do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Boże! Dlaczego ja tak nie uważam?, pomyślał Zack z rozpaczą.
- Już nie wiem, jak należy postępować - powiedział cicho.
To nie był koniec poważnych rozmów tego dnia. Kiedy Zack wró-
cił wieczorem do domu, omal nie przewrócił się ze zdumienia.
Przed jego drzwiami, na plastikowym krześle, przyniesionym nie
wiadomo skąd, siedział Kyle.
- Coś się stało Annie? - Tylko to jedno przychodziło mu do gło-
wy.
- Miły masz domek, Daniels, tylko trawnik należałoby już skosić -
zaczął Kyle, ale jeden rzut oka na twarz Zacka wystarczył. Dosyć. Nie
można dłużej go dręczyć. - Nic się jej nie stało. Walczy. Przeżyje spo-
tkanie z tobą tak, jak przeżyła wszystkie inne nieszczęścia.
- Dzięki, że mi to powiedziałeś. Ja i tak czuję się jak szmata.
- Słuchaj. Nie przyjechałem tu, żeby cię gnoić. Za kilka dni biorę
ślub i nie mam czasu na głupstwa. Zapytam cię wprost. Kochasz
ją?
- Tak. - Zack też nie miał ochoty na ironiczne odpowiedzi.
- Więc, do cholery, dlaczego ty jesteś tu, a ona w Grayland Be-
ach?
- Właśnie dlatego, że ją kocham. Jak mnie tu znalazłeś?
138
S
R
- Stary, dobry Frank uruchomił swoje znajomości. Ale to nie jest
teraz ważne. Pamiętasz, co mi mówiłeś tamtego dnia? Wszystko się
zgadza, wystarczy zmienić imię. Ty też zachowałeś się jak idiota.
Co ci się stało? Ona jest wspaniała, zabawna, inteligentna. .. Potrak-
towałeś ją jak byle kogo. Jak mogłeś?
- Nie mówiłem, że jesteś idiotą.
- Zamknij się, bo jeszcze nie skończyłem. Kiedy Carrie odeszła,
wytrzymałem bez niej niecałe dwa dni. Bałem się, że zwariuję. Po
co fundujesz sobie coś podobnego? I co gorsza - dlaczego Anna ma
też przez to przechodzić? Co się między wami zdarzyło?
- Nie powiedziała ci?
- Nikomu nie powiedziała.
Zack milczał długo.
- Mam w lodówce kilka piw  powiedział w końcu do Kyle'a. -
Wejdziesz? Muszę z kimś po gadać.
139
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Do ślubu zostało trzy dni. Za trzy dni Carrie i Kyle wyjadą w podróż
poślubną i Anna będzie miała spokój. Przestanie udawać dzielną i na-
reszcie sobie popłacze.
Najgorsze było to, że Zack nigdy nie wierzył, że im się uda. Kie-
dy o tym myślała, a myślała o tym stale, czuła prawdziwy, czysto
fizyczny ból w piersiach -jakby serce naprawdę jej pękło. Może za
pięć lat będzie mogła sobie powiedzieć, że dzięki temu doświad-
czeniu jest silniejsza i mądrzejsza. Rzecz w tym, że musi pocze-
kać na to całe pięć lat.
Z samego rana zadzwoniła Carrie i - co niepodobne do niej - nie
mówiła nic o ślubie, ale plotła coś o ślubnej sukience.
- Jest nieładna. Straszna. Kyle'owi nie spodoba się na pewno.
- Spodoba się - przerwała Anna niecierpliwie. -Spodoba mu się
wszystko, bo ty będziesz miała to na sobie. Carrie, idę, bo przeleje mi
się woda w wannie.
- Czekaj! Musimy znalezć nową suknię.
- Mierzyłaś już wszystkie. Szkoda czasu na chodzenie po skle-
pach. W końcu i tak zdecydujesz się na tę, którą masz. Tak będzie.
- Nie - upierała się Carrie. - Musisz ze mną po jechać. Musisz
140
S
R
zmierzyć te suknie, żebym zobaczyła, jak one naprawdę leżą.
- Carrie...
- Powinnaś mnie wspierać w takiej chwili, Anno. Przyjadę po cie-
bie za czterdzieści pięć minut - i Carrie nie czekając na odpowiedz
odłożyła słuchawkę.
Annie było ostatnio wszystko jedno, jak wygląda. Najchętniej
przez cały dzień chodziłaby w starym płaszczu kąpielowym. Posta-
nowiła jednak wziąć się w garść. Musi pokazać Carrie, że jest po-
zbierana, elegancka i zadowolona z życia, a uniknie jej pytań i
zmartwionych spojrzeń.
Zaczęły od sklepu, w którym były co najmniej trzy razy.
- Znam tu wszystko na pamięć - wzruszyła ramionami Anna.
- Nie narzekaj. To dobry sklep. Zmierz te. - Carrie szybciutko
zdjęła z wieszaka cztery ślubne suknie, wiszące jedna przy drugiej. -
Twój rozmiar. Tę bez ramiączek zostaw, proszę, na koniec. Coś mi
mówi, że będzie dla ciebie najlepsza. To znaczy, najlepsza dla mnie
- poprawiła się.
Anna zagryzła wargi. Była pierwszą druhną i jej obowiązkiem by-
ło wspieranie panny młodej. Rzecz w tym, że nie chciała mierzyć
ślubnych sukni. Nie chciała oglądać się w nich w lustrze. Bała się,
że za każdym razem będzie wyobrażać sobie, że obok niej stoi Za-
ck.
Dwie pierwsze suknie zostały odrzucone jako zbyt skromne. Trze-
cia wyglądała jak weselny tort z dużą ilością lukru. Fuj! Anna jak
141
S
R
posłuszny automat wróciła do przymierzalni, żeby zmierzyć ostatnią
- faworytkę Carrie. I wtedy stał się cud.
Ostatnia suknia w kolorze kości słoniowej, z długą, wąską spódni-
cą udrapowaną pięknie na biodrach, była jakby stworzona dla Anny.
Ona sama widziała to najlepiej. Było jej tak przykro, że zamknęła
na chwilę oczy, żeby nie płakać. Kiedy je otworzyła, przed nią stał
Zack Daniels.
- Brakuje tylko naszyjnika z cukierków - powiedział.
- Co tu robisz? - wyjąkała.
Zack miał kłopoty z odpowiedzią. Kiedy wszedł do przymierzalni
i zobaczył Annę w tej sukni, stracił oddech i jeszcze go nie odzyskał.
Była najpiękniejszą kobietą na świecie. Gdyby już jej nie kochał,
zakochałby się w niej teraz.
- Nie mogłem się doczekać, aż wyjdziesz z przymierzalni. Chcia-
łem wiedzieć, czy miałem rację.
- Rację?
- Kiedy zobaczyłem tę suknię wczoraj wieczorem, wiedziałem,
że będzie najlepsza.
- Któreś z nas chyba zwariowało. - Anna potrząsnęła nieprzy-
tomnie głową.
- Nie. Kiedy Kyle przyjechał do mnie do Los Angeles, rozmawia-
liśmy, kłóciliśmy się i znowu rozmawialiśmy. W końcu zrozumia-
łem... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl