do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Czy one są dużo warte?
 Bardzo dużo, ale przed oszlifowaniem trudno powiedzieć dokładnie ile. W każdym razie za
tę odrobinę kamyków na pewno dostanie się kilka tysięcy funtów.
 Kilka& tysięcy& funtów  powtórzyła Pilar, robiąc pauzę po każdym słowie.
 No, powiedzmy, dziewięć albo dziesięć tysięcy funtów, bo, jak widzisz, to są spore kamyki.
Pilar wytrzeszczyła oczy jeszcze bardziej.
 Ale dlaczego nie sprzedasz ich w takim razie?
 Bo lubię mieć je tutaj.
 Dostałbyś tyle pieniędzy!
 Nie potrzebuję pieniędzy.
 A, rozumiem  Filar była naprawdę pod wrażeniem.
 Ale dlaczego nie dasz ich oszlifować? Byłyby piękniejsze.
 Wolę takie. Przywodzą mi na myśl dawne lata  Simeon rozmarzył się, odwrócił od
dziewczyny i mówił do siebie:  Kiedy dotykam, mam je w ręce, wszystko wraca& Słońce, zapach
Weldu, woły& stary Eb& wszyscy chłopcy& wieczory&
Przerwał, słysząc ciche pukanie do drzwi.
 Włóż je do środka i zatrzaśnij sejf  polecił Simeon dziewczynie.
 Wejść  rzucił po chwili w stronę drzwi.
Ukazał się Horbury, cichy i uważający.
 Herbata gotowa na dole.
III
 A, jesteś, Davidzie. Szukałam cię wszędzie. Chodzmy stąd, w tym pokoju jest strasznie
zimno  rzekła Hilda. David przez chwilę nic nie odpowiadał. Stał, wpatrując się w głęboki fotel,
obity spłowiałą satyną.
 To jej fotel& zawsze na nim siedziała& jest taki sam, dokładnie taki sam, tylko trochę
wypłowiały.
Hilda zmarszczyła czoło.
 Widzę. No, ale chodzmy stąd, Davidzie, zimno tu okropnie.
David jakby nie słyszał. Rozglądał się po pokoju.
 Najczęściej tu siadywała. Pamiętam, jak czytała mi tutaj  Jacka, pogromcę olbrzymów .
Tak, taki właśnie był tytuł. Miałem wtedy ze sześć łat.
Hilda ujęła go mocno pod ramię.
 Wracamy do salonu, kochanie. W tym pokoju w ogóle nie ma ogrzewania.
Odwrócił się posłusznie. Czuła, że drży lekko.
 Dokładnie tak samo  mruczał.  Tak samo. Jakby czas stał w miejscu.
Hilda zdawała się zmartwiona.
 Ciekawa jestem, gdzie reszta  powiedziała rozmyślnie wesołym tonem.  Już pora na
herbatę.
David wyzwolił się z uścisku żony i otworzył jakieś drzwi.
 Tu zawsze stał fortepian& Och jest, jest na miejscu.
Ciekaw jestem, czy nastrojony.
Podniósł klapę i lekko przebiegł palcami po klawiaturze.
 Tak, wyraznie ktoś go stroi.
Uderzył w klawisze. Grał z wprawą. Spod palców popłynęła melodia.
 Co to jest?  spytała Hilda.  Skądś to znam, ale nie mogę sobie przypomnieć.
 Nie grałem tego od lat. Matka grała bardzo często. To jedna z  Pieśni bez słów
Mendelssohna.
Słodka, przesłodzona melodia wypełniła pokój.
 Proszę, zagraj coś Mozarta.
David potrząsnął głową i zaczął grać inną rzecz Mendelssohna. Nagle uderzył oburącz w
klawisze, rozległ się ostry dysonans. David wstał. Trząsł się cały. Hilda szybko podeszła do niego.
 Davidzie, co się stało&
 Nic, nic mi nie jest&
IV
Rozległ się natarczywy dzwonek. Tressilian podniósł się ze swojego krzesła w kredensie i
ruszył ku drzwiom.
Dzwonek zabrzmiał znowu. Tressilian zmarszczył brwi Przez okienko w drzwiach ujrzał
mężczyznę w kapeluszu nasuniętym na czoło. Podrapał się po głowie. Coś go niepokoiło. Jakby
wszystko zdarzało się po raz drugi. Niesamowite. To już się kiedyś zdarzyło. Na pewno&
Przekręcił zamek i otworzył drzwi. Prysnęła cała niesamowitość.
 Czy tu mieszka pan Simeon Lee?  spytał przybysz.
 Tak, proszę pana.
 Chciałem się z nim widzieć.
Ciche echo odezwało się w pamięci Tressiliana. W głosie mężczyzny było coś, chyba
intonacja, co przywodziło obrazy dawnych lat, gdy pan Lee po raz pierwszy przybył do Anglii.
 Pan Lee jest chory  pokręcił głową Tressilian.  Nie przyjmuje prawie nikogo. Jeżeli
pan&
Nieznajomy wyjął kopertę i podał ją odzwiernemu.
 Proszę wręczyć to panu Lee.
 Dobrze, proszę pana.
V
Simeon Lee wziął do rąk kopertę. Była w niej pojedyncza kartka. Czytał zdziwiony. Uniósł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl