[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ponieśli w związku z tym poważne straty, odkąd przejęli władzę w Kabulu w tysiąc dziewięćset
dziewięćdziesiątym szóstym roku, zdobędą je, oznaczać to będzie upadek ostatniej cytadeli na północy, nie
będącej jeszcze w ich rękach .
BBC potwierdza więc to, o czym szepcze się w Kabulu i czego nigdy nie jesteśmy pewni. Nawet jeśli jakiemuś
reporterowi uda się zdobyć wywiad w jednym czy drugim obozie, trudno jest wyrobić sobie jasny pogląd na
temat panującej sytuacji: twierdzenia rządu talibów natychmiast dementują przywódcy rebeliantów. Czasami
audycji w ogóle nie słychać. Na przykład rano, między wpół do szóstej a wpół do ósmej, w porze nadawania
radia irańskiego, dzwięk jest kompletnie zagłuszany. W Kabulu mówi się, że talibowie robią to specjalnie,
bo Irańczycy obszernie informują o sukcesach opozycji. A poza tym każdy, kogo w Kabulu przyłapią na ich
słuchaniu, podlega karze trzech miesięcy więzienia.
Ostatnio wiadomości są przygnębiające. W lutym 1998 roku na północy kraju, w okolicach Taloghanu aż po
Tadżykistan wystąpiło trzęsienie ziemi, a z BBC dowiedzieliśmy się, jaki był bilans katastrofy. Cztery tysiące
ofiar śmiertelnych.
Natomiast radio Szariat raczy nas informacjami o najwyższym wymiarze sprawiedliwości talibów: dwóch
przestępców stracono przez poderżnięcie gardła na stadionie w Kabulu w obecności licznej publiczności sza-
cowanej przez talibów na trzydzieści pięć tysięcy, przy czym wyrok wykonał osobiście ojciec skazanych.
Na szczęście nie posługują się telewizją, żebyśmy mogli cieszyć się tymi widokami nawet w domu! W takich
chwilach nie żal mi telewizji.
Matkę szczególnie zaniepokoiła wiadomość o wyjezdzie z Kabulu organizacji humanitarnej, kierowanej
głównie przez kobiety, wypędzonej przez talibów. Stwarzała ona Afgankom możliwość dostępu do op-
ieki zdrowotnej. Pracującym w niej kobietom zarzucono, że nie zastosowały się do prawa islamskiego
zakazującego kobietom pracy, nauki, a nawet korzystania z opieki zdrowotnej. Mama jest wzburzona.
- Dla kobiet to koniec. Koniec. Nic już nie mają. To ludobójstwo. A ONZ godzi się na szantaż!
Soraja prawie się nie odzywa. Zajmuje się domem, jest smutna, niczego nie komentuje. Na darmo tata jej
powtarza, że jej zawodu się nie zapomina, że któregoś dnia będzie mogła wrócić do pracy, ona już w to nie
wierzy. Nikt się nami nie zajmuje, dziennikarze stali się taką rzadkością, że można by pomyśleć, iż cały świat
o nas zapomniał i że inne kraje aprobują poczynania talibów.
W sierpniu 1998 roku radio Szariat, którego możemy słuchać, nie obawiając się sąsiadów, triumfalnie ogłasza
zdobycie Mazar-e Szarif, niedaleko granicy z Tadżykistanem i Uzbekistanem. Talibowie zajęli święte miasto,
gdzie w błękitnym meczecie spoczywa Ali, zięć Proroka. Dzięki potężnemu Bogu jednoczymy kraj!
Wszystkie miasta północy przyłączyły się do rządu! .
Teraz radio Iran atakuje Stany Zjednoczone, oskarżając je o to, że udzielają wsparcia talibom, żeby podkopać
wizerunek islamu: talibowie wymordowali setki cywili w świętym mieście i porwali irańskich dyplomatów.
Ojciec zauważa:
- Głoszą dżihad, ale muzułmanin nie zabija muzułmanina. Nigdzie w Koranie nie jest napisane, że należy
odbierać życie. To dowodzi, że oni sami wymyślają przepisy szariatu, żebyśmy uwierzyli, że wszystkie ich
decyzje oparte są na Koranie. Ich prawa nie są zapisane, rodzą się w głowach kilku mułłów, którzy lepiej by
zrobili, zachowując je dla siebie.
Idę położyć się obok śpiącej Sorai; mimo gorąca swoją piękną twarz ukryła pod prześcieradłem.
Myślę o Mazar-e Szarif, o wspaniałej podróży zorganizowanej przez Wahida, kiedy miałam jakieś dwanaście
lat. To była moja pierwsza podróż po Afganistanie, do dziś jedyna. Byłam szczęśliwa, że wyjeżdżam
ze starszym bratem, którego uwielbiałam, z mamą i Szakilą! Tata został w domu z Sorają, bo oboje mus-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]