do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przewodnika - ta woda - sygnalizował - znika w czasie Wielkiej Suszy czy zostaje?
Norbis rozłożył z zakłopotaniem ręce.
- Bokatan przychodzi tylko w porze deszczowej& nie widzi, jak sucho. Ale woda
duża& nie myślę, że wysycha.
- Jestem skłonny w to uwierzyć - radośnie stwierdził Sorenson. - To znaczy, że będzie
można tu pracować przez cały rok.
. - Jeśli wody nie będzie za dużo - zaoponował Storm. - Sądząc ze śladów, w czasie
powodzi wszystko to jest zalane.
Archeolog nie dał się zbić z tropu.
- Jeśli to będzie konieczne, rozbijemy obóz w północnej części doliny. Dno wznosi się
tam dość wysoko. Z pewnością woda nie przykrywa wszystkiego. Zresztą, w ubiegłym
miesiącu opady były spore, a widzi pan, jakie jest jezioro.
Miał okazję sprawdzić swoje przewidywania jeszcze tej nocy. Rozpadało się tak, jak
w drodze do Krzyżówki. Pozostawanie na wysepce było ryzykowne, więc w pośpiechu
wyruszyli w kierunku wyżej położonego, nie znanego, północnego krańca doliny.
Ulewa odsunęła niebezpieczeństwo ataku wojowników Nitra, ale Norbisowie
wyglądali na zaniepokojonych. Woda i wojna stanowiły dar od Ciskających-Gromy, ale
dolina nie była bezpiecznym miejscem. Trzech tubylców pojechało na poszukiwanie miejsca
na obóz, które leżałoby powyżej starych śladów wody. Storm i Mac prowadzili juczne konie
pod górę, jak najdalej od jeziora, Sorenson zaś ruszył z Bokatanem w stronę Grot. Archeolog
był zdecydowany zobaczyć jak najwięcej, na wypadek, gdyby musieli się wycofać z doliny.
Zwykle posłuszne konie tym razem zachowywały się dziwnie. Storm żałował, że nie
może użyć Surry jako dodatkowego poganiacza, ale kot zniknął na samym początku ulewy.
Na pewno znalazła sobie gdzieś suche schronienie. Od wczoraj nie widział też orła.
Prawie wszystkie konie wspięły się już na urwisko, kiedy usłyszał podniecony krzyk
Maca. Sądząc, że towarzysz znalazł dobre miejsce na obóz, Storm pognał ostatniego z koni,
własną klacz.
Wtedy świat wokół niego wybuchł. Storm był w swoim życiu pod obstrzałem, widział
nalot dywanowy na umocnionego przeciwnika, ale to szaleństwo nie było wytworem
człowieka - tym razem swój miecz obnażyła natura.
Deszcz jeszcze się nasilił, okrył go duszącą zasłoną. Nie mógł dojrzeć nawet oczu,
głowy czy ubłoconej grzywy swojego konia. Strumienie wody zatykały dech w piersiach, biły
o ciało. Strzępiasta, purpurowa błyskawica. Ogłuszający grzmot. Ogier rżał, starał się
uwolnić, oszalały z przerażenia. Nagle rzucił się do przodu przez ścianę wody, jezdziec
przywarł do szyi wierzchowca łapiąc z trudem powietrze.
Nadal było ciemno, ale już nie czuł deszczu, słyszał tylko jego łoskot. Błyskawica
znowu przecięła niebo. W jej świetle Storm zobaczył, jak w górze, ponad nimi, potężny nawis
obrywa się i leci w dół. Oszołomiony, zeskoczył z konia, upadł na kolana, czuł jak masy błota
spadają mu na plecy, przygniatają do ziemi. Stracił przytomność.
Otworzył oczy. Wokół panowała przerażająca, absolutna ciemność i cisza. Próbował
się poruszyć. Był przywalony ziemią, ale udało mu się dzwignąć górną część ciała. Nic chyba
nie było złamane. Bolało go całe ciało, ale mógł poruszać rękami i nogami wygrzebując się z
błota. Usiłował przypomnieć sobie, co się działo w ostatnich chwilach, zanim świat się
zapadł.
Zawołał. Odpowiedziało mu płaczliwe, przerażone rżenie. Jeszcze raz zawołał w
ciemność, łagodnie uspokajając zwierzę w języku, którego używał rozmawiając z nim od
pierwszego spotkania. Mówiąc, nadal rozkopywał ziemię więżącą mu nogi, aż wreszcie mógł
powstać. Spróbował zbadać otoczenie wyciągniętymi rękami. Przypomniał sobie o latarce
przy pasie. Nacisnął guzik i snop światła wydobył z mroku skalną ścianę, przy której stał. W
bok i wokół miejsca, w którym się znajdował, panowała nieprzenikniona ciemność, która
równie dobrze mogła być wnętrzem jaskini, jak otchłanią. Wreszcie ujrzał konia. Chrapy
przerażonego zwierzęcia pokryte były pianą. Storm pogładził spoconą szyję. Zdał sobie
sprawę, że powietrze, podobnie jak w tunelu, jest tu zatęchłe, martwe. Z każdym oddechem
czuł rosnące mdłości i pragnienie, by rzucić się i przebić jakoś na zewnątrz, daleko od tego
miejsca. Z trudem się opanował.
Po prawej miał drugą skalną ścianę, a za plecami zwały mokrej ziemi, które go
uwięziły. Spod nich sączyły się wolno w jego kierunku strumyczki wody, tworząc w
zagłębieniach małe jeziorko. Nagle ziemia obsunęła się nieco i tuż pod sklepieniem błysnęło
przyćmione światło, skrawek metalicznej szarości, który mógł być niebem.
Storm wyłączył latarkę, jeszcze raz przemówił do konia i zaczął się wspinać. Bardzo
ostrożnie, po kilka centymetrów, by nie spowodować obsunięcia się ziemi, dotarł w końcu do
otworu i z wdzięcznością wciągnął do płuc pachnące deszczem powietrze. Ziemia była
miękka i z łatwością samymi rękami poszerzył okienko.
Trafił na skałę, którą musiał ostrożnie odsunąć. Dziwił się przy tym własnemu
szczęściu, które uchroniło go wraz z koniem przed takimi pociskami.. Uczucie to nasiliło się,
gdy trafił na jeszcze większy głaz, tkwiący w otworze niczym korek w szyjce butelki. Zaczął
rozkopywać ziemię wokół tej skały starając się wypchnąć ją na zewnątrz. Od czasu do czasu
sprawdzał przeciek spod zwałów ziemi - wzrastał, ale powoli. Czy strumień lub jezioro
wylały? Nie pamiętał, w którą stronę uciekał Deszcz&
Wielka gruda mokrej ziemi i splątanych korzeni runęła na zewnątrz i Storm dostał się
pod strumienie deszczu. Przyjemna wilgoć zmywała z ciała błoto i stęchliznę jego pułapki.
Przecisnąwszy się, wychylił na zewnątrz głowę i ramiona. Widoczność ograniczał
deszcz, ale to, co zobaczył, było i tak przerażające. Ziemia, na której leżał, była teraz
brzegiem jeziora, które pokrywało całą widoczną przestrzeń. Na jego wzburzonej, smaganej
strugami deszczu powierzchni dryfowały wyrwane z korzeniami drzewa, a tuż pod nim leżało
ciało jego czarnej klaczy, przygwożdżone do brzegu przez wielki głaz, który zmiażdżył jej
głowę i przednie nogi.
Na kruchej wyspie jej ciała kulił się mały, futrzasty kłębek, czepiający się
rozpaczliwie juków. Storm ściągnął pas, odpiął nóż i emiter i rzucił jeden z końców w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl