[ Pobierz całość w formacie PDF ]
domu na Brooklynie, ze środka dobiegł odgłos pospiesznego szurania. Staliśmy pod
drzwiami, a zniecierpliwiony Krótki mruczał coś pod nosem. Kiedy wreszcie drzwi się
otworzyły, stanęła w nich bardzo zaskoczona naszą niespodziewaną wizytą Tammy.
W kiepsko oświetlonym pokoju było oprócz niej dwóch młodzieńców. Mieli podwinięte
rękawy na lewej ręce. Na stole przed nimi leżały przybory składające się z igły, zakrętki od
butelki ( kuchenki ), szklanki wody i małej celofanowej paczuszki zawierającej biały proszek
heroiny.
A to co za jeden! zapytała Tammy wskazując mnie ruchem głowy.
On jest w porządku powiedział Krótki. To kaznodzieja. Zaprosiłem go.
No to będzie musiał poczekać, jeśli chce ze mną gadać Tammy odwróciła się do nas tyłem
i wróciła do procesu podgrzewania, który przerwaliśmy swoim wejściem. Krótki chyba czytał
w moich myślach, bo odwrócił się do mnie i bardzo cicho wyszeptał:
Nie próbuj ich powstrzymać, pastorze. Jeśli zmarnujesz im działkę, to cię zabiją. Mówię
serio. Jeśli wyjdziesz, żeby sprowadzić gliny, to zanim wrócisz już nas tu nie będzie. Siedz
cicho. Sporo się dowiesz.
Więc siedziałem cicho i dowiedziałem się jak to jest być nastoletnim narkomanem.
W czasie tych przygotowań do zastrzyku, Krótki opowiedział mi o Tammy. Ona również
zaczęła brać heroinę w wieku piętnastu lat. Jej rodzice nie wiedzieli nic o podwójnym życiu,
jakie prowadziła, ani o spędzanych z mężczyznami nocach. Wiedzieli tylko, że Tammy
wyniosła się z domu i mieszka w Village. Widywali ją w weekendy i chociaż byli nieco
zaszokowani jej swobodnym stylem życia, uznali, że każda dziewczyna musi przejść okres
buntu. Zostawili ją w spokoju. W przypadku Tammy ten czas buntu polegał na pogłębiającym
się uzależnieniu od heroiny i coraz większym prostytuowaniu się.
Musi to robić, żeby mieć na prochy powiedział Krótki. Jest dziewczyną na telefon. Ma
listę stałych klientów, większość z nich to biznesmeni z Madison Avenue z żonami w
Westchester tu Krótki zniżył głos ale wkurza mnie to, że ona tyle czasu spędza z
pedałami. Robi się z niej coraz większa lesbijka. To ją rajcuje.
106
Nie miałem serca pytać Krótkiego, jaka jest w tym wszystkim jego rola. Miał mniej niż pięć
stóp wzrostu i ciemne włosy. Tammy była szczupłą, wysoką blondynką. Nie poruszyłem tego
tematu. Krótki niecierpliwił się.
Nigdy już nie zapomnę sceny, której się stałem następnie świadkiem. Przygotowanie działek
dobiegało końca. Teraz wszystkie nastolatki, łącznie z Krótkim, pchały się jeden przez
drugiego, żeby wziąć szprycę przed pozostałymi. Pierwszeństwo dawano temu, kto czuł się
najgorzej, i Krótki nagle zaczął się trząść, wić z bólu i jęczeć. Pewnie po to, żeby być
pierwszy. Czwórka nastolatków chciwym wzrokiem wpatrywała się w chłopaka, który z
celofanowej paczuszki wsypywał heroinę do nakrętki kuchenki. Nie zmarnował się ani pyłek.
Szybciej jęczeli mu prosto do ucha.
Trzęsącymi się rękami chłopak zapalił pod kuchenką dwie zapałki i zagotował zawartość.
Inny narkoman zdjął pasek i zacisnął go na ramieniu Krótkiego. Pozostali stawali się coraz
bardziej nerwowi. Stali w pełnej gotowości zaciskając zęby i pięści, żeby nie wyrwać
naładowanej strzykawki z ręki Krótkiego. Azy płynęły im po policzkach, klęli pod nosem i
zagryzali wargi. A potem, jeden po drugim wbijali sobie w żyłę to upragnione ich szczęście.
Nigdy nie czułem się tak bliski piekła. Dzieciaki popadły w swego rodzaju euforię. Bardzo
długo słuchałem ich głupiej i bezładnej gadaniny. Krótki opowiedział mi o śnie, w którym stał
przed górą białej heroiny, napełnionych strzykawek i wiecznego ognia do podgrzewania
towaru. Dla niego to było właśnie niebo, miejsce, gdzie mógłby sobie wstrzykiwać w żyły
całe góry śnieżnobiałej heroiny.
No i co, pastor? Wyciągniesz z tego Tammy? zapytał, przypominając sobie w końcu, po
co mnie tu przyprowadził.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]