do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uśmiechnął się.
- Dzięki, ale ona dziś nie będzie pana potrzebować.
Kiedy samochód odjechał, odwrócił się i spojrzał na Rianę. W
swoich obcisłych dżinsach i różowej koszulce, pod którą rysowały się
pełne piersi, wyglądała niezwykle kusząco.
Odwrócił wzrok. Riana przeszła obok niego, doskonale zdając
sobie sprawę z tego, co się z nim działo.
Joe patrzył za nią jak zahipnotyzowany. Dlaczego zaprosił ją, by
została? I tak z trudem panował nad sobą, gdy była w pobliżu. A teraz?
Kiedy będzie miał ją przy sobie przez cały czas?
Popatrzył w niebo, modląc się w duchu, żeby Riana jak
najszybciej zdała sobie sprawę, że Stuart nie jest wart jej łez.
ous
l
a
d
an
sc
ROZDZIAA DZIESITY
Riana nie mogła się powstrzymać.
Nie chciała mu jeszcze pozwolić odejść. Chciała utwierdzić go w
przekonaniu o tym, jaka jest wspaniała. Zależało jej, aby nie zmienił
zdania i nie zostawił jej samej.
Był idealnym kandydatem na męża. Miał dom, doskonałą pracę,
był przystojny. Czego więcej można chcieć od mężczyzny?
Musi być pewien, że jest dla niego stworzona. Czy odczuł ich
pocałunek tak samo jak ona? Musi być jakiś sposób, żeby się tego
dowiedzieć.
Teraz będą z sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę. Wsunęła
się pod pled, który Joe położył na kanapie, starając się skoncentrować
na filmie.
W obecności Joego czuła się bardzo swobodnie. Był zwyczajnym
facetem. Nie zdziwił się nawet, kiedy przyszła na kolację ubrana w
dżinsy, nie spojrzał z naganą, kiedy poprosiła, aby zapakował jej trochę
tego pysznego jedzenia na wynos i bez wahania nałożył jej drugą por-
cję ciasta.
Która kobieta by tego nie doceniła? Który mężczyzna
zachowałby się jak on, zwłaszcza jeśli chodzi o ten drugi kawałek
ciasta? Już słyszała komentarz Stuarta, który na pewno nie omieszkałby
oznajmić, że jej figura zdecydowanie na tym ucierpi.
Jej intuicja jej nie zawiodła. Joe Henderson spełniał wszystkie
ous
l
a
d
an
sc
oczekiwania, jakie kobieta mogłaby mieć w stosunku do przyszłego
męża.
Przez ten weekend będzie miała wiele okazji, żeby zadać mu
kilka pytań, które odkryją jego prawdziwą naturę. Dowie się, co jest dla
niego w życiu ważne i jakie są jego poglądy na temat małżeństwa.
Znów zaufa swojej intuicji.
Jeżeli jednak sądziła, że podczas tego weekendu Joe spróbuje się
do niej zbliżyć, grubo się myliła. Dotknęła palcami ust. Chętnie znów
by go pocałowała, poczuła ten niesamowity ogień, który można było
ugasić tylko w jeden sposób.
Nie spuszczając wzroku z ekranu, sięgnęła ręką do torby z
prażoną kukurydzą. Oglądali  Terminatora", chyba najmniej
romantyczny z wszystkich filmów. Riana oparła nogi na stoliku do
kawy, tuż obok ogromnych stóp Joego. Sama świadomość, że jest tak
blisko niej, mocno ją rozpraszała.
Joe trzymał w ręku butelkę piwa, ona kieliszek z winem. Był
napełniony tylko do połowy, jakby Joe chciał zademonstrować, że
wcale nie zamierza jej upić i zaciągnąć do łóżka.
Westchnęła, patrząc, jak jakiś umięśniony typ rozrabia na
posterunku policji. Joe siedział obok niej z zadowolonym wyrazem
twarzy, patrzył uważnie w ekran, zupełnie jakby jej obok niego nie
było, albo, co gorsza, jakby była jego kumplem.
- Złamałeś ostatnio jakieś kobiece serce?
Zciszył głos, ale nie spuszczał wzroku z ekranu, jakby bał się
przegapić jakąś scenę.
ous
l
a
d
an
sc
- Nie, chyba nie. Ostatnie zerwanie przeżyłem jakieś sześć,
siedem miesięcy temu, i to była jej decyzja.
- Och... - Riana nabrała kolejną garść kukurydzy. - Z jakiego
powodu?
Wzruszył ramionami i zrobił głęboki wdech, jakby zmuszała go
do jakiegoś wielkiego wysiłku.
- Powiedziała, że nie pozwalam jej się do siebie zbliżyć.
- Trudno mi w to uwierzyć. - Spojrzała na jego silną, zaciśniętą
szczękę. - Sprawiasz wrażenie faceta, który mocno angażuje się w
związki.
- Bo tak jest. - Tym razem Joe nabrał garść kukurydzy i wsypał
sobie do ust. Po chwili przełknął. - Zwłaszcza jeżeli chodzi o ciebie.
Poczuła miłe ciepło i wsunęła się głębiej pod koc. Nadal czuła na
ustach dzisiejszy pocałunek.
- Jaki z tego wniosek?
Joe wyprostował się, jakby nagle zrobiło mu się niewygodnie.
- Chyba taki, że nie natrafiłem do tej pory na odpowiednią
kobietę.
Riana nie mogła powstrzymać uśmiechu. Ta odpowiedz i czas
przeszły sugerowały, że to ona jest tą, na którą czekał. Pewnie, że tak.
W przeciwnym wypadku przecież by się jej nie oświadczył.
A ona jego oświadczyny przyjęła. Teraz musi się tylko za- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl