[ Pobierz całość w formacie PDF ]
może to wiedzieć.
Nie minęło wiele czasu, gdy rozległo się pukanie do drzwi pracowni i
Hallstein, wetknąwszy głowę, zapytał:
- Mogę na chwilę przeszkodzić?
Po czym, nie czekając na odpowiedz, wszedł do środka i starannie
zamknął za sobą drzwi.
- Nie chciałem cię urazić, Ingebjorg. Po prostu zirytowało mnie, że Gisela
nie skrywa ulgi, iż się ciebie pozbędzie.
- Owszem, chce się mnie pozbyć - potwierdziła Ingebjorg.
Wahał się przez chwilę, po czym dodał:
- Myślę, że się domyśla, iż coś łączyło ciebie i Bergtora. Sądzę, że lepiej
będzie, jeśli sama powiesz jej prawdę, niż kiedy się tego dowie od innych.
Ingebjorg popatrzyła na niego niepewnie, bo zachowywał się inaczej niż
zwykle, jakby chciał być dla niej przyjacielem.
- To raczej Bergtor powinien powiedzieć jej o tym, a nie ja.
- Zgadzam się z tobą, ale skoro Bergtorowi zabrakło odwagi i tchórzliwie
unikał prawdy, trudniej mu teraz się przyznać.
- Bergtor nie jest tchórzem. Nie chciał po prostu stawiać mnie w złym
świetle, bo nie zwykł wypowiadać się zle o innych.
Hallstein uśmiechnął się.
- Rozumiem, wciąż go kochasz. Zresztą on też nadal cię darzy uczuciem.
Ingebjorg zaczerwieniła się.
- Jest tylko moim przyjacielem.
- Na pozór, ale w głębi serca czuje do ciebie coś więcej.
Hallstein podszedł bliżej.
- Gisela się ciebie obawia, Ingebjorg. I nie powstrzyma się przed
najgorszym, byle się ciebie pozbyć.
Ingebjorg popatrzyła na niego przestraszona, on zaś pochylił się nad nią i
dodał:
- Chyba się domyśliłaś, co z niej za człowiek. Po trupach dąży do celu.
Skusiły ją pieniądze Bergtora i jego pozycja, ale nie darzy go miłością,
podobnie jak ty, gdy was ze sobą zaręczono.
Ingebjorg otworzyła usta, ale on powstrzymał ją gestem dłoni.
- Wiem, co chcesz powiedzieć, poznaję to po twojej minie. %7łałujesz, że
oddałaś się Eirikowi Magnussonowi, a nie Bergtorowi.
Ingebjorg oblała się purpurą i chciała zaprzeczyć, ale on znów nie dopuścił
jej do głosu.
- Nie musisz się tego wstydzić, Ingebjorg. Nie tobie pierwszej się to
przytrafiło. Sigtrygg, brat Eirika, powiedział mi, że byłaś brzemienna, i
wówczas zrozumiałem, dlaczego Bergtor zniknął. Bardzo cię kochał, dlatego
nie mógł się z tobą ożenić, wiedząc, że nosisz w łonie dziecko innego.
Sprawiłoby mu to zbyt wielki ból. Poza tym, gdybyś urodziła ciemnowłose
dziecko o piwnych oczach, kłamstwo wyszłoby na jaw, a wówczas okryłabyś
hańbą swoją matkę, nas i swoich krewnych. - Miało ciemne włosy? - spytał
znienacka i popatrzył na nią uważnie.
Ingebjorg czuła dławienie w gardle i pokręciła gwałtownie głową,
wydusiwszy z siebie:
- Urodziło się martwe. Zapadła cisza.
- Przykro mi, Ingebjorg. Nie odpowiedziała.
- Daj Bergtorowi to, czego pragnie - podjął Hallstein po chwili. - On na to
zasługuje. Gisela wyszła za niego dla pozycji i pieniędzy, a on poślubił ją, by
mieć żonę, która mu urodzi dziedzica. Ale Gisela go oszukała, Ingebjorg.
Nie zamierzała pozwolić mu zaznać uciech w alkowie. Ona gdzie indziej
zaspokaja swe żądze.
Ingebjorg popatrzyła na niego przerażona.
- Bergtor o tym nie wie, ale pewnie niebawem zacznie się dziwić, dlaczego
żona jest tak niechętna. - Zawahał się i ciągnął dalej: - Wczoraj wieczorem
zobaczyłem coś, co mnie zaskoczyło. Gdy przypadkiem spojrzałem w stronę
galerii, przy budynku z dużą sypialnią na poddaszu, zauważyłem w
uchylonych drzwiach nagą Giselę. Nieco pózniej wszedł do niej po schodach
Bergtor. Rozumiesz?
Ingebjorg pokręciła głową. Nie pojmowała, dlaczego Hallstein opowiada
jej o takich sprawach.
- Gisela się boi, że on ją rzuci dla ciebie i żeby nie stracić swej pozycji,
postanowiła dać mu syna.
- Bergtor nigdy by jej nie rzucił dla mnie - sprzeciwiła się Ingebjorg.
- Ja o tym wiem, ale Gisela nie. Bergtor prędzej się na śmierć zadręczy,
niż zgrzeszy przeciwko szóstemu przykazaniu. Taki już jest. W
przeciwieństwie do swej żony. Ona sięga po to, na co ma ochotę, bez
poczucia winy czy żalu.
Ingebjorg zerknęła na niego zdziwiona.
- Tak dobrze ją znasz?
- Tak - odparł, patrząc jej prosto w oczy.
Ingebjorg spuściła wzrok. Czyżby ją miał? - pomyślała zdumiona i
przypomniała sobie słowa Bergtora: %7łyłaś pod kloszem, Ingebjorg.
Niewiele wiesz o życiu wśród możnych".
- Rozumiesz teraz, o co mi chodzi? Uważam, że mój brat nie powinien
rezygnować z uciech życia, z powodu tej grzesznej kobiety, którą pojął za
żonę, a która bez oporów raczy się tym, na co jej przyjdzie ochota. Spraw
mu radość, Ingebjorg. Zasługuje na to. Nie powiedziałbym ci tego, gdybym
się nie domyślił, że i ty go kochasz. - Wyprostował się i skierował do
wyjścia, rzucając na odchodnym: - Nie wyjeżdżaj do Szwecji, Ingebjorg.
Bergtor potrzebuje cię tutaj.
Kiedy zamknęły się za nim drzwi, Ingebjorg zapatrzyła się przed siebie.
Mimo, że się wzbraniała, nie mogła przestać wyobrażać sobie nagiej Giseli
w uchylonych drzwiach, czekającej na Bergtora. Zapiekła ją zazdrość.
Nigdy by się tego po niej nie spodziewała. Potrafiłaby ją zrozumieć, gdyby
tamta kochała kogoś, kogo nie pozwolono jej poślubić. Sama coś takiego
przeżyła. Hall-stein jednak sugerował, że Gisela cudzołoży z innymi
mężczyznami. Biedny Bergtor. Gdy się o tym dowie, przeżyje straszny
wstyd.
Tymczasem Hallstein natknął się na dziedzińcu na Giselę. Zatrzymał ją i
rzekł cicho:
- Czy nie jesteś mi coś winna, Giselo? Rozejrzała się nerwowo na boki i
odparła:
- Nie zapomniałam o tym, panie Hallstein.
- Przestań mi panować - warknął poirytowany. - Jeśli chcesz się
dowiedzieć, jaki jest dalszy ciąg historii, którą ci opowiedziałem, muszę
mieć pewność, że dotrzymasz swojej części umowy.
Gisela raz jeszcze się rozejrzała, po czym ściszonym głosem powiedziała:
- Chodz ze mną!
Skierowała się w stronę budynku od ulicy i otworzyła drzwi na dole pod
galerią, po czym wśliznęła się do środka. W pomieszczeniu panował mrok.
Okno z ladą, wychodzące na ulicę, było zamknięte, w smudze światła,
wpadającej przez uchylone drzwi, zobaczył stosy skór i futer.
- Lepiej zamknij! - odezwał się nerwowo Hallstein, już nie tak pewny
siebie, jak przed chwilą.
Gisela wybrała klucz z pęku, przyczepionego do paska i zamknęła drzwi.
- Dziś już tu nikt nie będzie zaglądał - wyjaśniła. - Bergtor poszedł
odprowadzić gości na pokład żaglowca, a potem chciał jeszcze porozmawiać
z kapitanem jednego z hanzeatyckich statków. Nie obawiaj się. Nikt nie
widział, że weszliśmy tu do środka - rzekła, odwracając się ku niemu w
ciemności.
W następnej chwili znalazła się w jego ramionach.
Całując ją żarliwie, popchnął ją na stos futer i rozpiąwszy haftki w staniku
sukni, ścisnął pożądliwie jej piersi.
Gisela poczuła, jak przenika ją gorący prąd. Teraz, gdy zdecydowała się
urodzić Bergtorowi dziecko, obawiała się, że to Hallstein uczyni ją
brzemienną. Ale przyrzekła mu zapłatę za wiadomości, więc musiała
dotrzymać słowa, zwłaszcza że miał dla niej coś jeszcze.
Obmacywał jej ciało, pragnąc zedrzeć z niej ubranie, ale go powstrzymała:
- Nie teraz, Hallstein.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]