[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cię w szkole, zadzierasz nos i omijasz mnie jak coś śmierdzącego.
- Możliwe.
- Co ci się stało? Co ja ci zrobiłem? Byliśmy przyjaciółmi, a ty teraz tak mnie traktujesz!
- Ja ciebie zle traktuję? Wiesz, to naprawdę zabawne. Stale jesteś tak zajęty co
ładniejszymi dziewczynami, że zupełnie zapomniałeś o moim istnieniu!
Wybuchnął śmiechem. Chciała się wyrwać, ale nie pozwolił jej.
- Jesteś zazdrosna - stwierdził z radosną satysfakcją.
- Wcale nie jestem!
- Jasne, że jesteś. I to jest bardziej zabawne, niż się domyślasz.
Próbowała się uwolnić, ale przyciągnął ją do siebie i objął mocno. Już bardzo dawno nie
była tak blisko niego. Przez ostatnie miesiące Cole wyrósł i zmężniał. Ledwie sięgała mu do
ramienia. Musiała unieść głowę, żeby na niego spojrzeć. Wtedy ją pocałował,
Jeszcze nigdy nikt jej tak nie całował. To nie był nieśmiały całus kolegi z klasy czy
nieprzyjemnie wilgotny pocałunek Rodneya. Cole był doświadczony jak dorosły mężczyzna.
Kiedy się odsunął, kolana jej drżały.
- Allison, kochanie. Zostań moją dziewczyną.
- Naprawdę?
- Tak.
- Mówisz poważnie?
Uśmiechnął się.
- Całkiem poważnie.
Serce biło jej tak mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Cole Callaway chciał, żeby
została jego dziewczyną. Wcale o niej nie zapomniał, wcale nie była dla niego tylko córką
zarządcy. Wyszeptała jego imię, zarzuciła mu ręce na szyję i wspięła się na palce, by sięgnąć
jego ust.
- Już dobrze, kochanie, wystarczy. Jestem tylko człowiekiem. Mamy przed sobą dużo
czasu.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Najpierw musimy skończyć szkołę. Mamy czas. Chciałem tylko, żebyś wiedziała, co do
ciebie czuję i jak bardzo było mi przykro, że przez tyle miesięcy nie raczyłaś mnie zauważać.
- Och, Cole, mnie też było przykro. Strasznie.
- Więc pójdziesz ze mną na bal maturalny?
37
- Na bal maturalny? - Udział w balu był marzeniem każdej dziewczyny.
-Tak.
- Och, Cole, jasne, że pójdę!
- To dobrze. A teraz już idz do domu, zanim zrobię coś, czego potem oboje będziemy
żałować.
Od tamtych dni minęły lata. Allison wpatrzyła się w sufit. Znów pogrążyła się we
wspomnieniach. Cole dotrzymał słowa. Widywali się w czasie świąt i letnich wakacji, kiedy
przyjeżdżał do domu ze szkoły. Nauczył ją wiele, ale przez cały czas miał się na baczności.
Nigdy nie posunął się za daleko, nalegał, by poczekali do ślubu.
Tylko, niestety, to się nie udało. Cole miał do siebie o to taki żal, że pozwolił jej zniknąć
ze swojego życia. Nie próbował nawiązać z nią kontaktu, nawet po tym, jak napisała mu, że
jest w ciąży. To były najczarniejsze miesiące jej życia. Były gorsze od chwil po śmierci
mamy. Jeszcze nigdy nie wstydziła się tak jak wtedy. Zawiodła ojca, była kompletnie
załamana.
Wtedy przysięgła sobie, że nigdy nie dopuści, by jej dziecko kiedyś przeżyło podobne
rozczarowanie.
Przez czternaście lat była dla niego najlepszą matką. Wpoiła mu zasady i wartości, jakich
nauczyli ją rodzice. Zapomniała o nich tylko ten jeden raz, kiedy Cole potrzebował miłości i
ciepła.
Co on teraz może zrobić, kiedy po raz pierwszy stanął twarzą w twarz ze swoim synem?
Wiele razy czytała artykuły na jego temat. Pisano o jego związkach z pięknymi i znanymi
kobietami. Nigdy się nie ożenił. Nawet sama się temu dziwiła. Może obawia się małżeństwa.
To nie jest jej sprawa. Ale jeśli teraz zechce zostać przyjacielem dziecka, którym do tej
pory wcale się nie przejmował, szybko pozbawi go złudzeń. Swoją decyzję podjął dawno
temu. I nic tego nie zmieni.
38
ROZDZIAA CZWARTY
- Musimy porozmawiać. - Cody zatrzymał brata przy windzie.
- Coś się stało? Myślałem, że z Cameronem jest coraz lepiej.
- Jest lepiej. Już nawet mówili, że wkrótce go wypiszą.
- W takim razie, o co chodzi?
- Rozmawiałem z nim o wypadku. Pytałem, czy może pamięta, co się wtedy wydarzyło.
- I co?
- Powiedział, że droga była całkiem pusta. Nagle tuż przed sobą zobaczył światła. Ktoś
pędził prosto na niego. Cameron próbował go wyminąć i wtedy poczuł silne uderzenie w bok
auta. Od razu wpadł w poślizg. Samochód zaczął się obracać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]