do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Atrus
potrząsnął głową, a potem przytaknął, kompletnie zdezorientowany.
96
- Ale myślałem& Myślałem, że chodziło ci o takie, w których są wieki. To& są zwykłe książki.
- Nie, Atrusie  zaśmiał się Gehn.  To nie są zwykłe książki, ale Kortee nea.
Puste książki, które dopiero mają zostać napisane.
Napisane& Atrus wpatrywał się w ojca.
Gehn
zsunął plecak, schował do niego książkę i ponownie spojrzał na Atrusa.
- Ile książek znalazłeś w schowku?
-
Osiem.
- Dobrze. W takim razie przynieś je tutaj. Tu mamy atrament  powiedział
wskazując na zestaw bursztynowych kałamarzy.  Są też pióra, więc niczego nam nie zabraknie.
Ruszaj się, chłopcze. Może zdążymy do domu na kolację!
97
10
Atrusie!
Atrus
podniósł wzrok znad biurka i spojrzał na Gehna stojącego po przeciwnej stronie biblioteki.
- Tak, ojcze?  spytał i odłożył pióro uważając, by nie uronić na papier ani kropli atramentu.
-
Chodz ze mną.
Atrus
stał prze chwilę niezdecydowany, potem przeszedł przez podest i stanął
obok ojca u stóp schodów.
Od wyprawy do miasta minęły dwa tygodnie i Atrus zaczął podejrzewać, że ojciec zapomniał o
złożonej obietnicy. Gehn jednak się uśmiechał.
- Czy jesteś gotowy, Atrusie?
- Gotowy, ojcze?
-
%7łeby zacząć pracę. Nadszedł czas, żebyś nauczył się pisać.
Atrus
wszedł za Gehnem do dużego, ale wywołującego lekką klaustrofobię pokoju. Nie rozumiał, skąd
brało się to wrażenie, ale po chwili pojął, że pokój wykuto bezpośrednio w skale; stanowił więc
grotę w grocie.
Książki piętrzyły się na biegnących wzdłuż surowych ścian półkach i na podłodze. Na środku pokoju
stało duże biurko oświetlone lampą o dziwnym kształcie.
Było to jedyne zródło światła w tym mrocznym, wilgotnym pomieszczeniu.
Naprzeciwko masywnego biurka stało drugie, mniejsze, które zostało uprzątnięte.
Gehn
zaprowadził Atrusa do biurka, a sam usiadł na krześle i z jednej z szuflad wyjął płytką metalową
tacę, na której leżało duże pióro oraz kilka bursztynowych kałamarzy, które znalezli podczas
wyprawy po książki.
Gehn
odsunął tacę na bok, nachylił się i przyciągnął do siebie jedną z dużych, oprawionych w skórę
książek w brązowej okładce w białe plamki. Otworzył ją na pierwszej stronie.
Była pusta.
Gehn
utkwił wzrok w Atrusie.
98
- Od sześciu tygodni uczysz się pisać podstawowe słowa D ni i przekonałeś się, jak piękne i złożone
jest to pismo. Jednak te znaki niosą także pewną treść, Atrusie, znacznie głębszą, niż ci się wydaje.
Ich znaczenie nie ogranicza się wyłącznie do tego świata. Wypracowano je przez dziesiątki tysięcy
lat w konkretnym celu. Miały opisywać wieki i tworzyć nowe światy. One nie są jak słowa, które ty i
ja wypowiadamy niedbale, nie można ich również używać w ten sposób w książkach.
Pismo D ni nie jest tylko sztuką, jest nauką. Jest to nauka precyzyjnego opisu.
Odwrócił się i spojrzał na pustą stronę.
- Kiedy zaczynamy, nic nie istnieje. To jest& nie stworzone. Kiedy jednak pojawia się pierwsze
słowo, zostaje ukończony pierwszy znak, ostatnie pociągnięcie pióra, wówczas zostaje ustanowione
połączenie z nowo stworzonym światem, powstaje most.
- Ale dokąd prowadzi ten most?  Atrus zmarszczył brwi.
-
Dokądkolwiek  odparł Gehn i zerknął na syna, zdejmując pokrywkę z kałamarza z bursztynowego
kryształu.  D ni nazwali ten most Terokh Jeruth, wielkim drzewem możliwości.
- To brzmi jak czary!  zaśmiał się Atus.
- Bo tym właśnie są. Jednak ty i ja jesteśmy D ni i dlatego zdradzę ci pewną tajemnicę. Nie jesteśmy
zwykłymi ludzmi, Atrusie, jesteśmy bogami!
- Bogami?  Atrus wpatrywał się w ojca w zdumieniu.
- Tak  ciągnął Gehn, a w jego oczach płonęła namiętność, jakiej Atrus nigdy wcześniej nie widział.
 Zwykli ludzie tylko śnią i się budzą. My potrafimy wcielać w życie nasze sny. W pewnych
granicach, granicach, które najwięksi mędrcy D ni wyznaczyli przez tysiąclecia, możemy tworzyć
wszystko, co sobie wyobrazimy.
Używamy słów, by wyczarowywać światy.
Atrus
otworzył szeroko usta.
-
Mógłbym pokazać ci światy tak bogate, tak wyraziste, że przepełniłoby cię uczucie podziwu dla ich
twórców. Zwiaty o takim splendorze, że ten nasz cudowny świat wydałby cię się zwyczajny!
Gehn
zaśmiał się, a potem pokazał Atrusowi kałamarz. Grube, żółte ścianki z materiału przypominającego
szkło zawierały czysty czarny płyn.
- Co widzisz, Atrusie?
Chłopiec podniósł wzrok i spojrzał ojcu w oczy, zaskoczony tym echem słów Anny.
99
-
Atrament?
- Tak& ale nie zwyczajny atrament. Posiada on szczególną moc, podobnie jak stronice tej książki.
Wykonano je ze specjalnego papieru, produkowanego według technologii, którą cech utrzymywał w
ścisłej tajemnicy.
- A pióro?  spytał Atrus.  Czy i ono jest wyjątkowe?
- Nie  uśmiechnął się Gehn.  Pióro to po prostu pióro. Jeśli jednak ktoś inny chciałby spróbować
zrobić to, co zaraz zrobimy  mówię o człowieku, w którego żyłach nie płynie krew D ni  poniósłby
klęskę.
Gehn
otworzył książkę na stronie tytułowej, zamoczył stalówkę pióra w atramencie i zaczął pisać.
Atrus
patrzyła, jak na papierze pojawia się słowo  wyspa ; miał wrażenie, że pióro niemal wypala czarne
linie w bieli kartki.
Gehn
napisał jeszcze tuzin znaków, następnie uniósł pióro i spojrzał na Atrusa.
- Gotowe?  spytał Atrus, zdziwiony, że to już koniec.  Spodziewał się, że rozbłysną ognie sztuczne
albo otworzą się niebiosa.  Stworzyłeś nowy wiek?
- Owszem  zaśmiał się Gehn.  On istnieje, ale& jest bardzo niezgrabny.
Stworzenie nowego wieku wymaga dużego nakładu pracy. Trzeba trzymać się specjalnych wzorów,
przestrzegać konkretnych praw. Jak powiedziałem, to nie jest tylko sztuka, ale także nauka, nauka
precyzyjnego opisu.
Wskazał na książkę.
- Zaledwie naszkicowałem najbardziej podstawowe elementy nowego świata.
Teraz czeka nas olbrzymia praca. Należy opisać każdy aspekt wieku, dopasować każdy nowy
element. To jeszcze nie wszystko.
Gehn
wziął drugą, znacznie mniejszą książkę ze sterty i pokazał Atrusowi.
- Po stworzeniu wieku, trzeba będzie napisać książkę łączącą.
Atrus
otworzył małą książkę, która składała się zaledwie z kilku stron.
Wszystkie były puste.
- Tak  ciągnął Gehn.  Ilekroć udajesz się do nowego wieku, musisz zabrać ze sobą książkę łączącą.
W przeciwnym razie zostałbyś tam uwięziony bez możliwości powrotu.
Atrus
wpatrywał się w ojca szeroko otwartymi oczami.
- Ale co właściwie znajduje się w takiej książce łączącej?
Gehn
odebrał mu książkę.
100
-
Każda książka łącząca odnosi się do jednej z większych książek opisujących. Można powiedzieć, że
zawiera esencję tej większej książki, pewne zwroty i słowa, które spajają ją z tą konkretną książką i
żadną inną. To jednak nie wszystko. Po to, by książka łącząca działała, musi także zawierać dokładny
opis miejsca w tym konkretnym wieku, z którym chcesz się połączyć. Używa się w tym celu
specjalnego symbolu D ni  Garo-hevtee. Ponadto książka łącząca musi być napisana w wieku i
miejscu, z którym ma łączyć. Można więc powiedzieć, że książka łącząca to roboczy substytut książki
opisującej.
Po chwili zastanowienia Atrus zapytał:
- Czy może istnieć tylko jedna książka łącząca dla jednej książki opisującej?
- Bynajmniej  odparł Gehn, zachwycony bystrością syna. Odłożył cienką książkę na stertę i dodał: - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl