[ Pobierz całość w formacie PDF ]
je znalezć? Gdzie one mogą być?
Lekarstwa powinny być w aktówce. Nie mam pojęcia, czy dasz radę ją znalezć. A może
wszystko będzie dobrze? On ma wiele kłopotów ze zdrowiem, najgorzej jest z ciśnieniem.
Dobrze. Odetchnął głęboko. W takim razie będziemy czekać i mieć nadzieję. Teraz
najważniejsze będzie znalezienie wody. A potem schronienia i czegoś do jedzenia.
Nawet nie wiemy, czy tu jest świeża woda powiedziała rozglądając się bezradnie.
Już od tygodni nie padało.
Tutaj jest woda. I to nawet w wielu miejscach i my ją znajdziemy odparł
zdecydowanie. Może zdał sobie sprawę, że był w stosunku do niej zbyt brutalny, bo jego
szare oczy złagodniały. Znajdziemy ją powtórzył. Obiecuję ci.
Wiatr szarpał jej włosy i ubranie. Spojrzała przez ramię na wydmę, gdzie leżał pan M. , a
siedzący Adrian wciąż piłował swój but. Wróciła wzrokiem do Gabe a. Już nie był zły, raczej
poważny i nieustępliwy.
Skąd ta pewność, że tu jest woda? spytała odgarniając z twarzy kosmyk włosów.
Pierwszy raz uśmiechnął się bez goryczy czy kpiny.
Pokażę ci odpowiedział. Popatrz.
Zdjął jedną rękę z jej ramienia i wskazał na coś leżącego na plaży kilka metrów dalej.
Były to rozrzucone na piasku muszle, wokół których widać było jakieś regularne znaki. Przez
chwilę Whitney patrzyła, nie rozumiejąc, jakie to może mieć znaczenie. Nagle wróciła pamięć
o latach, kiedy mieszkała z babcią i nie odstępowała na krok wujka Duba. Dub przecież
nauczył ją, co to za znaki.
Zlady szopów powiedziała cicho i uśmiechnęła się zapominając o upale i osłabieniu.
Jej umysł od razu zaczął pracować na pełnych obrotach oczywiście, na wyspie żyją
zwierzęta, a nie byłoby to możliwe bez stałego zródła świeżej wody. Gabe miał rację. Muszą
po prostu iść śladem szopów i prędzej czy pózniej znajdą wodę. Spojrzała na niego z
szacunkiem. Podciągnęła w górę rękawy swetra ruchem pełnym zdecydowania. Była
stworzona do pracy i walki, a teraz przyszedł czas, by pracować i walczyć o najważniejszą
stawkę, o życie.
W porządku powiedziała. Znajdziemy wodę. Co potem?
W apteczce są tabletki do uzdatniania wody, wystarczy na kilka dni. Najpilniejsze jest
znalezienie miejsca na obóz.
A czy to jest złe? Spojrzała na niego pytająco.
Stąd będzie widać przepływające łodzie. Taki otwarty kawał plaży mogą zobaczyć z
morza.
Zbyt otwarty. Czujesz, jak słońce grzeje? Oni potrzebują jakiegoś schronienia. Musimy
ich przenieść.
Przytaknęła zagryzając wargę w zamyśleniu. Miał rację.
W takim razie dokąd? zapytała.
Na razie między drzewa odparł bez wahania.
Przeniesiemy ich, a potem poszukamy wody. Jeszcze pózniej możemy spróbować
odnalezć ruiny zabudowań Fredericksów, chociaż słyszałem, że niewiele z tego zostało. Ale
to jest po drugiej stronie wyspy. Jeżeli jakaś łódz będzie w ogóle gdzieś tu przepływać, to
pojawi się z tamtej strony.
Znów przytaknęła. Nawet najskromniejsza szopa jest lepszym schronieniem niż las. I kto
wie, co znajdą w ruinach, może jakieś rzeczy, które pomogą im przetrwać.
W obejściu musiała być woda powiedziała rozważnie. Może nawet została jeszcze
studnia. Rozwiązałoby to nam naraz wiele spraw, mielibyśmy schronienie, wodę, lepszy
punkt obserwacyjny. Mogły zostać jakieś drzewa owocowe czy coś takiego...
Nic dziwnego, że jesteś wiceprezesem, panno Shane. Uśmiechnął się nie bez ironii.
Potrafisz coś więcej niż tylko ładnie wyglądać. Potrafisz myśleć.
Whitney nagle zdała sobie sprawę z tego, że on wciąż jej dotyka. Zadrżała i zrobiło jej się
jeszcze bardziej gorąco. Być może Gabe to zauważył, bo od razu puścił ją, kiedy spróbowała
zrobić krok do tyłu. Usiłowała zebrać rozbiegane myśli. Musi być w wielu sprawach zależna
od Gabe a Cantrella, dopóki są na wyspie. Co do tego nie ma wątpliwości. Zgoda, będę z nim
współpracować, ale postaram się za wszelką cenę utrzymać niezależność, postanowiła.
Odetchnęła głęboko słonym powietrzem. Usiłowała ignorować jego obecność,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]