do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tym powiedzieć, ale uznałam, że nie warto. Kierowca szukał czegoś na mapie, dlatego
po namyśle doszłam do wniosku, że to zwykły turysta, który zabłądził w górskiej
okolicy.
- Być może morderca jezdzi czarną terenówką - wyjaśnił Cortez, a Phoebe
gwizdnęła cicho.
- O kurczę!
- Sytuacja nie wygląda najlepiej - tłumaczył - ale wzmocnimy twoją ochronę.
- Niepotrzebnie powiedziałam tamtej oszustce podającej się za nauczycielkę o
człowieku, który sprzedał nam figurkę - kajała się Phoebe.
- Co mi wpadło do głowy, żeby chwalić się dobrą pamięcią?
- Swoją drogą to dziwne, że rozmawiała z tobą o kradzieży odparł zamyślony
Cortez, mrużąc oczy. - Czyżby sama należała do szajki rabującej dzieła sztuki? A jeśli
pokłóciła się z kumplami? Może liczyła, że jak puści farbę, ty zawiadomisz policję i
koleś wpadnie w nasze ręce.
- A złodziejski kodeks honorowy? Już nie obowiązuje? - spytała zdziwiona
Phoebe.
- Według mnie wszystko zależy od tego, ile forsy można zgarnąć - wyjaśnił
rzeczowo. - Pamiętaj, przestraszony złodziej często staje się mordercą. A jeśli ta
oszustka była zamieszana w kradzież, a teraz chce uniknąć oskarżenia o współudział w
morderstwie? Kobiety fatalnie znoszą życie za kratkami.
- Racja.
Cortez podszedł do komody, otworzył szufladę i wyjął czystą czarną koszulkę.
Podał ją Phoebe.
- Muszę jeszcze popracować, więc połóż się przy Josephie i zaśnij.
- Budzik nastawiony? - zapytała, a Cortez kiwnął głową.
- Dopilnuję, żebyś rano wstała na czas.
- Dzięki.
Poszła do łazienki i wzięła prysznic. Wysuszyła włosy suszarką, którą znalazła
w szafce. Czyściutka i pachnąca włożyła T - shirt tak obszerny, że bardziej
przypominał sukienkę niż bluzkę. Roześmiała się pozbierała swoje rzeczy i wróciła do
pokoju.
Cortez siedział przed komputerem. Spojrzała na mego tęsknie, zanim
wyciągnęła się obok Josepha. Otuliła kołdrą siebie i chłopca, który natychmiast
przytulił się do niej. Regularny dziecięcy oddech pomógł jej odprężyć się, kiedy
zamknęła oczy.
Obudziła się nad ranem. Joseph spał na brzuszku przy brzegu łóżka. Cortez
siedział na posłaniu, spoglądając na nią w półmroku.
Przetoczyła się na plecy i patrzyła na niego sennym wzrokiem.
- Co się stało?
- Był kolejny napad - powiedział cicho. - Zajrzę do Tiny. Powiem jej, żeby tu
przyszła i została z tobą.
- Kto został napadnięty? - zapytała.
- Jeszcze nie wiem. Coś się wydarzyło na budowie Bennetta. - Pochylił się i
łagodnym ruchem pogłaskał ją po włosach. - Zadzwoń do Drake'a i poproś, żeby cię
zawiózł do pracy. Przyrzeknij mi, że nie będziesz się włóczyć sama.
- Dobrze - obiecała. Podniosła rękę i pogłaskała go po policzku. Aadnie
pachniał. Czarna koszulka była identyczna z tą, którą miała na sobie. - Uważaj -
dodała szeptem.
Westchnął głęboko, pochylił się i pocałował ją. Usiadła i przytuliła się ufnie.
Objęła go ramionami za szyję, zachęcając do śmielszej pieszczoty.
Trochę mu było żal, że nie będzie jej pierwszym mężczyzną. Zawiódł ją, więc
przespała się z innym. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ich pierwszy
raz nie będzie dla niej przykry i bolesny.
Wsunął ręce pod jej T - shirt i ściągnął go przez głowę. Szybko pozbył się
swojego. Nagi do pasa pocałował ją namiętnie. Wkrótce znów tulili się do siebie.
Nagie piersi dotknęły obnażonego torsu. Cortezowi kręciło się w głowie.
- Jeremiasz! - krzyknęła słabym głosem Phoebe, oszołomiona nowym
doznaniem.
Silne ręce o smukłych palcach głaskały jej plecy. Wtuleni w siebie, całowali się
do utraty tchu.
- Cudowne uczucie. Uwielbiam cię dotykać - wyznał z ustami przy chętnych
wargach.
Wiedziała, że się rumieni, ale nie dbała o to.| W półmroku i tak nie było to
widoczne...
Gdy objął dłonią jej piersi i dotknął sutków, wstrzymała oddech. Uniósł głowę i
popchnął Phoebe na łóżko, układając jej ramiona za głową. Przytrzymał nadgarstki i
patrzył na obnażony biust.
Phoebe drżała z podniecenia. To była przełomowa chwila. Wszystko mogło się
teraz zdarzyć. Poruszyła się niecierpliwie, w oczekiwaniu na kolejne doznania.
Jeremiasz spojrzał na jej biodra i bladoróżowe majteczki. Podziwiał długie,
zgrabne nogi. Głośno wciągnął powietrze.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo mnie kusi, żeby cię rozebrać, a potem wziąć tu i
teraz.
Phoebe westchnęła spazmatycznie. Nagle przyszło opamiętanie.
- A Joseph? - zawołała.
Jeremiasz zerknął na śpiące dziecko i mocno zacisnął wargi. Z trudem łapiąc
powietrze, obserwował śpiącego synka. Po chwili wrócił do podziwiania ślicznego
ciała Phoebe. Puścił jej nadgarstki i z butną miną śmiało dotknął piersi, jakby chciał
dać do zrozumienia, że ma do tego pełne prawo. Uniosła się, spragniona pieszczoty.
- Nie jesteś w tych sprawach nowicjuszką. Ja też wiem to i owo. Możemy się
kochać, prawda? Ale nie dziś - dodał z jawnym żalem. - Już wkrótce, Phoebe. Jesteś
moja... od stóp do głów. Cała moja, aż po te śliczne włosy. Sprawię, że będziesz
krzyczeć z rozkoszy. Szukając ulgi, podrapiesz mi całe plecy. Będzie cudownie.
Phoebe dygotała jak w febrze. Skąd mu przyszło do głowy, że nie jest
nowicjuszką? Przecież nikomu się dotąd nie oddała. Najwyrazniej nie był tego
świadomy, wolała jednak nie wyprowadzać go z błędu. Każdym słowem rozpalał ją
coraz bardziej. Najchętniej rozebrałaby się do naga i przyciągnęła go do siebie, żeby
poczuć, jak bardzo jej pragnie, i chłonąć jego pocałunki.
Jeremiasz pochylił się i z niezwykłą czułością całował małe piersi. Uśmiechnął
się triumfalnie, gdy z jej ust wyrwał się cichy jęk.
- Jesteś piękna, Phoebe - szepnął, unosząc głowę. - Wierz mi, nim zakończę
śledztwo, będziesz spać w moich ramionach.
ROZDZIAA DZIEWITY
Cortez spotkał się ze swoją ekipą na budowie Bennetta. W jego biurze
znaleziono mężczyznę pobitego do nieprzytomności. Był to brygadzista Walks Far. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl