do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gdy nie była pasją jego brata.
Klepnął go po ramieniu i zamierzał powiedzieć coś
jeszcze, gdy zauważyÅ‚, że Jett z przerażeniem i lekkÄ… od­
razą wpatruje się w niebieskiego słonika leżącego na
krześle.
- Co to jest, stary? - spytał w końcu ostrożnie. - Czy
to to, co myślę?
Colt westchnął ciężko. Wstał z kanapy, podszedł do
biurka, przysiadł lekko na blacie i popatrzył na Jetta, nie
wiedząc, od czego zacząć.
- Długo cię tu nie było - odezwał się w końcu.
RS
- Nie aż tak długo.
- UsiÄ…dz wygodnie, Jett, potrzebujÄ™ twojej pomocy.
- Och, nie! -jęknął brat, wciąż obracając w dłoniach
zabawkę. - Coś ty narobił, stary?!
Colt w zamyśleniu potarł kark.
- Nawet nie wiem, jak to się zaczęło.
- Przerażasz mnie, bracie! Naprawdę, cholernie mnie
przerażasz.
Colt nie bardzo wiedział, od czego powinien zacząć,
wyciÄ…gnÄ…Å‚ wiÄ™c z biurka dokumenty, które mu dostar­
czono razem z dzieckiem, i podał je bratu. Jett przeglądał
je pospiesznie coraz bardziej zdumiony.
- Znasz ją? - spytał po chwili.
- Skąd. Jestem całkowicie pewien, że nigdy jej nie
widziałem.
- WiÄ™c to nie twoje dziecko - Jett odetchnÄ…Å‚ z wy­
raznÄ… ulgÄ….
- Nie, na pewno nie moje. Chociaż nie wiem, czy
to coś zmienia. Na razie jest ze mną i to może potrwać
jeszcze bardzo długo. Próbuję od dłuższego czasu znalezć
jego matkÄ™, ale byÅ‚a bardzo sprytna, znikÅ‚a, nie zosta­
wiając żadnych śladów.
- Niedobrze - mruknÄ…Å‚ Jett. - Nie poradzisz sobie
sam. Jak samotny facet, który dotąd na hasło  dziecko"
uciekaÅ‚ gdzie pieprz roÅ›nie, może zajmować siÄ™ niemow­
lakiem? Na mnie nie licz, stary - zaśmiał się i potrząsnął
głową.
- No właśnie, i tu dopiero zaczynają się prawdziwe
kłopoty.
Colt usiadł za biurkiem, wyciągnął nogi i opowiedział
Jettowi o Kati i ich nieszczęsnej umowie. Widział, jak
wraz z rozwojem opowieści, zdumienie Jetta rosło.
RS
W koÅ„cu brat nie wytrzymaÅ‚, poderwaÅ‚ siÄ™ z kanapy i za­
wołał:
- Zwariowałeś?!
- Sam podejrzewam, że właśnie tak było - przyznał
ze smutkiem.
- Chyba nie chcesz się z nią ożenić?
Colt otworzył usta, ale przez chwilę sam nie wiedział,
co powiedzieć. Jett wpatrywał się w niego z napięciem
i coraz większym przerażeniem.
- Nie, oczywiście, że nie. Obaj wiemy, jak kończą
się małżeństwa w naszej rodzinie.
- Uff! Ulżyło mi! - Jett opadł na sofę i odetchnął.
- Przez chwilę myślałem, że oszalałeś i naprawdę chcesz
to zrobić.
- Nie chcÄ™, muszÄ™,
- Co?! - Jett znowu się poderwał. - Poczekaj! Nic
z tego nie rozumiem! NaprawdÄ™ zamierzasz siÄ™ z niÄ… oże­
nić? No nie...
- Tylko na kilka miesięcy - próbował go uspokoić
Colt
Jeszcze raz wyjaśnił sytuację, podkreślając wątek
szybkiego rozwodu. Dziwne, ale teraz ten plan nie wy­
dawał mu się tak przerażający jak wcześniej.
- Nie bądz naiwny, braciszku! Jak tylko położy łapę
na tobie i na tym ranczu, już nigdy siÄ™ od niej nie uwol­
nisz! Zobaczysz!
- Nie mam wyjÅ›cia. DaÅ‚em sÅ‚owo i nie mogÄ™ siÄ™ te­
raz wycofać. - PotarÅ‚ dÅ‚oniÄ… czoÅ‚o i ciÄ…gnÄ…Å‚ ciężkim gÅ‚o­
sem: - Jedyna szansa, żeby do tego nie doszÅ‚o, to na­
mówić Kati, by zmieniła zdanie. Właśnie nad tym usilnie
pracujÄ™.
- Niby jak?
RS
Colt powoli podniósł spojrzenie na brata.
- Ona chce, żeby to małżeństwo było zupełną fikcją.
DaÅ‚em jej jasno do zrozumienia, że tego nie mogÄ™ w żad­
nym wypadku obiecać...
To dziwne, chociaż nie raz prowadzili z Jettem typo­
we męskie rozmowy i wymieniali się uwagami na temat
kobiet, teraz jakoÅ› nie miaÅ‚ ochoty tak otwarcie opowia­
dać mu o Kati.
- Daj spokój! - Jett prychnął z niedowierzaniem. -
Nigdy nie mieliśmy problemów z poderwaniem jakiejś
panienki. Obaj wiemy, że nie jesteÅ›my najbrzydsi, dziew­
czyny prawie stały w kolejce, żeby się do nas poprzy-
tulać, więc niby dlaczego myślisz, że to ją wystraszy?
Musiałaby być głupia, żeby wyrzucić z łóżka jednego
z braci Garretów!
- Nie wiem, zachowuje się zupełnie inaczej niż moje
poprzednie dziewczyny - odparł zamyślony Colt. - Jest
taka niewinna... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl