[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nick pomaga mi się rozebrać.
- Podwiń rękawy poleca babcia. Robię, co każe.
- Jesteś niebieska zauważa i zamiera na moment, patrząc mi w oczy.
- Wiem.
- Przedtem było gorzej - odzywa się Nick.
1
Gra stów: słowo blue w języku angielskim oznacza zarówno niebieski", jak i smutny".
37
Betty wyciąga igłę i probówkę, do której pobiera się krew. Zdziwiona mówi:
- Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Issie łapie mnie za rękę.
- Chcesz się mnie przytrzymać?
- Jasne mówię, ujmując jej dłoń. Dlaczego pobierasz mi krew? - pytam babcię.
Betty wbija igłę w zgięcie przedramienia.
- Zeby sprawdzić, czy się przemieniłaś. Wzdrygam się.
- Nie ruszaj się karci mnie babcia, podczas gdy probówka się wypełnia.
- Możesz się tego dowiedzieć z mojej krwi? Czy powinnam czuć się jakoś inaczej? Być zła?
- Powiedzcie mi, gdy skończycie. Teraz to Issie zmienia kolor robi się blada i wygląda, jakby miała zemdleć.
- Nie znoszę tego. Nienawidzę krwi i igieł. Nawet samego słowa ig-ła". Brr.
Puszczam jej rękę.
- W porządku zapewniam. Nie boli. Za bardzo.
- Zawsze chcesz być superdzielna, Zaro. A nie musisz.
- Betty wyjmuje igłę. Nick, połóż gazik na ranę i delikatnie uciśnij.
Zamyka fiolkę i zwraca się do nas:
- Wyślę ją do przebadania.
- Dokąd? - pytam.
- Do moich rodziców słyszę odpowiedz Devyna. Są ekspertami.
Nic nie rozumiem.
- Myślałam, że twoi rodzice to psychiatrzy.
- Bo tak jest. Tyle że mają także... inne zainteresowania medyczne.
- Na przykład?
- Kryptozoologia. Badają różnice w składzie krwi zmien-nokształtnych, piksów, obcych.
- Obcych? - Przełykam głośno ślinę. Dev przytakuje.
- Odkąd mnie zaatakowano, rodzice zrobili się nieco... przewrażliwieni.
- Są cudowni - wtrąca Issie.
- Tak, ale trochę im odbiło na tym punkcie. Całą naszą piwnicę zamienili w laboratorium. Dwadzieścia cztery godziny na dobę
siedzą w Internecie, a do tej jesieni nawet nie wiedzieli o istnieniu piksów.
Opuszczam rękawy.
- Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział?
Wszyscy spoglądają na Devyna, który siedzi na składanym metalowym krześle, a na jego twarzy maluje się zaskakująca
pewność.
- Bo chcą mnie chronić.
Mam ochotę zapytać dlaczego, ale czekam, aż sam mi wszystko opowie.
Dev siada prosto i wyjaśnia:
- Moi rodzice nie są normalnymi ludzmi, a mój dom to chlew.
- Gorzej niż chlew, poważnie - mówi Issie. - Wiesz, jakie jest absolutne przeciwieństwo sterylności? Jeden wielki burdel. Bez
urazy, Dev.
On w odpowiedzi wyciąga nogi i kontynuuje:
Nikogo nie zapraszam do domu z wyjątkiem Is i Nicka. Zawsze tak było.
A nawet mnie długie lata trzymał z daleka dodaje Nick.
Najpierw mnie zlał, zanim to zrobiłem. Uśmiecha się Devyn. W siódmej klasie. A przyjaciółmi jesteśmy od
przedszkola.
Czuję ucisk w piersi. Oczywiście rozumiem, lecz i tak mam wrażenie, że zostałam wyrzucona poza nawias. Jak nowa
uczennica, której nikt nie ufa, bo nie należy do paczki. Jakaś część mnie ma ochotę się obrazić, ale gryzę się w język i pytam:
Co z moją skórą, babciu?
Betty pochyla się i zagląda mi w oczy, znów opierając dłonie na moich ramionach.
Nie ma sensu panikować. Jakoś cię wytłumaczymy. Mówiliście, że kolor blaknie?
Już bardzo zbladł - potwierdza Nick.
A kiedy to się zaczęło? Betty puszcza moje ramiona. Opieram się o pierś Nicka, to mnie uspokaja.
Możesz jej powiedzieć? proszę go.
Obejmuje mnie i opowiada babci o dziwnym uczuciu, które mnie dopadło. O tym, jak Issie i ja porwałyśmy ojca z domu w
lesie (i odstawiłyśmy go z powrotem), oraz o tym, że wspomniał o innych piksach.
Betty słucha uważnie i kręci głową.
Niedobrze. - Zwraca się do mnie i Issie: Nie mogę uwierzyć, że tak narozrabiałyście. Nie wolno ufać piksom.
A więc mnie też nie? - ryzykuję.
Ty nie jesteś piksem, tylko człowiekiem. Babcia zamyka skrzynkę za narzędziami.
38
No jasne. I dlatego moja skóra jest niebieska. Z nerwów żołądek skręca mi się w supeł.
Zaro... zaczyna Nick ostrzegawczo.
- Jest smutna wyjaśnia za mnie Issie. Dlatego tak się irytuje. A może to przez te tabletki przeciwbólowe?
- One zmieniają nastrój - przytakuje Devyn.
- Nie irytuję się. Jestem zła, bo nikt mnie nie słucha. Zaciskam dłonie w pięści. No co? Fakt, że nie chcesz mi wierzyć,
Nick, nie znaczy, iż to wszystko nieprawda. Pamiętam, jak się zachowałeś, gdy wyszło na jaw, kim jest mój ojciec. Dobrze
pamiętam: uciekłeś. Wiem, że nienawidzisz piksów, a to, że ja nim jestem, musi oznaczać, że...
Wyciąga do mnie ręce, ale i on ma zaciśnięte pięści.
- Zaro...
- Nic nie mów. - Patrzę na wszystkich, cofając się o krok. W ogóle już nic nie mówcie. To nie wasz problem, tylko mój.
Mój. To ja jestem dziwadłem. Ja.
Betty zaczyna się śmiać.
- Zaro, pomyśl, do kogo to mówisz.
- Wy jesteście zmiennokształtni, z wyjątkiem Is. A zmienni to nie piksy. I nie wszystkie są złe, prawda?! krzyczę. Chwytam
za klamkę i naciskam, ale drzwi są zamknięte. Muszę je odblokować i choć palce mi się trzęsą, w końcu się udaje.
- Dokąd idziesz, Zaro? - pyta Issie, przesuwając się nieco w moją stronę.
- Zostań. - Otwieram drzwi na oścież i do środka wpada zimne powietrze. Po prostu sobie idę, rozumiecie? Idę sobie.
Wypadam na dwór i biegnę przez parking aż na jego błotnisty kraniec, gdzie zaczyna się las. Za sobą słyszę jeszcze słowa
babci: Pozwólcie jej iść. Musi być sama. Zachowuje się tak, odkąd...".
Biegnę, ślizgając się w błocie, brudząc nogawki dżinsów, i kieruję się do lasu. Uciekam, ale prawda jest taka, że nie mam dokąd
pójść.
Wskazówka
Piksy będą szeptać wasze imię i zwodzić was, aż zabłądzicie - najczęściej w lesie. Nie słuchajcie ich, bo nie
wrócicie. Zresztą w ogóle najlepiej jest unikać kontaktu z głosami pozbawionymi ciał.
Mam dojrzałość emocjonalną dwulatki. Wiem o tym! Wiem, ale i tak nie mogę się powstrzymać: muszę uciec od babci,
przyjaciół, litości, którą widziałam w ich oczach i w oczach Nicka... Od ich spojrzeń, które nagle przestałam rozumieć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]