarły się i na progu ukazała się książęca siostra.
Crystal pomyślała, że ten balkon coraz bardziej za
czyna przypominać zatłoczoną, nowojorską Grand
Central Station.
- Zabieram dzieci - oświadczyła Johara krótko.
Bliznięta wstały z podłogi, ziewnęły niemal jedno
cześnie, po czym rozległ się trochę niepewny głos
Nuriego:
- Ale Johara może nam poczytać?
- Zapomniałeś o naszej umowie? - spytała niania.
- Nianiu, zawsze powtarzasz, że wieczorne czyta
nie jest dla dzieci bardzo ważne.
- Tatusiu, pozwól... - pisnęła Hana.
Wyniki tych twardych negocjacji można było z gó
ry przewidzieć.
- Jedna, bardzo krótka bajka - zadecydował oj
ciec i ucałował czule swoje pociechy.
Na małym balkonie zostały tylko Farik i Crystal.
- Schodzimy na dół - powiedział.
Zejść na dół? W zgrzebnej, szerokiej spódnicy i ni
jakiej białej bluzce, noszącej ślady kąpieli blizniąt?
- Nigdy w życiu, Fariku. Wyglądam okropnie.
- W takim razie najpierw siÄ™ przebierzesz.
- Ale ja nie mam odpowiedniego stroju na tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]