do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ale pomyślałem sobie bezczelnie, że może uda mi się namówić cię na kilka dy-
żurów w naszej poradni przeciwbólowej. Mamy pacjentów z chronicznym bó-
lem, którym na pewno potrafiłabyś pomóc.
Zerknęła na Toma. To jego robota?
- Hm, Marty, zaskoczyłeś mnie. Dasz mi trochę czasu do namysłu?
- Oczywiście. - Poklepał ją po ramieniu. - Nie powinienem zawracać ci gło-
wy, ale jak usłyszałem od Toma, że tu wpadniesz porozmawiać z panią Cooper,
nie mogłem przepuścić takiej szansy...
Gdy Marty opuścił gabinet, Amy spojrzała na Toma.
- Maczałeś w tym palce? Uniósł ręce w geście rezygnacji.
- Wspomniałem mu tylko, że przyjdziesz porozmawiać z panią Cooper oraz
że twój wykład na temat nowoczesnych procedur był dla mnie rewelacją.
R
L
T
- Marty sam wpadł na ten pomysł?
- Moim zdaniem bardzo dobrze, że tak się stało. Decyzja i tak należy do cie-
bie.
Do gabinetu weszła pani Cooper, pierwsza pacjentka Toma tego dnia.
- Serdecznie dziękuję, że zechciała się pani ze mną spotkać - powiedziała od
drzwi.
- Domyślam się, że doktor Ashby zapoznał panią z tym zabiegiem, więc wy-
pożyczyłam ramę stereotaktyczną z mojego oddziału, żeby ją pani pokazać. -
Wyjęła przyrząd z kartonu i podała ją pacjentce.
- Lżejsza, niż myślałam - zdziwiła się pani Cooper. - Naprawdę trzeba ją
przyszpilić do głowy?
- Tak, żeby się nie przesuwała. Mam to zademonstrować? - Pani Cooper ski-
nęła głową. - Założę ją doktorowi, bo wiem, że najdelikatniejsze dotknięcie może
u pani wywołać ból. Doktorze, może się pan odwrócić do mnie plecami?
- Oczywiście, pani doktor. Rozpoczęła prezentację.
- Umocowanie tego zajmuje około kwadransa. Aplikujemy znieczulenie
miejscowe w czterech miejscach, tu, tu, tu i tu, a następnie wbijamy igły, żeby
założyć ramę. To bardzo ważne, żeby głowa była unieruchomiona, bo umożliwia
nam to napromienienie wyłącznie chorego miejsca. Będzie pani wszystko sły-
szała i widziała, ale rama nie jest ciężka, a zabieg bezbolesny, bo pod znieczule-
niem.
Zauważyła niepewną minę pacjentki, więc domyśliła się, że kobieta boi się
tego samego co inni pacjenci.
R
L
T
- To rzeczywiście wygląda przerażająco - podjęła -ale wszyscy moi pacjenci
przyznali po zabiegu, że było mniej straszne, niż się spodziewali.
- Ogolą mi głowę?
- Na pewno nie.
- A ten nóż gamma... nie boli?
- Ani trochę. - Teraz Amy pokrótce opisała sam zabieg.
- Niesamowite, co potrafi dzisiejsza medycyna - zauważyła pani Cooper. -
Pani doktor tym się zajmuje w Londynie?
- Tak.
- Mam skierowanie do szpitala London Victoria. Jej szpital. Poczuła bolesne
ukłucie serca.
- Nie jest wykluczone, że dostanie pani tę samą ramę, bo ona stamtąd pocho-
dzi. Szef mi ją wypożyczył.
- Pani doktor będzie mnie operować?
- Raczej nie, bo jestem teraz na urlopie. Ale znam tam cały personel i zapew-
niam panią, że nie ma lepszej opieki niż w London Victoria.
- Jak oni są tam tacy jak pani doktor, to już wiem, że będę w dobrych rękach.
- Dziękuję - wykrztusiła Amy przez ściśnięte gardło.
- Ma pani jeszcze jakieś pytania?
- Chyba nie.
R
L
T
- Okej, ale w razie czego proszę je zgłaszać do doktora Ashby. - Tom przy-
taknął. - W szpitalu też może pani zadawać pytania, bo lekarze wolą zrelakso-
wanych pacjentów od śmiertelnie przerażonych.
- Dziękuję.
Pacjentka wyszła z gabinetu wyraznie podniesiona na duchu.
- Byłaś fantastyczna - pochwalił Tom Amy. - Naprawdę jej ulżyło.
- Mam nadzieję.
- Gdybyś była w Londynie, ty byś ją operowała?
- Prawdopodobnie. - Nagle poczuła ogromną tęsknotę za pracą z pacjentami.
Za rozmowami z nimi i za operacjami takimi jak ta, które uwalniają ludzi od bó-
lu.
- Będzie ją operował Luke albo Fergus. Lepiej nie mogła trafić, bo obaj są
bezkonkurencyjni.
- Znam jeszcze jednego bezkonkurencyjnego neurochirurga - mruknął Tom. -
Lepszego niż sam sobie wyobraża. - Chyba zauważył zmieszanie na jej twarzy,
bo delikatnie musnął ją wargami. - Okej, już milczę. Ale jeszcze muszę ci po-
dziękować. Naprawdę jej pomogłaś.
- Możliwe.
Przez cały dzień zastanawiała się, czy powinna przystać na konsultacje w po-
radni przeciwbólowej. Byłby to dla niej taki łagodny powrót do zawodu.
- Ale jak znowu coś schrzanię? - zwróciła się do Bustera, który oparł się ła-
pami na jej kolanach, żeby polizać ją po twarzy. - Kochany piesek - szepnęła.
R
L
T
Ten dylemat zaprzątał jej myśli do tego stopnia, że nie mogła się skupić na
zapiskach praprzodka, W domu panowała absolutna cisza, bo Perdy po szkole
pojechała do Alexis, skąd Tom miał ją odebrać dopiero po pracy. Przyłapała się
na tym, że stale spogląda na zegar, aż w końcu usłyszała, jak otwierają się drzwi.
Buster w podskokach rzucił się do holu. Ruszyła za nim, niosąc pusty kubek, by
wyglądało, że właśnie zmierzała do kuchni.
- Oto i ona! - zawołał Tom, wręczając jej wiązankę różowo-białych gozdzi-
ków.
- Kupiłeś Amy kwiaty? - zapiszczała Perdy.
- Nie ja. Moja pacjentka - wyjaśnił. - Amy przyszła do przychodni i opowie-
działa tej pani, na czym polega operacja, która ją czeka. I teraz ta pani przesyła
Amy ten bukiet.
- Aadnie z jej strony - zauważyła Amy. Niby dlaczego Tom miałby dawać jej
kwiaty? Ta sprawa między nimi to ich prywatna tajemnica, więc nie powinna być
rozczarowana, że kwiaty są od kogoś innego. - Zaraz wstawię je do wody. - Oby
zabrzmiało to swobodnie. - Pomyślałam, że zrobię dzisiaj na kolację meksykań-
skie fajitas, a na deser placek z rabarbarem i truskawkami. Perdy, pomożesz mi?
- Taak! - Perdy promieniała. - Już idę myć ręce!
Wieczór upłynął w atmosferze, którą Amy zapamiętała z dzieciństwa: pośród
śmiechu i żartów, między kuchnią i ogrodem.
W sobotę z rana Tom i Perdy wyjechali do rodziców" Eloise, ale już koło po-
łudnia Amy ogarnęła chandra.
- To absurd tęsknić za nimi - rzekła do Bustera, ale on tylko pomachał ogo-
nem.
R
L
T
Po południu dostała esemesa, że już dotarli na miejsce. Przykro się jej zrobiło,
że nie było w nim nic osobistego. Niczego sobie nie obiecywali, więc nie po-
winna oczekiwać, że Tom potraktuje ją jak swoją ukochaną. Uzgodnili przecież,
że sprawa jest tymczasowa.
Przepisała kolejną część notatek Josepha, po czym poszła na spacer z Buste-
rem. Nie chciało się jej gotować dla jednej osoby, więc zadowoliła się sałatką z
kurczaka. Większa część mięsa i tak dostała się Busterowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl