do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pistolet i nóż miała w kieszeniach. Przykryła broń kawałkiem materiału i położyła na wierzch
owinięty w pergamin plasterek jarzynowego pasztetu.
Kościelny zegar przy placu wybił godzinę siódmą.
- Ktoś na pewno zauważy, że dzisiaj zamiast sześciu sprzątaczek są tylko trzy.
Jeśli przyjdzie tutaj, żeby zapytać Antoinette, co się stało, musisz go po prostu zastrzelić
- poinstruowała Paula.
- Uważaj na siebie i podopieczne - dodała Flick.
Pocałowała go i wyszła razem z Gretą i Jelly.
Przed sobą zobaczyła dwóch gestapowców, którzy przechodzili wraz z Ruby przez bramę
pałacu. No cóż, pomyślała, przynajmniej Ruby będzie w środku.
Dwaj wartownicy z pałacu pobiegli do rannego milicjanta. Nie zwrócili uwagi na małą
grupkę sprzątaczek.
Flick dotarta do bramy. To był pierwszy naprawdę niebezpieczny moment.
Na posterunku pozostał tylko jeden wartownik. Patrząc nad głową Flick, śledził
wzrokiem biegnących kolegów. Zerknął na jej przepustkę i dał znak, żeby przechodziła.
Następna była Greta; wartownik również ją przepuścił. Flick wydawało się, że są już w domu,
ale sprawdzając przepustkę Jelly, gestapowiec zajrzał do jej koszyka.
- Coś tutaj ładnie pachnie - pociągnął nosem.
- Kiełbasa na kolację - odparła Jelly. - Z czosnkiem.
Dał jej znak, żeby przeszła, i trzy Kawki pokonały kilkanaście metrów aleją, wspięły się
po schodach i w końcu weszły do pałacu.
DIETER przez całe popołudnie ścigał pociąg z Marle do Reims, zatrzymując się na
każdej sennej stacyjce na wypadek, gdyby Michel miał ochotę wysiąść. Lecz on jechał do
samego Reims.
Siedzącego w samochodzie przy dworcu Dietera ogarnęło poczucie nieuchronnej klęski.
Co będzie, jeśli śledzenie Michela nie przyniesie żadnych rezultatów? W którymś momencie
trzeba będzie dać za wygraną i aresztować go. Ale jak dużo zostało czasu? Na tę noc przypadała
pełnia księżyca. Kanał La Manche był wzburzony, jednak alianci mogli podjąć ryzyko.
Zastanawiał się, w jaki sposób przesłuchać Michela. Jego słabym punktem była
prawdopodobnie Gilberte. W tym momencie siedziała w celi w pałacu. Miała tam zostać, dopóki
Dieter z nią nie skończy; potem czekała ją egzekucja albo obóz w Niemczech. Myśl o obozie
podsunęła mu pewną myśl.
- Kiedy gestapo wysyła więzniów do Niemiec, umieszczacie ich w wagonach używanych
do transportu bydła? - zapytał swego kierowcę.
- Tak jest, majorze, w bydlęcych wagonach. Zatrzymują się tutaj, w Reims.
- Jak często odjeżdżają te pociągi?
- Na ogół raz w ciągu dnia. Pociąg wyjeżdża z Paryża póznym popołudniem i jeśli się
trzyma rozkładu, jest tutaj o ósmej.
Zanim zdążył dopracować swój pomysł, Dieter zauważył wychodzącego z dworca
Michela. W tłumie podążał za nim Hans Hesse. Michel skręcił w alejkę biegnącą przy  Cafe de
la Gare . Hans przyspieszył kroku i poszedł tam za nim.
Dieter zmarszczył brwi. Czyżby Michel próbował pozbyć się ogona?
Po chwili porucznik wybiegł z alejki i zaczął się z zatroskaną miną oglądać na wszystkie
strony.
Dieter głośno jęknął. Hans znowu go zgubił.
Kiedy przygnębiony Dieter wpatrywał się w wylot alejki, Michel wyłonił się nagle z
kawiarni. Przeszedł na drugą stronę ulicy i zaczął biec z powrotem tam, skąd przyszedł -
zbliżając się do samochodu Dietera.
Ten nie tracił czasu. Obserwacja dobiegła końca. Trzeba było dokonać aresztowania.
Otworzył drzwi i gdy Francuz, utykając z powodu swojej rany, dobiegał do samochodu,
zatarasował mu drogę. Michel chciał go ominąć, lecz Dieter podstawił mu nogę. Michel runął
jak długi na chodnik.
Dieter wyciągnął pistolet i przystawił mu lufę do skroni.
- Nie wstawaj - powiedział po francusku.
Kierowca wyjął kajdanki z bagażnika, skuł Michela i wepchnął go na tylne siedzenie.
Po chwili pojawił się zdezorientowany Hans.
- Co się stało? - zapytał.
- Wszedł tylnymi drzwiami do  Cafe de la Gare i wyszedł frontowymi - odparł Dieter,
odwracając się do kierowcy. - Uważaj na tego człowieka. Jeśli będzie próbował uciekać, strzelaj
mu od razu w nogi.
Dieter i Hans ruszyli raznym krokiem na dworzec. Dieter szybko odnalazł zawiadowcę.
- Czym mogę panu służyć? - zapytał z nerwowym uśmiechem kolejarz. Wizyta
wysokiego stopniem oficera niemieckiego trochę go wystraszyła.
- Czy spodziewa się pan dziś wieczorem pociągu z transportem więzniów?
- O ósmej wieczór, jak zwykle.
- Kiedy przyjedzie, chcę, żeby go pan zatrzymał, dopóki się z panem nie skontaktuję.
Mam specjalnego więznia, którego chcę dołączyć do transportu. - Dieter odwrócił się do Hansa.
- Odwieziesz teraz Michela Claireta na komendę policji w Reims, wrócisz tutaj i
dopilnujesz, by moje polecenia zostały wykonane.
- Tak jest, majorze.
Dieter zadzwonił do pałacu do Webera.
- W twoim areszcie jest kobieta o imieniu Gilberte. Przyślij ją na dworzec kolejowy w
Reims. Zajmie się nią porucznik Hesse.
- Dobrze - odparł Weber.- Swoją drogą, mam dla ciebie wiadomość. Złapaliśmy
alianckiego agenta.
- Nie mów - ucieszył się Dieter. Nareszcie coś pomyślnego.
- Kiedy?
- Przed kilkoma minutami. Zaatakowała milicjanta. Przypadkowo stało się to na oczach
trojga moich bystrych młodych podwładnych. Aresztowali sprawczynię. Była uzbrojona w colta.
- To kobieta? - Wszystko stało się jasne. Kawki były w Sainte-Cecile. Ich celem był
pałac.
- Posłuchaj, Weber. Moim zdaniem, ona należy do grupy sabotażystów, którzy chcą
zaatakować pałac.
- Próbowali tego już wcześniej - odparł z przechwałką gestapowiec. - Przetrzepaliśmy im
skórę.
- W istocie, toteż tym razem chwytają się podstępu. Proponuję, żebyś ogłosił alarm.
Podwój straże, przeszukaj pałac i skontroluj wszystkich pracowników, którzy nie są Niemcami.
Ja natychmiast wracam do Sainte-Cecile. Muszę tam przesłuchać nową aresztowaną.
- Już zaczęliśmy. Zmiękcza ją sierżant Becker.
- Na litość boską! Chcę ją mieć całkiem przytomną i zdrową na umyśle.
- Dobrze, Franck. Dopilnuję, żeby z nią nie przesadził.
FLICK przystanęła w wielkim pałacowym holu. Serce biło jej jak oszalałe. Była w
jaskini lwa.
Rozejrzała się szybko dookoła. W równych jak pod sznurek rzędach zainstalowano
niezliczone łącznice telefoniczne. Głosy czterdziestu telefonistek zlewały się ze sobą. Te
najbliższe zerknęły w stronę nowo przybyłych. Telefonistki mieszkały w okolicznych
miejscowościach i zorientowały się zapewne, że Kawki bynajmniej nie pochodzą stąd. Flick
miała jednak nadzieję, że nie doniosą o tym Niemcom.
Mając przed oczyma plan, który narysowała jej Antoinette, szybko zorientowała się w
położeniu. Skręciła w prawo i poprowadziła Gretę i Jelly przez podwójne wysokie drzwi do
wschodniego skrzydła. Z jednej dużej sali przechodziło się do drugiej, wszystkie wypełnione
byty aparaturą telefoniczną.
- A gdzie jest Antoinette? - zawołała w trzeciej sali kierowniczka w niemieckim
mundurze.
- Zaraz przyjdzie - odparła Flick, nie zwalniając kroku. Kobieta popatrzyła na zegar.
- Spózniłyście się.
- Bardzo przepraszamy, proszę pani, już się bierzemy do pracy - zapewniła ją Flick i
razem z Gretą i Jelly przeszła szybko do następnej sali.
Przy końcu wschodniego skrzydła skręciły w lewo, do części gospodarczej. Antoinette [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl