do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- No więc widzieliście męski sport - uśmiechnął się Willi do swego przyjaciela pana
Kopfrkingla i do Milika, który szedł za nimi tą schodzącą w dół ulicą, a pózniej spojrzawszy
na formularz czy ulotkę, którą wziął przy wyjściu, znowu zwrócił się do Milika i powiedział:
- Popatrz, Miliku, to jakaś ulotka i zgłoszenie, pisze tu o treningu w Klubie Młodych,
wstąpcie w nasze szeregi, napisali...
masz... co? - spytał, gdy Milik wziął ulotkę i coś powiedział... - ten uczeń rzeznika?
Ten, co przegrał? Czy jest tam zatrudniony... ale skąd. To uczeń i w klubie tylko boksuje,
przecież masz o tym w ulotce... - Potem skręcili w inną ulicę, dobrze oświetloną latarniami, a
Willi rzekł: - No więc widzieliście męski sport, złotą czeską młodzież, myślę, że się to wam
podobało. Dobrze jest czasem zobaczyć coś takiego, nie jesteśmy muchami. Więc co mówiłeś
o Sudetach? - uśmiechnął się do przyjaciela. - Przecież myśmy właściwie od czasu tych
Sudetów nie rozmawiali ze sobą. Było trochę roboty - rzekł - ale udanej, Sudety odetchnęły
już swobodnie - ściszył trochę głos, bo właśnie mijali jakichś ludzi - prawo niemieckie i
sprawiedliwość zwyciężyły, bo były niesione przez czystego, silnego ducha. Hitler nigdy nie
może upaść. Jeżeli on ma w ręku naszą przyszłość, jest to gwarancją sukcesu.
- W życiu nie ma nic pewnego - pan Kopfrkingl z uśmiechem pokręcił głową -
przyszłość jest zawsze niepewna. Jedyne, co w życiu jest pewne, to śmierć.
- Nie bój się - rzekł Willi, ciągle jeszcze łagodnie i z uśmiechem - Hitler musi odnieść
sukces, bo walczy o wzniosłe cele. O wybawienie stu milionów ludzi z biedy i głodu i o
sprawiedliwy porządek, w którym ludzie będą się czuć jak w raju. Znikną krzywdy, strach,
cierpienie...
- To jest możliwe tylko po śmierci - uśmiechnął się pan Kopfrkingl i lekko machnął
ręką - tylko po śmierci, w żywocie wiecznym. Kiedy człowiek nie może się już dalej
przeobrażać, ale jest u celu.
Dalej już się nie może przeobrażać, cel osiągnie najwyżej jakiś faraon, święty,
dalajlama... - pan Kopfrkingl uśmiechnął się - na ziemi w tym wcieleniu nie jest to możliwe.
W tym życiu cierpienie możemy tylko ograniczać, skracać, nic więcej. Prochem jesteśmy i w
proch się obrócimy - uśmiechnął się do jakiejś kobiety, którą właśnie mijali - zauważyłeś tę
młodą różanolicą dziewczynę, która tam była...
- Przecież idzie o życie wieczne - przerwał mu Willi, teraz już trochę bardziej
zdecydowanie -
o życie wieczne naszego narodu. O wieczną niemiecką Rzeszę powołaną po to, by
zbawiła ludzkość i ustanowiła nowy, szczęśliwy porządek. Dzisiaj decydujemy o
szczęśliwym losie Europy i nie wiem, komu mogłoby to być obojętne. Niemieckim ojcom i
matkom z pewnością nie. - Obejrzał się za idącym powoli z tyłu Milikiem z ulotką w ręce.
- Miliku - obejrzał się także pan Kopfrkingl i z uśmiechem rzekł: - Decydujemy o
szczęśliwym losie Europy?
- Owszem - rzekł Willi, teraz już nieco wzburzony - ty oczywiście nie. Ty nie czujesz
w sobie tej kropli niemieckiej krwi. Dla ciebie nie ma ona sensu. My walczymy - powiedział
wrogo - my, tchórze nie. Przez strach człowiek zapomina o swoich powinnościach... no tak -
rzekł ostro, gdy pan Kopfrkingl chciał się sprzeciwić - o innych powinnościach, o tych
najwyższych. Zapomina o innych ludziach, o narodzie, o ludzkości... Dać jakiejś kobiecie
przed krematorium każdego piątku czy soboty parę groszy, to łatwe. Wetknąć coś czasami
jakiemuś zgrzybiałemu żebrakowi, to każdy potrafi, tak robią nawet kurwy - rzekł i dyskretnie
obejrzał się na Milika. - Natomiast walczyć o szczęście i sprawiedliwość dla stu milionów
ludzi, ot co! Likwidować bezrobocie, biedę i upokorzenia narodu, w które był wepchnięty
przez nieprzyjaciela, oczyszczać go z pasożytów i pluskiew, wywalczyć przestrzeń życiową,
to jest coś innego.
- Przestrzeń życiowa - uśmiechnął się pan Kopfrkingl - coś ci powiem, Wilhelmie. Ja
wiem sporo rzeczy, choćby i to, jak się robi trumny. Gdy zamkniesz wieko takiej trumny, jej
przekrój tworzy taki sześciobok, to jest kształt, który człowiekowi zapewnia najwięcej
miejsca. Powinna być na tyle wysoka, by wieko nie leżało na twarzy i piersiach, czym wyższa
trumna, tym większa wygoda.
Najlepsze są trumny na tyle przestronne, by się w nich zmieściło dwóch. Jedyna
przestrzeń, która ma wartość - uśmiechnął się pan Kopfrkingl - to przestrzeń trumny. A także
przestworza, nieskończoność, ku którym wzleci dusza - uśmiechnął się.
Doszli do skrzyżowania, gdzie jezdziły tramwaje i samochody, a Willi odwrócił się i
zawołał
Milika, który szedł ciągle za nimi z ulotką w ręce.
- Z tego może powstać piekło - rzekł pan Kopfrkingl, ponieważ wydawało mu się, że
Willi milczy znacząco - piekło. Przez Hitlera...
- Dlatego że walczy o szczęście i sprawiedliwość dla stu milionów ludzi? - rzekł Willi
ostro. - O wieczny żywot naszego narodu? O lepszą, szczęśliwą Europę? Owszem -
przytaknął - powstanie z tego piekło. Dla tych, którzy chcą nas pozbawić życia, zabrać nam
je; dla naszych wrogów. Dla przyzwoitych, uczciwych ludzi - nie.
Przez skrzyżowanie jezdziły tramwaje i samochody, wyłącznie kolorowe samochody,
nie jechał ani jeden zielony, wojskowy czy więzienny, także ani jeden biały ambulans dla
aniołów.
- To chyba przez ten boks - rzekł Willi do Milika i spojrzał na ulotkę w jego ręce -
dzisiaj nie zaśniesz. Nie ma się co dziwić. Widziałeś to pierwszy raz. Po paru razach
przyzwyczaisz się jak ci uczniowie. No to - wskazał głową - jesteście już w domu.
Byli przed domem, na którym obok drzwi wisiała tabliczka:
DOKTOR JAKUB BETTELHEIM
LEKARZ CHOR�B SK�RNYCH
I WENERYCZNYCH
Na skraju jezdni stało kilka kolorowych samochodów, z których jeden należał do
doktora
Bettelheima.
- Gdzie masz dziś samochód? - spytał pan Kopfrkingl Williego.
- Ma go Erna - rzekł Willi - pojadę do domu taksówką.
9 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl