[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dlatego ich nerki i inne organy są otoczone grubą warstwą tłuszczu, która zapobiega wychłodzeniu
organizmu od wewnątrz.
Renifer pyskiem wygrzebuje porosty spod śniegu. Inne zwierzę na pewno odmroziłoby sobie nos, ale
renifera chroni gęsta szczecina na pysku.
Organizm renifera ma jeszcze inne niezwykłe właściwości. Temperatura jego pęcin może spaść do
dziesięciu stopni - a mimo to nie dochodzi do ich obumierania. Zwierzęta te obywają się przez całą
zimę bez soli, bo latem magazynują sole mineralne, które zlizują pod postacią piany morskiej. A
ponadto renifer ma trzy płuca. Wcześniej myślano, że dzięki temu może szybciej biegać. Ale
prawdopodobnie trzecie płuco jest dodatkowym akumulatorem ciepła.
Jeżeli to założenie jest prawdziwe, możemy sądzić, że mając taki wewnętrzny grzejnik, renifery nie
potrzebują stajni z centralnym ogrzewaniem.
DLACZEGO kromka chleba spada zawsze posmarowaną stroną do dołu?
Prawo Murphy’ego brzmi: Jeśli coś może się nie udać, nie uda się na pewno. Szklarze wyciągnęli z
tego wniosek, że przedmioty spadają zawsze tam, gdzie wyrządzają największą szkodę
- a więc urządzenie do cięcia szkła zawsze spadnie na najcenniejszą szybę. Tej samej zasadzie
podlegają też kromki chleba posmarowane dżemem. Lądują one (prawie) zawsze posmarowaną
stroną do dołu i (prawie) zawsze na najdroższym dywanie.
Ta dziwna reguła da się uzasadnić. Analizując naukowo przebieg spadania chleba, stwierdzamy, że
najpierw wyślizguje się on z ręki. Wyślizgiwanie jest tarciem. Przez to chleb zahacza o dłoń i
wykonuje przechyl w przód względem własnej osi obrotu.
Załóżmy, że chleb wyślizguje się z dłoni osobie jedzącej śniadanie tuż przed włożeniem kromki do
ust. Spada wówczas z wysokości około jednego metra. Kromka razem z dżemem waży średnio około
80 gramów. Przy takiej wysokości spadania i takiej wadze chleb nie może wykonać więcej niż trzy
czwarte obrotu. Dlatego nieuchronnie ląduje na dywanie posmarowaną stroną do dołu.
DLACZEGO podczas snu możemy przepłoszyć dzikie zwierzęta?
Powód jest jeden: chrapiemy. Do takiego wniosku doszła pewna Angielka i uzasadniła go tym, że
podczas snu osoba chrapiąca przenosi się mentalnie do czasów prehistorycznych i chrapie, żeby
przepędzić dzikie zwierzęta.
Tak naprawdę chrapanie jest powodowane rozluźnieniem mięśni w gardle. Mięśnie te w ciągu dnia
sprawiają, że wąska rurka prowadząca od ust do płuc jest otwarta. Nocą te mięśnie tracą napięcie.
Tylna, miękka część podniebienia z tak zwanym języczkiem opada w kierunku języka, a język się
cofa w głąb gardła. Między podniebieniem miękkim a tylną ścianką gardła pozostaje tylko wąska
szczelina, przez którą wdychane i wydychane jest powietrze.
Oddech powoduje, że podniebienie miękkie wraz z języczkiem wpada w drgania i wibruje.
Mała stercząca chrząstka w gardle, którą widzimy w lustrze, gdy mówimy: „aaa”, z wiekiem robi się
coraz bardziej wiotka. Dlatego starsi ludzie chrapią częściej i przede wszystkim głośniej niż młodzi.
W niektórych domach spokojnej starości nocą bywa tak głośno jak w tartaku.
Co drugi mężczyzna i co piąta kobieta chrapią. Wiele osób przestałoby chrapać, gdyby schudły.
Nagromadzenie się tkanki tłuszczowej w okolicach gardła powoduje, że dodatkowo się ono zwęża.
Poza tym osoby chrapiące powinny unikać alkoholu, bo alkohol przyczynia się do spadku napięcia w
mięśniach. Nawet osoby, które na ogół nie chrapią, po spożyciu alkoholu wydają dźwięki
przypominające pracę piły mechanicznej.
Osoby chrapiące powinny spać na boku, bo w pozycji na plecach łatwo się rozchylają usta.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]