[ Pobierz całość w formacie PDF ]
statki i ułomności swoje, była przecież prawdziwym narodowym poematem rzymskim.
Makrobiusz***** powiada, że żaki nawet w Rzymie tego zaszczytu Wirgiliuszowi nie
przyznawali. "Sed et haec et talia - pisze Makrobiusz - ut pueris decantata praetereo."
Koniec pierwszego tomu.
103
_____________0__________________
* Tę uwagę czyni Michał Grabowski, jeden z najznamienitszych krytyków naszych, w rękopiśmie nie wydanym, któ-
ry mnie nadesłać raczył. Ciekawe są i zajmujące postrzeżenia jego co do Marii, Wallenroda i Zamku Kaniowskiego.
** Mówi Konrad do Pustelnicy.
*** W "Gaz.[ecie] Pols.[kiej]" z r. 1829.
**** Wprowadzał i Szekspir rzymskich bohatyrów na scenę, ale te utwory nie są najcelniejszymi jego dziełami.
***** Jest to nic podrobione, ale przeważne, bo pisarza rzymskiego świadectwo, mieszczące naszego Marona w po-
czet nie tylko naśladowców, ale po prostu plagiatorów literackich, którzy cudze za swoje udawają. Oto są słowa Ma-
krobiusza (Saturn, lib. V. cap. 2):
"Quae Virgilius traxit a Graecis, dicturumne me putatis, quae vulgo nota sunt? - Quod Teocritum sibi fecerit pastora-
lis operis autorem, ruralis Hesiodum? et quod in ipsis Georgicis tempestatis serenitatisque signa de Arati Phaenome-
nis traxcrit? Vel quod eversionem Troiae cum Sinione suo et equo ligneo ceterisque omnibus, quae librum secundum
faciunt, a Pisandro pene ad verbum transcripserit? qui inter graecos poetas eminet opere, quod a nuptiis Jovis et Ju-
nonis incipiens universas historias, quae mediis omnibus saeculis usque ad aetatem ipsius Pisandri contigerunt, et
unum ex diversis hiatibus temporum corpus effecerit? In quo opere inter historias caeteras interitus quoque Trojae in
hunc modum relatus est. Quae fideliter Maro interpretando fabricatus est sibi Iliacae urbis ruinam. Sed et hace et talia
ut pueris decantata praetereo."
To samo po polsku: "Mniemacieli, że szerzyć się będę w rzeczy tak pospolicie znanej, opowiadając, co Wirgiliusz
wziął od Greków? %7łe Teokryta w sielance miał mistrzem, a Hezjoda w ziemiaństwie? I jako w samych Georgikach
znaki pogody i słoty powyciągał z dzieła Arata o fenomenach? Albo też, że wywrócenie Troi z Sinionem swoim,
drewnianym koniem i innymi, które drugą księgę (Eneidy) składają, z Pizandra prawie słowo w słowo przepisał? któ-
ry (Pizander) celuje między greckimi poetami dziełem, w jednej zamykającym treści wszystkie, począwszy od mał-
żeńskich ślubów Jowisza i Junony, ciągnące się przez pośrednie wieki aż ku czasom Pizandra, wzdarzenia? W tym
dziele Pizander między innymi i upadek Troi tymże samym opowiedział sposobem. Co wszystko Maro wiernie
przełożywszy (z greckiego na łaciński) uprządł był sobie Ilionu ruinę. Lecz i to, i temu podobne, o czym nawet żaki
wiedzą, pomijam."
- Zważmy, że wyraz traxit znaczy właściwie ciągnąć, przyciągnąć, naciągnąć. Trudno trafniej dzieła Wirgilego oce-
nić. Naciągane to rzeczy z greczyzny! Nic rzymskiego, nic oryginalnego, pomyślanego w starożytnym duchu ital-
skim. Powiada Makrobiusz, że całą drugą księgę Eneidy "pene ad verbum transcripserit" z poematu Pizandra, który,
jako się pokazuje z przywiedzionych słów krytyka rzymskiego, był zbieraczem narodowych greckich podań. I o tym
nawet żaki w Rzymie wiedzieli! Wyszło mi z pamięci, com czytał przed kilką laty w przypiskach łacińskich jakiegoś
niezmiernie uczonego glosatora Eneidy, który utrzymuje, zdanie swoje podpierając świadectwami starożytnymi, ja-
koby i szósta księga Eneidy, równie jak druga, miała być tylko kompilacją z greckich pisarzy. - W tej zaś części
Eneidy, którą by właściwie italską nazwać można, czyż nie znać wysilenia i niemocy? A pod sam koniec, jakby zdro-
żony długą wędrówką, czyż nic kuleje Pegaz Marona i co krok nie potyka się i staje? W całym systemie rymotwór-
czej literatury rzymskiej chybiony jest stosunek właściwy między kunsztownym misterstwem i inspiracją. Tamto
przemaga, chociaż na proporcji między jednym i drugim tajemnica poezji zależy. - Zapewne daleko lepiej wypraco-
wane dzieło od Eneidy jest Ziemiaństwo Wirgiliusza. Ale kiedy sobie wspomniemy, że i w tym utworze obcym po-
rósł pierzem, czerpając nielekki zasiłek z dzieła Arata o fenomenach, trudno nie dziwić się, skąd Wirgiliusz przyszedł
do tak głośnej sławy w poprzek całego nieledwie świata! Ileż by podobnych plagiatów, ile przełacinionej gładkim
piórem greczyzny wytknąć nie można w pieśniach nawet lirycznych tak wsławionego Flakka? Blumauer i Ferdynand
Chotomski przenicowali Eneidę, Anchizesowicza to w kusym pokazując kubraku, to w peruce z arcapem. Czemuż
dotąd nikomu jeszcze w myśl nie wpadło parodiować tym kształtem Iliady albo Odysei? Albo też Wyzwolonej Jero-
zolimy, Luzjady i Utraconego raju? W rosyjskim nawet języku zdarzyło mi się czytać dowcipnie trawestowaną Ene-
104
idę. - Zawsze mi się dziwnym zdawał ten tak opaczny los wspomnionego poematu. Musi to być jakiś nieodgadniony
fatalizm, srodze dotykający łacińską poezją podawaniem w coraz nową śmieszność, i jakby strojeniem żartów, coraz
nowymi szyderstwa pośmiechami najcelniejszego jej utworu.
105
[ Pobierz całość w formacie PDF ]