[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stwierdziła Ingrid.
- Cóż, jest niezły w polo - odparłam zgryzliwie. - Myślę, że urodził się z kijem do polo
w ręku.
- Raczej w tyłku - sprostowała Ingrid. Roześmiałam się i odepchnęłam jej ręce z
czasopismem.
- Ten magazyn zdecydowanie zaniża poziom.
- Nie ma sprawy - odparła Ingrid. Rozłożyła People" na stosie gazet i wyrwała kartkę
ze zdjęciem Markusa i Willy'ego. Złożyła ją i wcisnęła do torby. - Teraz Leo jest nieskalany -
stwierdziła, skłaniając się lekko.
- Dzięki, Ingrid - mruknęłam, gdy wręczyła mi czasopismo. Położyłam je na wierzchu
mojej sterty i ruszyłam do kasy, mając nadzieję, że kobieta za ladą mnie nie pozna. Bo jeśli
tak, to pewnie będzie nalegała, żebym wzięła to wszystko za darmo, tak jak wszyscy inni
sklepikarze na całym świecie. Chociaż raz fajnie by było zapłacić jak zwykła osoba.
- Ech... scusi. Czy pani jest księżniczką Vinelandii?
Odwróciłam się i zobaczyłam najbardziej przystojnego faceta, jakiego w życiu
widziałam. Miał kręcone ciemne włosy, ewidentnie naturalne pasemka blond i nosił
zeszmaconą koszulkę oraz dżinsy. Plecak, który zwisał mu z ramienia, zdobiły najróżniejsze
kolorowe łatki, cały był poszarpany i poplamiony. Już sama myśl o tym, gdzie ten plecak był,
sprawiała, że nie mogła się doczekać wejścia do samolotu.
Ale najpierw muszę się dowiedzieć, kim jest ten chodzący ideał.
- Si - odparłam z zalotnym uśmiechem. - Come stai. Jak dobrze, że znam trochę
włoski. Jego śliczna twarz rozpromieniła się.
- Bene! Grazie! - Drżącymi rękami wyciągnął notes i długopis. - Przepraszam, czy
mogę dostać pani autograf? Ingrid stanęła obok mnie, a oczy rozszerzyły jej się ze zdumienia.
- Założę się z twoim ravioli, że może - mruknęła pod nosem, sprawiając, że
parsknęłam śmiechem. Zupełnie nie w stylu księżniczki.
Właśnie wyciągałam rękę po długopis i notes, gdy niczym naprowadzany na
testosteron pocisk zjawiła się Froken Killroy.
- Przepraszam, ale księżniczka nie ma czasu na autografy - syknęła, łapiąc mnie za
ramię i odwracając od oszołomionego Włocha. Poczułam, jak policzki płoną mi z
upokorzenia. Jak mogła mi to zrobić? To był niewątpliwie światowy człowiek, a mną
opiekowała się niania! Odwróciłam się od niej błyskawicznie i wyrwałam długopis z dłoni
chłopaka.
- Bzdury, Froken - wycedziłam przez zęby. - Mój ojciec, król, zawsze mi powtarzał,
abym znajdowała czas dla gości z zagranicy w naszym wspaniałym kraju. Killroy zmrużyła
oczy. Wiedziała, w co pogrywam, wyciągając kartę króla, ale i tak zadziałało. Odsunęła się o
krok, podczas gdy ja składałam autograf. - Arrivederci! - krzyknęłam za podróżnym, po tym,
gdy podziękował mi z kilkanaście razy. Odwróciłam się i upuściłam stos gazet na ladę.
- O, nie - powiedziała Killroy, łapiąc People". - Ten szmatławiec nie jest dla
księżniczki. Co by było, gdyby ktoś zobaczył, że to czytasz?
- Nie będziesz mi mówiła, co mam czytać - odparłam słabo. Po incydencie z
autografem zostało we mnie niewiele woli walki. Killroy potrafiła mnie zamęczyć. Może to
ten jej piskliwy głos? Wysokie częstotliwości wysysały ze mnie całą energię.
- Carino, twoi rodzice powierzyli mi opiekę nad tobą - powtórzyła milion któryś raz
tego dnia. - I mam zamiar się tobą zaopiekować.
Już zamierzałam rzucić People" na stojak, ale Ingrid przechwyciła pismo. - Ale nie
może pani decydować, co ja mam czytać - rzuciła przemądrzałym tonem. Obydwie
uśmiechnęłyśmy się szeroko, triumfując nad Killroy. Czasem dobrze jest mieć taką
przyjaciółkę jak Ingrid.
- Dobrze - odparła obrażona Killroy. - Macie obydwie zaraz wrócić do naszego
wyjścia. - A potem odwróciła się i odmaszerowała, a jej nowiutki jedwabny kostium szeleścił
przy każdym kroku.
Ingrid położyła na ladzie People", zaraz obok Us Weekly" i Inside" - nasze
rodzime pismo z ploteczkami z Vinelandii. Publikują w nim ciągle moje nieautoryzowane
zdjęcia i zawsze trafiają na dzień, kiedy włosy skręcają mi się bez sensu albo na twarzy
wybucha rewolucja. Zdołali nawet zrobić mi zdjęcie, kiedy miałam jeszcze na twarzy
metalową płytkę po operacji nosa. Oczywiście tej fotografii nigdy nie opublikowano. Mama i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]