[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rządku. Zgadzam się na wymianę, ponieważ ty także wiesz o kilku ciekawych
sprawach. Muszę jednak przyznać, że twoje motywy wydają mi się dość nieja-
sne. Skąd, u diabła, wzięłaś się w Berkeley? Co planowałaś, dzwoniąc do mnie
w domu Billa? Na czym polega twoja moc, o której twierdzisz, że nie jest magią?
Jak. . .
To już trzy pytania odparła. I początek czwartego. Może wolisz spi-
sać je wszystkie, a ja zrobię to samo? Potem możemy oboje wrócić do swoich
pokojów i zdecydować, na które z nich najbardziej chcemy poznać odpowiedzi.
Nie. Grajmy dalej. Ale rozumiesz chyba, dlaczego chcę się tego wszystkie-
go dowiedzieć. Dla mnie to kwestia przetrwania. Z początku myślałem, że zależy
ci na informacjach prowadzących do zabójcy Caine a. Ale ty twierdzisz, że nie.
I nie chcesz zdradzić prawdziwych motywów.
Jak to nie? Robię to, bo chcę cię chronić!
Doceniam to uczucie. Ale dlaczego? Kiedy się dobrze zastanowić, prawie
mnie nie znasz.
Mimo to takie są moje motywy i nie będę dłużej tego tłumaczyć. Uwierz
albo nie.
Wstałem i zacząłem spacerować po patio. Nie miałem ochoty oddawać infor-
macji, która mogła się okazać kluczowa dla bezpieczeństwa mojego, a w rezulta-
cie i Amberu chociaż trzeba przyznać, że jak dotąd, wymiana była opłacalna.
To, co powiedziała dotychczas Vinta, brzmiało rozsądnie. Nawiasem mówiąc, ród
Bayle ów od dawna znany był ze swojej lojalności wobec Korony, cokolwiek była
ona warta. Niepokoiło mnie właściwie tylko jedno: upierała się, że nie chodzi jej
o zemstę. Było to bardzo nieamberowskie podejście. Poza tym jeśli w ogóle po-
trafiła ocenić, co wyda mi się prawdopodobne wystarczyło tylko przyznać, że
chce krwi, a uznałbym jej troskę za zrozumiałą. Kupiłbym całą historię i niczego
się w niej nie doszukiwał. A co mi zaproponowała? Ogólne nic i tajne motywa-
cje. . . Co mogło oznaczać, że mówi prawdę. Rezygnacja z wygodnego kłamstwa
na korzyść tej niezbyt wiarygodnej wersji mogła być dowodem szczerości. A naj-
wyrazniej wiedziała jeszcze sporo. . .
69
Usłyszałem cichy grzechot na stole. Z początku myślałem, że to Vinta demon-
struje zniecierpliwienie bębniąc palcami po blacie. Lecz kiedy się obejrzałem,
siedziała nieruchomo i nawet na mnie nie patrzyła. Podszedłem bliżej, szukając
zródła tego dzwięku. Pierścień, odpryski błękitnych kamieni, a nawet guzik pod-
skakiwały na stole, jakby z własnej woli.
Ty to robisz? spytałem.
Nie.
Kamień w pierścieniu trzasnął i wyskoczył z mocowania.
Więc co?
Przerwałam połączenie wyjaśniła. Sądzę, że coś próbuje je przywró-
cić, ale bezskutecznie.
Jeśli nawet, to jestem dostrojony i nie potrzebują ich, żeby mnie znalezć.
Być może działa tu więcej niż jedna grupa zauważyła. Powinnam
chyba wysłać sługę do miasta i kazać mu wrzucić to wszystko do morza. Jeśli
ktoś zechce tam za nimi podążyć, proszę bardzo.
Te odpryski powinny doprowadzić z powrotem do groty, a pierścień do
zabitego stwierdziłem. Ale wolałbym jeszcze nie wyrzucać guzika.
Dlaczego? Jest wielką niewiadomą.
Dokładnie. Ale te rzeczy powinny działać w obie strony, prawda? To ozna-
cza, że mogę wykorzystać guzik i znalezć drogę do tego miotacza kwiatów.
To może być niebezpieczne.
Na dłuższą metę rezygnacja może się okazać jeszcze hardziej niebezpiecz-
na. Nie. Całą resztę możesz wyrzucić do morza, ale guzik zostaje.
Dobrze. Na razie zablokuję je dla ciebie.
Dzięki. Jasra jest matką Luke a.
Chyba żartujesz!
Nie.
To wyjaśnia, dlaczego nie przyciskał jej w sprawie pózniejszych trzydzie-
stych kwietnia. Fascynujące! Otwiera zupełnie nowe pola domysłów.
Podzielisz się nimi?
Pózniej, pózniej. Tymczasem zajmę się tymi kamieniami.
Sięgnęła do kręgu i chwyciła je. Przez moment zdawały się tańczyć w jej dłoni.
Wstała.
Hm. . . guzik przypomniałem.
Tak.
Schowała guzik do kieszeni, a pozostałe trzymała w ręku.
Zestroisz się, jeśli będziesz tak przechowywać ten guzik ostrzegłem.
Nie.
Dlaczego nie?
Są powody. Przepraszam teraz. Poszukam pojemnika na pozostałe kamie-
nie, a potem kogoś, kto je przewiezie.
70
Czy ta osoba się nie zestroi?
To wymaga czasu.
Rozumiem.
Napij się jeszcze kawy. . . albo zjedz coś.
Odeszła. Zjadłem kawałek sera. Próbowałem ocenić, czy nasza rozmowa wię-
cej dostarczyła odpowiedzi czy nowych pytań. I usiłowałem dołożyć do starej
łamigłówki kilka nowych klocków.
Ojcze.
Obejrzałem się, szukając tego, kto to powiedział. Nie znalazłem nikogo.
Tutaj, niżej.
Na pobliskim klombie, pustym, jeśli nie liczyć kilku suchych łodyg i liści,
dostrzegłem krążek światła wielkości monety. Poruszył się i tym zwrócił moją
uwagę.
Ghost? zapytałem.
Aha dobiegła spomiędzy liści odpowiedz. Czekałem, aż zostaniesz
sam. Nie bardzo ufam tej kobiecie.
Dlaczego nie?
Nie skanuje normalnie, jak inni ludzie. Nie wiem, na czym to polega. Ale
nie o tym chciałem z tobą rozmawiać.
Więc o czym?
No wiesz. . . czy mówiłeś poważnie, kiedy powiedziałeś, że nie chcesz
mnie wyłączać?
Rany! Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłem! Twoja edukacja i w ogó-
le. . . I taszczenie wszystkich twoich części do takiego miejsca, gdzie byłbyś bez-
pieczny! Jak możesz o to pytać?
Sam słyszałem, jak Random ci to zlecał. . .
Ty też nie robisz wszystkiego, co ci każą, prawda? Zwłaszcza jeśli chodzi
o ataki na mnie, kiedy chcę tylko sprawdzić parę programów. Należy mi się chyba
odrobina szacunku!
Ee. . . no tak. Wiesz, przykro mi.
Powinno ci być przykro. Miałem przez ciebie masę kłopotów.
Szukałem cię od paru dni i nigdzie nie mogłem znalezć.
Kryształowe groty to nic przyjemnego.
Nie mam zbyt wiele czasu. . . Zwiatło zamigotało, zbladło niemal do
granic widzialności i znowu rozbłysło. Odpowiesz mi szybko na jedno pytanie?
Strzelaj.
Ten człowiek, który był z tobą, kiedy tu przyszedłeś. . . i odszedłeś. . . Taki
duży, rudowłosy?
Luke. Co z nim?
Mogę mu zaufać? głos Ghosta był słaby, ledwie słyszalny.
Nie! wrzasnąłem. To idiotyczny pomysł!
71
Ghost zniknął i nie wiedziałem, czy słyszał moją odpowiedz.
Co się dzieje?
Głos Vinty, gdzieś z góry.
Kłótnia z towarzyszem zabaw z wyobrazni! zawołałem.
Nawet z tej odległości dostrzegłem zdziwienie na jej twarzy. Rozglądała się,
aż nabrała przekonania, że naprawdę jestem sam. Skinęła głową.
Aha mruknęła. I dodała: Zejdę za chwilę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]