[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odpowiadam: Można pogodzić się z tym, że się nie ma pieniędzy. Trudniej z tym, że ktoś je
ma".
Zadzwoniłem do Bieriezowskiego następnego dnia po zwolnieniu Korżakowa: Jak nastrój, co
słychać?". (Może go aresztowali? Aresztowanie Czubajsa widziałem w telewizji, Bieriezowskiego
nie). Zaprosił mnie na daczę.
Bieriezowski powiedział: Sasza, wczoraj w nocy miał miejsce jeszcze jeden pucz. Udawali, że są
z prezydentem, a potem wsadzili nóż w plecy. Jak myślisz, co można zrobić, by więcej coś takiego
się nie zdarzyło?".
Już zaczynałem rozumieć, że służby specjalne są niereformowalne, nie mogłem jednak jeszcze
dokładnie powiedzieć, co i dlaczego się dzieje. Znałem dobrze funkcje tylko jednego wydziału,
tego, który zajmował się bandami i terroryzmem, ta praca była potrzebna. W 1996 roku wpływy
specsłużb na wielką politykę nie były jeszcze oczywiste. Obserwowałem wzrost ich
zainteresowania biznesem.
Widzieliśmy, że w niektórych wydziałach pojawiają się niewspółmiernie bogaci czekiści, którzy
kupują mieszkania, domy, zagraniczne samochody jasne, że nie z pensji. Aatwo było sprawdzić
pochodzenie ich pieniędzy.
Powiedziałem: Trzeba, zapewne, zwolnić kilka najbardziej odrażających osób".
Bieriezowski zapytał: Znasz ich?". Wymieniłem z nazwiska kilku generałów, którzy wściekają
się na media", sprawiedliwość", demokrację". Znałem generałów, którzy lubowali się w
stwierdzeniach: Towarzyszu, wierz, szybko minie tak zwana jawność, a wtedy służby
bezpieczeństwa narodowego przypomną wasze imiona".
Ludzie ci pamiętali czasy, kiedy legitymacja KGB pozwalała robić wszystko. Nie rozumieli, jak to
możliwe, żeby oficer służb specjalnych poszedł do banku i zażądał: Proszę mi dać rachunek
takiego i takiego człowieka" i otrzymał odpowiedz: Proszę wybaczyć, tajemnica handlowa. Jeśli
przedstawicie nakaz prokuratora, wtedy oczywiście przekażemy wszystkie dane".
CO SI STAAO Z TYMI ODRA%7łAJCYMI GENERAAAMI?
Nic. %7ładnego z nich nie zwolniono, niektórzy nawet awansowali.
Powiedziałem mu wtedy: Ci ludzie będą was gnębić. Wszystkich, którzy zajmują się biznesem.
Chcą być ponad wami i wymuszać od was haracz".
On na to: Sprawa jest znacznie mniej skomplikowana. Idioci mówi rzucili służby specjalne na
niepewny los, nie płacą pensji, czego można od nich żądać?" Wiesz, często jest tak, że grożącego
niebezpieczeństwa nie bierzemy do siebie&
Uprzedzałem go niejednokrotnie. W tych dniach miałem rozmowę z generałem Osadczym
zastępcą Barsukowa. Powiedział mi, kiedy byliśmy sam na sam: Przekaż Borysowi, że jeśli
Korżakowa posadzą, to on, Borys, już jest trupem". Tego samego dnia powiedziałem o tym
Bieriezowskiemu.
O rozmowie z Osadczym poinformowałeś kierownictwo FSB?
A komu mogłem o tym powiedzieć, jakiemu kierownictwu? Mojemu naczelnikowi oddziału
Płatonowowi? Przecież jego w tym czasie zwolniono ze służby. Przekazałem mu tylko treść
rozmowy.
Zrobiłeś z tego notatkę służbową? Przecież to była grozba karalna, według waszej klasyfikacji,
akt terrorystyczny.
Nie, dlatego że jeślibym to napisał, wyrzucono by mnie jak Płatonowa. Powinienem był mieć
potwierdzenia. Rozmowa natomiast była sam na sam. Jedyne co mogłem zrobić to uprzedzić
Bieriezowskiego: są pod waszym adresem grozby.
Często spotykałeś się w tym czasie z Bieriezowskim?
Mniej więcej raz w miesiącu. Zajmowałem się sprawami czeczeńskimi, prowadziłem działania
operacyjne, a Bieriezowski wtedy pełnił funkcję zastępcy przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa
Narodowego do spraw czeczeńskich, tak więc czasami miałem do niego pytania. Za każdym razem
rozmawialiśmy najwyżej kilka minut. Nigdy nie miał czasu.
Rozmowę z Osadczym miałem cały czas w pamięci. W tym czasie otruto Kiwilidiego. Było już
wiadomo, jaka trucizna zostałała użyta.
Z LABORATORIUM FSB NA KRASNOBOGATYRSKIEJ?
Tak. Podczas spotkania powiedziałem Borysowi: Uważaj, nasi ostrzą sobie na was pazury. W
kuchni potrzebna jest ostra kontrola". On nie zwrócił na to uwagi, puścił mimo uszu.
Myślisz, że zwycięstwo w 1996 roku oślepiło oligarchów rosyjskich? Sprawiło poczucie
pozornego bezpieczeństwa?
Myślę, że bardzo się pomylili, biorąc komunistów za głównych wrogów. Wydawało im się, że za
Korżakowem i Barsukowem nikt nie stoi, nie rozumieli, że specsłużby mają swój polityczny interes.
Natomiast specsłużby szybko zrozumiały, że nie wystarczy im karmić się", ochraniając" biznes,
jeśli nie przyduszą oligarchów.
Specsłużby przegrały bitwę, ale nie wojnę. Ale wtedy mało kto to rozumiał. Bieriezowski może
zrozumiał to wcześniej niż inni.
Nazwałeś kryzys przedwyborczy 1996 roku pierwsza bitwa" pomiędzy biznesem a czekistami.
A z perspektywy DNIA DZISIEJSZEGO JAK BYZ OKREZLIA PRZEBIEG TYCH DZIAAAC
WOJENNYCH?
W rzeczy samej były cztery bitwy. Pierwsza kiedy oligarchowie walczyli z grupą
KorżakowaBarsukowa. Skończyło się to zwolnieniem Korżakowa i zwycięstwem w wyborach
Jelcyna w 1996 roku. Druga bitwa toczyła się między oligarchami z otoczenia Jelcyna a czekistami
ze szkoły Primakowa, to znaczy starego, sowieckiego chowu. Czekiści przegrali, ponieważ
Primakow nie potrafił zostać prezydentem. Trzecia bitwa między oligarchami właścicielami
mediów Gusinskim, Bieriezowskim a piterskimi czekistami Putinem, Patruszewem, Iwanowem
zaczęła się po wyborach 2000 roku. Czekiści wzięli wtedy rewanż: odebrali stacje telewizyjne. Dla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]