[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kabinie.
Janie sięga między nogi.
- Złap za swoją wajchę - mówi.
Cabel unosi brew.
- Do regulacji siedzenia, kołku. Musimy pociągnąć razem. To kanapa, jak widzisz. -
Ciągną za dzwigienki i siedzenie przesuwa się o jeden ząbek. Janie sprawdza, czy da radę
wcisnąć sprzęgło do końca. Wrzuca jedynkę. Cabel zatrzaskuje drzwiczki.
- Jesteś na złej ulicy - stwierdza.
- Wiem.
- Myślałem, że się zgubiłaś, czy coś.
- Chyba żartujesz. No więc... robię sobie taki objazd. Nie jeżdżę już Waverly. Jestem
przesądna.
Cabel spogląda na nią i wzrusza ramionami.
- Niech ci będzie.
Przez pięć minut jadą w niezręcznym milczeniu. W końcu Janie przewraca oczami i
mówi:
- Więc... jaki masz plan lekcji?
- Nie mam pojęcia.
- Okej... - Konwersacja zdycha.
Po chwili Cabel otwiera plecak i wyjmuje zapieczętowaną kopertę. Otwiera ją takim
gestem, jakby to było strasznie męczące zadanie, i patrzy na swój plan.
- Anglik, matma, hiszpański, technika, lunch, nauka własna, WOS, WF - mówi
znudzony.
Janie nagle czuje się zażenowana.
- Hm. Ciekawe.
- A twój ? - Mówi to zbyt grzecznie, jakby prowadził przymusową pogawędkę z
własną babcią.
- No więc... w sumie... - Janie wzdycha. - .. .bardzo podobny. No.
Cabel wybucha śmiechem.
- Nie zabij mnie entuzjazmem, Hannagan. Pozwolę ci ściągać na klasówkach.
Janie uśmiecha się kwaśno.
- Jasne. Na pewno będę chciała.
Spogląda na nią.
- A jaką masz średnią?
- Trzy przecinek osiem. - Janie pociąga nosem.
- No tak, więc oczywiście nie potrzebujesz pomocy.
- A ty jaką masz?
Cabel poprawia się na siedzeniu i chowa plan lekcji do plecaka.
- Nie mam pojęcia.
To była najdłuższa rozmowa, jaką Janie odbyła z Cabelem Strumhellerem przez te
wszystkie lata, od kiedy go zna. W sumie. Wliczając w to pięć kilometrów na deskorolce.
Godzina 12.45
Janie spotyka się z Carrie w czytelni. Trzecie klasy mają naukę własną w bibliotece, żeby
mieć dostęp do książek i komputerów, jest więc nadzieja, że będą naprawdę pracować, a nie
spać. Janie jest dobrej myśli. Znajduje sobie stolik w najdalszym kącie czytelni.
- Jak leci? - pyta przyjaciółkę.
- Przyzwoicie - mówi Carrie. - Z Melindą mam tylko anglika. Ale, ale, wdziałaś tego
nowego?
- Jakiego nowego?
- Na angielskim.
Janie robi zdezorientowaną minę.
- Nie zauważyłam. Carrie ogląda się ukradkiem.
- O kurde! - szepcze. - Idzie.
Janie podnosi wzrok. Carrie gapi się na nią, bojąc się odwrócić jeszcze raz. Chłopak
kiwa jej głową na powitanie. Janie macha do niego dyskretnie.
- Och, chodzi ci o niego? - mówi do Carrie.
- Nie mów, że do niego pomachałaś.
- Niby do kogo?
- Do tego nowego! Czy ty mnie nie słuchasz? - Carrie podskakuje na krześle.
Janie uśmiecha się niewinnie.
- Patrz. - Wstaje, podchodzi do stolika, przy którym usiadł nowy, i przysuwa sobie
krzesło, ustawiając je tak, by widzieć Carrie.
- Mam do ciebie pytanie - mówi Janie.
- Zdawało mi się, że nie potrzebujesz mojej pomocy - odpowiada chłopak, grzebiąc w
plecaku.
- Nie tego rodzaju.
- No to słucham.
- Czy nie zauważyłeś dzisiaj przypadkiem dziwnych spojrzeń pod swoim adresem?
Chłopak wyciąga z plecaka zeszyt i zdejmuje koszulę, pod którą ma luzny biały
podkoszulek. Składa nieporządnie koszulę, kładzie ją na plecaku, odgarnia włosy za uszy i
opiera głowę na koszuli. Muskularne ramiona układa wokół tej prowizorycznej poduszki.
- Nie zauważyłem. - Zdejmuje okulary i odkłada je na bok.
Janie, zamyślona, kiwa głową.
- Rozumiem. Więc... nie wiesz, jakie masz lekcje, nie znasz swojej średniej, nie
zauważasz dziewczyn, które ślinią się na twój widok...
- Bzdura - mówi, zamykając oczy.
- Więc na co ty zwracasz uwagę?
Cabel otwiera oczy. Podnosi głowę. Przez długą chwilę patrzy na Janie. Jego oczy są
jedwabiście brązowe. Nigdy wcześniej tego nie zauważyła.
Przez ułamek sekundy Janie zdaje się, że coś w nich dostrzega, ale to coś
błyskawicznie znika.
- Phi. Nie uwierzyłabyś, gdybym ci powiedział.
Janie posyła mu krzywy uśmiech, wzrusza ramionami i lekko kręci głową, nagle
ogarnięta ciepłymi uczuciami.
- Spróbuj.
Cabel unosi sceptycznie brew.
- No, wiesz... może kiedyś - mówi w końcu Janie. Bierze jego koszulę i składa ją od
nowa, guzikami do środka. - %7łebyś nie miał odcisków na twarzy.
- Dziękuję - odpowiada Cabel. Wciąż patrzy jej w oczy. Badawczo. Zciąga brwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]