[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sandryjskich. Nim jednak po nie sięgniemy, wypada wyjaśnić pewne kwestie wspomniane w
opowiadaniu Sokratesa; sprawy to może uboczne, z różnych jednak względów interesujące.
Zacznijmy od tego, czym autor zamyka swe sprawozdanie, a co nawet jemu samemu wy-
dało się dziwne, tajemnicze, niezbyt wiarygodne. Chodzi o ów znak krzyża, niespodziewanie
i ku zdumieniu wszystkich odkryty w sercu pogańskiej świątyni. Otóż właśnie w tym przy-
padku możemy przedstawić tłumaczenie faktu bo jednak faktem to było! stosunkowo pro-
ste, a chyba przekonywające. Nie, wcale nie trzeba wyobrażać sobie, że to chrześcijanie pod-
stępnie wkradli się do przybytku Sarapisa i wyryli tam godło swej wiary, by potem pokazy-
wać je triumfująco jako niby to istniejące tam od dawna! Był to hieroglif prawdziwy, a więc
dzieło samych pogan, znak wykuty lub wypisany rzeczywiście przed wiekami, a istotnie co
do formy niemal identyczny z krzyżem. Tyle tylko, że zamiast górnego ramienia miał rodzaj
niewielkiej, owalnej pętli. Stąd też i nazwa, nadana mu pózniej przez łacinników na Zacho-
dzie: crux ansata , czyli krzyż z uchwytem. W języku natomiast dawnych Egipcjan hieroglif
ów zwał się ank (ściślej, lecz nieporęczniej: ankh). Występuje często w różnych napisach ry-
tych lub malowanych jeszcze w epoce faraonów, czasem zaś nawet samoistnie, a więc w po-
staci ornamentu lub niemal przedmiotu kultowego. I nic dziwnego: zarówno sam wyraz ank,
jak i jego symbol hieroglificzny oznaczał życie oraz pojęcia z tym związane; był więc po pro-
stu w swej istocie szczęsny, dobrze wróżący. Jest pewne, że właśnie z tej racji musiał widnieć
od samego początku również na ścianach świątyni Sarapisa; a zaczęto ją budować w Alek-
sandrii na długo przed powstaniem chrześcijaństwa, bo w wieku III p.n.e. Wielu przystępują-
cych do nowej religii jeszcze wyznawało się nieco przynajmniej w elementach pisma hiero-
glificznego; ci neofici tłumaczyli swym współwyznawcom treść prastarego symbolu wcale
poprawnie. I choć w zasadzie ank odnosił się do życia doczesnego, rozumienie szersze, a więc
obejmujące również bytowanie pośmiertne, jest w pewnych przypadkach całkiem usprawie-
dliwione; w każdym zaś razie tak to pojmowali poganie w póznej starożytności.
Zapyta ktoś, i nie bez racji, czemu od razu właśnie w ten sposób nie wyjaśniono sprawy
40
Sokr., H.k., V 16.
43
rzekomego krzyża? Przecież tysiące mieszkańców Aleksandrii nieraz widywało ank w róż-
nych świątyniach i na wielu pomnikach dawnej religii! Odkrycie w świątyni Sarapisa nie po-
winno dziwić nikogo ze współczesnych. Pamiętajmy jednak, że mamy do czynienia z relacją
wtórną; ułożył ją człowiek żyjący w Konstantynopolu w kilkadziesiąt lat po wydarzeniu, pi-
szący na podstawie opowieści na pewno już ubarwionych i tendencyjnie zniekształconych.
Poza Egiptem symbolika, a nawet wygląd znaku ank nie były szerzej znane. Propaganda zaś
chrześcijańska wyzyskiwała różne sposobności, by doszukiwać się tajnych przepowiedni,
proroctw i wróżb, potwierdzających prawdziwość i dziejowe posłannictwo nowej wiary. Do-
szukiwała się owych rzekomych wieszczb właśnie w pewnych formach kultu dawnych bo-
gów, jako że głosy z obozu przeciwnika mają zawsze wymowę szczególną. Co więcej: hiero-
glif ank w pogańskiej świątyni musiano tłumaczyć jako godło chrześcijańskie, albowiem sami
chrześcijanie egipscy przygarnęli go i stosowali już wcześniej w symbolice swego kultu po
prostu jako odmianę krzyża. Mamy tego dowody niezbite, zachowały się bowiem w niektó-
rych miejscowościach Egiptu starożytne sanktuaria chrześcijańskie, na których ścianach wła-
śnie ank widnieje; a tradycję tę podtrzymywał jeszcze przez wieki Kościół koptyjski.
Helladios i uniwersytet
Przejdzmy do kwestii dalszych, związanych z relacją Sokratesa. Sprawy to pozornie drob-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]