do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na biegunach.  Dawno temu  zaczął  kiedy byłem młodszy ni\ ty teraz, poznałem
dziewczynę swoich marzeń... Byłem wtedy kowbojem w stanie Waszyngton, pracowałem u
faceta, który nazywał się Jack Carew. Miał tysiąc koni, olbrzymie ranczo i córkę,
najpiękniejszą dziewczynę na świecie.
 To była Maudie?
Artie nie odpowiedział, opowiadał dalej:
 Zakochałem się w niej, ale kim ja tam byłem? Biednym kowbojem, zatrudnionym przez
jej ojca. Nie miałem praktycznie nic.
 Oprócz swego czarującego sposobu bycia  zauwa\ył z lekką ironią Jace.
 No właśnie. I to wystarczyło. Okazało się, \e jej się podobam. Zaczęliśmy trochę ze
sobą kręcić... nie, to było coś powa\nego. Zapytałem, czy wyjdzie za mnie. Powiedziała, \e
tak, lecz jej ojciec nie wyraził zgody. Twierdził, \e nie będę w stanie zapewnić jej takich
warunków, na jakie ona zasługuje. I miał rację. Nigdy niczego jej nie brakowało, studiowała
w college u. Ze mną marnowała tylko czas, tak mówił jej stary.
 To Maudie miała wy\sze wykształcenie?
 Nie mówię o Maudie! Mo\e byś słuchał, zamiast wcią\ mi przerywać?
Jace otworzył usta ze zdumienia. Więc nie chodziło o Maudie, \onę Artiego? W takim
razie o kogo?
 Ona mówiła, \e mnie kocha, a wszystko inne się nie liczy, i \e muszę jej tylko
uwierzyć. Lecz ja nie uwierzyłem.  Westchnął głęboko.  Chciała ze mną uciec. Mówiła, \e
nie potrzebujemy nikogo prócz siebie nawzajem i \e damy sobie radę. A ja nie dałem jej się
przekonać. Uwierzyłem jej ojcu, bałem się odpowiedzialności i zrobiłem coś, co miało być z
korzyścią dla niej. Wyjechałem stamtąd i wróciłem do Elmer.  Znów westchnął, po czym
innym ju\ tonem dodał:  Dwa lata pózniej o\eniłem się z Maudie.
 I?  Jace oczekiwał jakiegoś podsumowania.
 Kochałem ją i ona mnie. Powinienem był podjąć ryzyko.
 Tego nie wiesz  odparł Jace.  Wasze uczucie mogło nie przetrwać.
 Przetrwało  rzekł Artie.
 Ale... Maudie... ty i Maudie...
 Kochałem Maudie i byłem jej wierny. Zawsze. Nawet wtedy, kiedy przyjechała Anna.
 Przyjechała tutaj? Do Elmer?
 Odnalazła mnie. Zajęło jej to trzy lata, bo ojciec nie chciał jej powiedzieć, skąd
pochodzę. Była uparta i dopięła swego. Wcią\ mnie kochała. Przyjechała nie sama 
przywiozła ze sobą naszą córkę.
 Córkę? Miałeś córkę...  Jace poczuł się, jakby dostał silny cios w \ołądek.
 Mam  poprawił Artie.  Mam córkę, ale ona o tym nie wie. Jest tutaj, zawsze tu
mieszkała. To Joyce.
Jace wpatrywał się w niego oszołomiony. To Joyce? Matka Celie? W takim razie Artie
jest dziadkiem Celie?
Tysiące pytań wirowało mu w głowie, cisnęły się na usta.
 Jak... ? Jak to było?  wyjąkał.
 Byłem ju\ mę\em Maudie i Anna to rozumiała; nie chciała jej ranić, ja te\ nie. Została
tutaj, bo potrzebowała przyjaciela i ja byłem tym przyjacielem. Nie mogłem się z nią o\enić,
ale mogłem opiekować się Joyce. Tak to było. A mogło być całkiem inaczej.  Artie
potrząsnął głową.  Gdybym tylko uwierzył w jej miłość. I to właśnie chciałem ci
powiedzieć: Kiedy spotka się taką miłość, trzeba postępować właśnie tak, jak ty, chłopcze;
trzeba wierzyć.
Ostatnią noc przed ślubem Celie spędziła w motelu w Livingston. Nie chciała wracać do
domu pełnego ludzi, wolała być sama.
Pokój w motelu był ciemny, zimny i ponury, a \e i tak czuła się podle, pogłębiało to
jeszcze jej przygnębienie.
Myślała o tym, jak bardzo zrani Jace a. Będzie stał przed całym tłumem ludzi i czekał na
nią, a ona nie przyjdzie. Na samą myśl o tym przechodził ją dreszcz. Dlaczego nara\ał się na
ból i upokorzenie? Dlaczego, jeśli nie z miłości do niej?
Tak, Jace ją kocha.
A ona? Przecie\ tylko z miłości postanowiła odwołać ten ślub, więc dlaczego teraz
zaczynała mieć wątpliwości?
Zrozumiała, \e nie chodzi tu o Tamarę czy o jakiekolwiek porównania. Chodzi tylko o
nich dwoje, o to, by ufali sobie wzajemnie i wierzyli w swoją miłość.
Celie wiedziała, \e Jace ma taką wiarę.
Pozostawało pytanie, czy ona tak\e?
Wszystko ju\ było gotowe i do rozpoczęcia ceremonii pozostało zaledwie kilka minut.
Artie i Jace w galowych strojach czekali w małym pokoiku przy kościele. Starszy pan z
wyraznym zadowoleniem przyglądał się swemu odbiciu w lustrze, natomiast Jace z minuty na
minutę czuł się coraz gorzej. Mo\e powinien był jeszcze poczekać, okazać cierpliwość,
przedłu\yć okres narzeczeństwa, dopóki Celie nie poczuje się gotowa do ślubu?
Teraz ju\ było za pózno.
Celie podobno nie nocowała w domu, Polly nie widziała jej od ubiegłego wieczoru, co
dodatkowo pogłębiało jego niepokój.
Rozległa się muzyka organowa: Jace ze swym dru\bą weszli do kościoła, by zgodnie z
tradycją przed ołtarzem oczekiwać panny młodej. Kościół pękał w szwach, bo zgromadzili się
wszyscy, którzy ich znali; było tu całe Elmer i okolice. Ku swojemu zdumieniu Jace zauwa\ył
Tamarę pod rękę z Gavinem, Allison, kole\ankę Celie ze statku, i nawet wiekową Glorię
Campanellę we własnej osobie.
Tylko panny młodej nie było!
Pojawił się pastor, a organista, jak na ironię, zaczął grać pieśń  Oto nadchodzi
oblubienica . [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl