do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tym zastanawia. Kiedy robię interesy z kimś z Zachodu, zadają mi na początek
właśnie to pytanie. W jaki sposób zarobiłem pieniądze? Skąd one pochodzą? Pani
Strona 59
0
pewnie też o tym myślała,
- Nie. Prawdę mówiąc, nie. - Przesunęła się lekko na skórzanym fotelu, któ-
ry wydał dziwny, skrzypiący dzwięk.
- Zawsze mówię ludziom prawdę. Wyjaśniam, że jestem tylko dobrym biz-
nesmenem, któremu się poszczęściło. Opowiadam im o swoich początkach w Bag-
dadzie, kiedy nie miałem nic prócz sprytu i zdolności. O tym, jak szukałem oka-
zji, a kiedy znajdowałem coś, co mi się podobało, kupowałem to. Rozumie pani?
- Tak. Oczywiście.
- Właśnie w taki sposób kupiłem pierwszą firmę w Belgii. Miałem trochę
pieniędzy z umowy, a ta firma była tania, więc skoczyłem na nią jak kot. Belgijski
frank poszedł w górę i nagle okazało się, że jestem bogaty. Wtedy kupiłem na-
stępną firmę, ona także przyniosła mi korzyści, więc kupiłem agencję nierucho-
mości. Rynek nieruchomości powiększył się dwa razy i jeszcze dwa razy. Dzięki
temu stałem się bardzo bogaty. Nie ma w tym żadnej tajemnicy.
- Nie. To nie tajemnica.
- Ale niektórzy mówią o mnie okropne kłamstwa. Pewnie pani je słyszała.
Mówią, że ukrywam pieniądze władcy, że jestem jego tajnym bankierem. Jeszcze
inni twierdzą, że ukradłem pieniądze władcy. Proszę sobie to wyobrazić! To po-
tworne kłamstwa szerzone przez tych, którzy nic nie wiedzą. I przez %7łydów.
- Przez %7łydów? -Niespokojnie zmieniła pozycję.
- Tak, przez %7łydów. A czy pani wie, co robię z tymi kłamcami?
Lina pokręciła głową.
- Nie.
85
- Wyrywam im języki!
Przełknęła ślinę. Czy to miał być żart? Poczuła, że jej język, przyklejony do
podniebienia, staje się zupełnie suchy.
- Czy słyszała pani kiedyś historię o dziennikarzu Salimie Houranim? Nie?
Więc ją pani opowiem. Napisał on w swojej gazecie same okropne rzeczy o wład-
cy. Pewnego dnia znaleziono go w Bejrucie, przy drodze na lotnisko. O ile do-
brze pamiętam, obcięli mu palce, te, którymi pisał owe okropieństwa. Wycięli/
mu też język. Tak przynajmniej mi mówiono. Skąd mogę wiedzieć, jak było
naprawdę?
Lina słuchając zacisnęła palce. Czuła, jak drży jej szyja, przez co cała głowa
nieznacznie się kiwa. Hammoud dostrzegł jej strach i uśmiechnął się. Jego opo-
wieść odniosła zamierzony skutek.
- Ale przecież jesteśmy w Anglii -powiedział chytrze. -Jeżeli biznesmen
próbuje rozsiewać jakieś plotki, każę moim prawnikom natychmiast go powstrzy-
mać. Jeżeli ktoś próbuje angażować w sprawę swoich polityków, ja korzystam
z pomocy moich, a moi są potężniejsi. Wszystko to jest częścią interesów. Ro-
zumie pani?
- Tak.
- Jednak w tych murach nie mówimy o interesach. Tutaj jesteśmy rodziną.
Nigdy nie pozwolę na to, aby którykolwiek z członków tej rodziny był nielojalny.
To jak zdrada syna albo córki. Zrozumiano?
- Tak - potwierdziła Lina. Na czoło wystąpiły jej krople potu, dłonie też
miała mokre,
- Tego nigdy nie zaakceptuję. Nigdy.
- Tak proszę pana. - Z trudem udawało jej się zachować spokój, ale po-
stanowiła nie okazać strachu, który dowiódłby tego, że Hammoud ma nad nią
władzę.
- Jeszcze jedno - powiedział bardziej lodowatym tonem. ^ Mam dla pani
wiadomość z Bagdadu.
- O co chodzi? -^ spytała Lina; W jego głosie było coś, co sprawiło, że znała
Strona 60
0
odpowiedz, zanim ją wypowiedział. W wyobrazni zobaczyła arabską wdowę, która
niedługo miała skończyć sześćdziesiąt lat. Kobietę z siwymi włosami i zatroska-
nymi oczami, która czekała na nadsyłane przez Linę z Paryża książki, a potem na
listy z Londynu - dla niej przedstawiały one obraz cywilizowanego życia przez te
wszystkie lata terroru.
- Niestety, to smutna wiadomość - ciągnął Hammoud. - Chodzi o pani ciot-
kę Sohę. Z przykrością muszę panią zawiadomić, że nie żyje, - Oczekiwał, że
Lina zacznie płakać, ale ona siedziała tylko w milczeniu. Jej zrenice zwęziły się
do maleńkich punkcików, i tak intensywnie wpatrywały siew Hammouda, że mo-
głyby przepalić go na wylot.
- Jaka była przyczyna śmierci? - spytała. W jej głosie pojawiła się nuta spo-
koju, a może smutku.
- Przyczyna śmierci nieznana - odparł z lekkim uśmiechem.
- Czy odprawiono pogrzeb? >
86
-
Nie. Ciało zatrzymano w ministerstwie spraw wewnętrznych, jak sądzę.
- Dlaczego akurat tam?
- Ponieważ tam prowadzono dochodzenie w sprawie pani ciotki. Podobno
zaistniał jakiś problem w sprawach naruszenia bezpieczeństwa. - Pozwolił, aby
to zdanie zawisło nad nią. Oznaczało wiele, choć nie mówiło nic. Znowu czekał
na jej łzy, ale oczy Liny pozostały suche.
- Jakto?
- Złamała zasady. Próbowała bez pozwolenia wysyłać listy za granicę. -Z kie-
szeni marynarki wyjął mały plik kopert i zamachał nimi przed Liną. - Wszystkie
adresowała do pani, jak sądzę.
Lina rozpoznała kaligraficzne pismo Sohy.
- Czy mogłabym je zatrzymać? Bardzo proszę.
- Nie -powiedział chłodno. Z drugiej kieszeni wyjął złotą zapalniczkę i przy-
tknął ją do pakietu listów. Kiedy się zapaliły, na jego twarzy pojawił się perwer-
syjny wyraz zadowolenia, tak jakby sposobność okazania okrucieństwa była dla
niego niczym słodycz czekolady. Wrzucił palące się koperty do popielniczki sto-
jącej na blacie biurka. Po kilku chwilach pozostał po nich tylko popiół.
Lina pochyliła głowę, co Hammoud uznał za oznakę pokory.
- A zatem się rozumiemy - powiedział. Wstał zza biurka i gestem wskazał
jej drzwi. Kat zakończył swoją robotę. Rozmowę uznał za skończoną. Wyrok
został ogłoszony z wyprzedzeniem. Oskarżona o zdradę. Zadzwonił po brytyj ską
sekretarkę, aby odprowadziła gościa. Kiedy podawał Linie rękę, na jego twarzy
malowała się pewność siebie. Był przekonany, że wiadomość o śmierci ciotki sta-
nowi ostateczny cios w niezależność Liny i zagwarantuje jej lojalność.
W tym jednak Nasir Hammoud się pomylił. Udało mu się jedynie wzbudzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl