do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miała słowa Agustiny.
- Tyle czasu się nie widzieliśmy. Nie odzywałeś się, odkąd wysłałam ci list o
śmierci twojego ojca.
- Pamiętam. Wejdz - odparł chłodno po angielsku.
Czemu był taki oschły? Przecież to jego matka!
Kimkolwiek był jego ojciec, to ona go urodziła, wychowała i kochała!
Dotąd Louisa miała nadzieję, że w sercu Rafaela dobro powoli bierze górę. Teraz
nie wiedziała, co myśleć.
Z Noahem na ręku wyszła jej na powitanie.
- Witamy w naszym domu, señora Cruz. MiÅ‚o mi w koÅ„cu paniÄ… poznać - zwróciÅ‚a
siÄ™ do niej serdecznie po angielsku.
Agustina Cruz zamrugała powiekami, zaskoczona widokiem młodej kobiety w bia-
łej bawełnianej sukience i chłopczyka w białej koszuli, czarnych spodniach i krawaciku.
Louisa starannie wybrała stroje. Spotkanie z matką Rafaela było dla niej bardzo ważne.
Tymczasem Rafael nie zadał sobie trudu. Miał na sobie czarną koszulę i zwykłe ciemne
dżinsy. Zastanawiała się dlaczego.
- Dziękuję, moja droga, ale kim jesteś?
R
L
T
- Jestem żoną Rafaela.
Agustina posłała synowi pełne wyrzutu spojrzenie.
- Ożeniłeś się i nic mi nie powiedziałeś?
W odpowiedzi Rafael wzruszył ramionami.
- A to nasz syn Noah - dodała szybko Louisa, by zneutralizować chłód męża.
- Wasz syn? Mój wnuk? - wyszeptała.
Louisa skinęła głową. Z uśmiechem podała synka babci.
- Och, mi nieto, mi pequeño angelito - powtarzaÅ‚a z Å‚zami w oczach.
Widząc jej wzruszenie, Louisa sama się wzruszyła. Spojrzała na męża. Zamiast
tych samych emocji, zobaczyła martwe oczy i twarz pozbawioną wyrazu.
- Siądzmy do kolacji - zarządził.
Posiłek był radosny, przynajmniej dla dziecka, matki i babci. Agustina Cruz była
ciepłą i czarującą osobą. Przypominała Louisie jej własną matkę, której tak jej
brakowało. Louisa chciała przygotować wszystkie dania sama. Mąż najpierw ją wyśmiał,
potem wzruszył ramionami i dał jej wolną rękę.
Zrobiła wszystko, by zmienić zaniedbane mieszkanie w prawdziwy dom. Miała
niewiele czasu. Prawie całą noc i przedpołudnie do powrotu Rafaela poświęciła
porządkom i urządzaniu wnętrza od nowa. Ubrała się starannie. Przygotowała jego ulu-
bione potrawy. Myślała, że zaczyna do niego docierać. Zwłaszcza gdy usłyszała od
ochroniarza, że Rafael spędził noc w hotelu. Sam.
Wszystkie siły włożyła w udawanie, że nic jej to nie obchodzi. Za dobrze znała
Rafaela. Nie mogła się zachowywać jak pozostałe kobiety. Musiała wzbudzić w nim
niepewność. Tylko w ten sposób mogła osiągnąć cel.
Jego szczęście - i swoje.
Agustina odłożyła widelec.
- Pyszna kolacja.
- Louisa sama ją przygotowała. Na twoją cześć - odparł beznamiętnie.
Uszczęśliwiona Agustina rzuciła im spojrzenie pełne wdzięczności.
- Dziękuję. Obojgu wam dziękuję. Bałam się, że nigdy mi nie wybaczysz, Rafaelu.
R
L
T
- Miałbym cię nienawidzić tylko dlatego, że czekałaś na śmierć mojego prawdzi-
wego ojca? %7łe przez ciebie go nie poznałem i że przez dwadzieścia lat zbywałaś moje
pytania? - Pociągnął łyk brandy i gwałtownie odstawił kieliszek.
Agustina zbladła.
- Myślałam, że rozumiesz, synu - wyszeptała.
- Rozumiem. A teraz ty się dowiesz, jak to jest. Poznałaś moją rodzinę. Nigdy wię-
cej jej nie zobaczysz.
Wstał od stołu i popatrzył groznie na matkę.
- Co? - zawołała.
Wziął Noaha na ręce.
- Jesteśmy w Buenos Aires ostatni raz. Mój syn nie będzie wiedział, że ma babcię.
Umrzesz jak mój ojciec. Sama - powiedział szorstko.
Agustina była bliska omdlenia.
- Rafaelu, nie możesz tego zrobić. Nie pozwolę ci! - Louisa zerwała się z krzesła.
- Wybór należy do ciebie. Albo moja matka, albo twój mąż i syn.
Po tych słowach wyszedł.
Louisa rzuciła się za nimi, po czym gwałtownie przystanęła. Spojrzała na Agustinę.
Zrozpaczona kobieta siedziała przy stole skamieniała.
- Przepraszam, pomówię z nim - wykrztusiła Louisa przez łzy.
Agustina potrząsnęła smutno głową.
- To nic nie da, moja droga. Cieszę się, że cię poznałam. Opiekuj się moimi
chłopcami. Adios. Idz z Bogiem...
Dławiąc się łzami, Louisa wybiegła z mieszkania. Nie czekała na windę. Popędziła
w dół schodami. Z impetem wypadła z budynku i zobaczyła odjeżdżającą limuzynę.
- Zaczekaj! - krzyknęła.
Auto się zatrzymało.
- Streszczaj się - rzucił lodowato Rafael, gdy szarpnięciem otworzyła drzwi i zdy-
szana usiadła na tylnym siedzeniu obok Noaha. Ucałowała synka, po czym zwróciła się
do Rafaela.
R
L
T
- Jak mogłeś tak potraktować swoją matkę? Ona cię kocha! Jak możesz być tak
okrutny?
- Teraz już wiesz, co robię z ludzmi, którzy mnie zdradzili. Czekałem na tę chwilę
prawie dwadzieścia lat. Sprawiedliwości stało się zadość. Na lotnisko - rzucił w stronę
kierowcy.
- Jesteś bardziej bezduszny, niż myślałam - szepnęła z przestrachem.
- Nie jestem bezduszny. Tobie, mi vida, jestem gotów przebaczyć jedną pomyłkę.
Jedną. Nigdy więcej tego nie rób. - Pochylił się ku niej i pogładził ją po policzku.
Zadrżała pod jego dotykiem.
- O czym mówisz?
- Nigdy więcej mnie nie okłamuj, a pozwolę ci zostać i wychowywać naszego sy-
na. Będziesz się cieszyła szacunkiem jako moja żona. Ale jeśli znów mnie oszukasz... -
zawiesił głos.
Patrzyli sobie w oczy.
- Co wtedy? - wyszeptała.
Cofnął rękę. Wziął gazetę i rozłożył ją, odgradzając się od Louisy.
- Wtedy stracisz wszystko.
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Kilka tygodni pózniej w chłodny wiosenny poranek Louisa siedziała w kawiarence
z widokiem na Notre Dame po drugiej stronie Sekwany. Opatulony kocykiem Noah spał
smacznie w wózku. Upiła łyk mocnej kawy tak gorącej, że parzyła w język. Mimo to
drżała z zimna.
Zamknęła oczy i zwróciła twarz do słońca.
Gdyby Rafael wiedział, co zrobiła...
Nie miałam wyjścia, powtarzała sobie w duchu. Nie mogła pozwolić, by Rafael tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl