[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samo jak wczoraj wieczorem, to jesteś w błędzie. Wyrzekłem się stałego związku. Nie
będę próbował cię uwieść. Chyba nie wierzysz, \e mógłbym wziąć cię siłą.
- Jasne, ale twoja propozycja jest dla mnie& krępująca - powiedziała cicho i
przygryzła wargę.
- Zadbam o twoją reputację. Tylko nasi pracownicy będą wiedzieli, gdzie
mieszkasz. Oni rozumieją, w czym rzecz. Przecie\ nie proponuję ci ognistego
romansu.
- Wiem. - Tess oglądała ró\owe paznokcie. Kciuk był obgryziony. Schowała
go nerwowym ruchem. Dane delikatnie uniósł jej twarz.
- Przysięgam, \e w czasie twojego pobytu nie będę paradować nago po
mieszkaniu ani oglądać rozgrywek sportowych w telewizji.
- Jesteś kibicem i nudystą? - Uśmiechnęła się mimo woli. Dane pokręcił
głową.
- Na szczęście sport mało mnie obchodzi, ale z chodzeniem nago po
mieszkaniu to prawda. Obiecuję kupić pi\amę i szlafrok. Niech stracę.
- Lubię spać w pi\amce.
- Przyjadę po ciebie o siódmej. Zmienię Adamsa.
Dzień minął spokojnie. Tess wyszła z agencji o piątej. Adams nie odstępował
jej na krok. Po powrocie do domu zapakowała do walizki rzeczy potrzebne na kilka
dni. Bez entuzjazmu odniosła się do przeprowadzki, ale nie miała innego wyjścia.
Punktualnie o siódmej Dane zadzwonił do drzwi Tess i wysłał Adamsa do
domu.
- Jesteś gotowa? - zapytał.
- Wło\ę tylko płaszcz - odparła, rozglądając się po mieszkaniu. W
przedpokoju stała walizka.
Zeszli na dół i wsiedli do mercedesa.
- Ta afera ma swoje dobre strony. Nabieram doświadczenia. Mam nadzieję, \e
pozwolisz mi wreszcie robić to, na co mam ochotę. Lubię ryzyko.
Dane doskonale wiedział, \e Tess pragnie zostać detektywem, ale udawał, \e
nie rozumie.
- Do czego zmierzasz? Czy\byś chciała ze mną sypiać?
- Milcz, pyszałku! - rzuciła z oburzeniem.
Dane uśmiechnął się chełpliwie.
- Pragniesz mnie. To pewne.
- Masz zielone światło - odrzekła, odwracając wzrok.
- Zmieniasz temat, moja droga - stwierdził, ruszając i dodał z komiczną
powagą: - Ostrzegam cię. Trzymaj się nocą z dała od mojego łó\ka. Nie ulegnę,
choćbyś mnie błagała na kolanach. Zamknę się w sypialni na klucz, więc nie próbuj
mnie uwieść.
Tess gapiła się na szefa z niedowierzaniem. Od kiedy powa\ny detektyw gada
takie bzdury?
- Będziesz rozczarowana - perorował Lassiter, unosząc brwi - ale zapamiętaj
sobie, \e nie mam zwyczaju romansować.
- Dane, czy ty się dobrze czujesz?
- Oczywiście! Nie próbuj się do mnie przysunąć, udając, \e chcesz sprawdzić,
czy mam gorączkę - rzucił ostrzegawczym tonem. - Ręce przy sobie, moja droga. I
zabierz dłoń z mego kolana. Nie jestem łatwy.
Tess parsknęła śmiechem, słysząc te wywody. Nie sądziła, \e Lassiter ma
poczucie humoru. Zapewne ukrywał je przed ludzmi od lat.
- Czuję się jak niebezpieczna kusicielka - odrzekła Tess.
- Przeczucie mnie nie omyliło. Przed kobietami zawsze nale\y się mieć na
baczności - powiedział Dane. - Niewinne panienki spragnione mocnych wra\eń to
szczególne zagro\enie.
- Nie szukam mocnych wra\eń! - oburzyła się Tess.
- Skąd ta pewność? - Lassiter wjechał na parking obok kamienicy, w której
mieszkał. Zatrzymał samochód i rzucił Tess oskar\ycielskie spojrzenie. - Wszystkie
kobiety skrywają w sercu zdro\ne pragnienia. Na pewno nie jesteś wyjątkiem. Nie
dam sobie zamydlić oczu. Wiesz, jak to bywa: zarumieniona i płochliwa dzieweczka
zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej ró\d\ki, dyszy namiętnie i zdziera
ubranie z przyzwoitego mę\czyzny.
- Przysięgam, \e będę się starała zapanować nad& zdro\nymi pragnieniami -
obiecała Tess. W szarych oczach rozbłysły wesołe iskierki.
- Doskonale. Trzymam cię za słowo. Nie wa\ się mnie podglądać, gdy będę w
kąpieli - dodał ponuro.
Zabawna paplanina Dane'a sprawiła, \e Tess przestała się obawiać. Gdy szła
po schodach na pierwsze piętro, była ju\ całkiem spokojna.
Pokój wskazany Tess przez Lassitera urządzony był na niebiesko; tapeta,
dywan, zasłony - wszystko w ró\nych odcieniach tego koloru. Tess od razu poczuła
się tam jak u siebie. Podobnie było na farmie. Brakowało tylko wiecznie zatroskanej
Beryl.
- Jeśli chcesz, zajmę się gotowaniem - zaproponowała.
- Doskonały pomysł - odparł skwapliwie. - Umiem gotować, ale tego nie lubię.
Tess otworzyła zamra\arkę. Znalazła w niej mnóstwo zapasów. Lodówka
tak\e była wypełniona jedzeniem.
- Czas przygotować kolację. Proponuję stek i sałatkę. Zgoda?
- Jasne. - Dane zdjął buty, rozpiął marynarkę i opadł na kanapę.
Tess poszła do swego pokoju, by się przebrać w d\insy i bawełnianą koszulkę.
Wło\yła grube skarpetki. Lubiła chodzić po mieszkaniu bez kapci. Dane miał chyba
podobne upodobania.
Gdy wróciła do salonu, okazało się, \e Dane poszedł za jej przykładem.
Prezentował się doskonale w spranych d\insach i białym podkoszulku.
- Mo\e napijesz się kawy? - zapytał z uśmiechem. Jej zachwycone spojrzenie
sprawiło mu wielką przyjemność.
- Tak.
- Zaraz przygotuję.
Kuchenka była zbyt mała dla dwu krzątających się osób. Tym zapewne mo\na
wytłumaczyć fakt, \e parząc obiecaną kawę, Dane ocierał się raz po raz o Tess.
Szybko zrobił swoje, ale nie wyszedł z kuchni. Trzymał się blisko
tymczasowej lokatorki. Był od niej znacznie wy\szy. Sportowe ubranie podkreślało
muskularną sylwetkę.
- Jesteś zakłopotana - mruknął.
Chciała zaprzeczyć, ale po namyśle zmieniła zdanie. Dane niełatwo dawał za
wygraną; zmusiłby ją do powiedzenia prawdy.
- Tak - odparła szczerze.
Dane oparł się plecami o kuchenny blat, chwycił dłońmi jego brzeg i popatrzył
na Tess tak czule, \e z wra\enia nogi się pod nią ugięły.
- Chodz do mnie. Razem coś na to poradzimy - kusił zmysłowo.
- Dane - rzuciła ostrzegawczym tonem. Nie odwróciła wzroku.
- Widzę, \e dr\ysz - szepnął. Zmru\one oczy spoglądały na nią po\ądliwie, -
Tracisz oddech. - Popatrzył znacząco na jej piersi sterczące pod bluzką. - Wyobraz
sobie, co byś czuła, gdybym uniósł brzeg koszulki i całował nagą skórę, objął
wargami sutki i pieścił, a\ będą nabrzmiałe i twarde.
- Dane!
Dygotała jak w gorączce. Niemal umknęło jej uwagi, \e Lassiter wyłączył
kuchenkę i odstawił patelnię, na której sma\yła mięso. Ujął Tess za rękę i przyciągnął
do siebie. Objął szczupłą talię i wsunął dłonie pod cienką bawełnę. Patrzyli sobie w
oczy.
- Powoli, cal po calu - szeptał namiętnie Dane, unosząc koszulkę. - Bez
pośpiechu. Chcę dotknąć twojej nagiej skóry&
Tess czuła, \e lada chwila zemdleje od nadmiaru wra\eń.
- Przytul się do mnie, \ebyś nie upadła - szepnął. Pochylił głowę i dotknął
wilgotnymi ustami nagiej skóry pod elastyczną taśmą biustonosza. Tess poczuła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]