do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przed ludzką obmową. Dziękuję panu, ale poza
życzliwością i przyjaznią nic panu dać nie mogę i
oszukiwać pana nie będę. Byłabym złą żoną  nie mówmy
już o tej kwestii.
 Bo pani mnie ani trochę nie kocha  stęknął.
 Gorzej, bo kocham innego! I wyznaję to panu dzisiaj,
aby się pan nie łudził, że się dam namówić, przekonać.
Owerło popatrzył na nią zdumiony, przerażony, a potem
się roześmiał.
 Albo to prawda! Pani tak umyślnie mówi, żeby się
ode mnie odczepić!  rzekł tryumfująco.  Ja wiem, kto
u państwa bywał, to ja bym już i wiedział, kim pani zajęta.
Chybaż nie Dmuchowski. Niech pani nie żartuje. Pani ma
mnie za głupca, ale ja na wszystko uważam, takem sobie
zaprzysiągł, że taki panią zdobędę. Ja wiem, że pani nikogo
nie kocha, na nikogo nie patrzy, o nikogo nie dba. Myśli
pani, że mnie nie ciągną do innych  oho  mama mnie
pędza do Wyszyńskich i do Sterdyńskich, a ja nic, z panią
tobym żył i umierał, z panią tobym nawet&
 Mamy się nie bał!  podchwyciła ze śmiechem.
Zbiła go tym śmiechem z tropu i przerwała zapał,
popatrzał na nią urażony.
 Pani zawsze tak  mruknął.
 Zawsze!& Niech pan się niczego więcej nie
spodziewa, bo ja właśnie matki pana bardzo się boję.
42
Zresztą jeśli ona Wyszyńską wybrała, to się zupełnie z nią
zgadzam Panna Julia wymarzona dla niej synowa, a dla
pana żona. Na serio dobrze wam będzie ze sobą.
 Zegnam panią  ukłonił się Owerło i zawrócił już
obrażony śmiertelnie.
Nawet się nie obejrzała ani zwolniła kroku. Szła dalej
borykając się z wichurą, myślą bardzo daleka.
43
III
Dwudziestego kwietnia  dzień ten Zośka zapamiętała
na całe życie  na salce u Bajkowskiej zjawił się Motold.
Okienko było szeroko otwarte na słoneczny, wiosenny
świat i dzień był bardzo ciepły. Zwykle lodowata twarz
Motolda była także jakby roztopiona wewnętrznym
zadowoleniem. Wszedł, do witającej go dziewczyny rzekł z
uśmiechem:
 Z dobrą wieścią przychodzę i nawet wcześniej, niż
obiecałem. Będzie pani miała Czahary, a Wacław Augi.
Wczoraj podpisali dział.
Nic nie odpowiedziała, tak ją wrażenie zdławiło, ale
miała w twarzy taki blask, jak to radosne słońce wiosenne.
Dopiero wyjąkała po chwili:
 Jakim cudem? Wczoraj słyszałam, że się tak strasznie
odgrażali, że trzy lata będą ciągnąć.
 Podobno roznosili różne grozby. Ja nic nie słyszałem.
Posiedzenie zapowiadało się burzliwie, zwlokłem je
umyślnie do wieczora, bo wiedziałem, że lichwiarze, jak
ogary zwierzynę, męczą. Jakoż zmęczeni byli  gotowi do
ustępstw; wtedy ja zapowiedziałem, że działu
przeprowadzić nie można bez ocenienia na gruncie, i
zaprosiłem Sterdyńskiego do szczegółowego obejrzenia
całego obszaru, jeśli nie zgodzą się na żądania moich
klientów. Mniejsza zresztą o szczegóły dyskusji, ale w
rezultacie projekt działu podpisali. Formalności zajmą czas
dłuższy, ale może pani już dziś Czahary uważać własne.
Tylko niech mi pani nie dziękuje, na zakończenie powiem
mniej pomyślny szczegół, za który mi pani wdzięczną
44
może nie będzie. Skwitowałem ich z części pani w
ruchomościach, a w zamian nie będzie miała pani żadnych
kosztów stemplowych i prawnych. Nadużyłem zaufania,
co?
 Za wszystko dziękuję panu. Radam nie mieć z nimi
żadnych rachunków.
 Ale ciężej będzie pani zagospodarować się. Ruszyła
tylko ramionami.
 Co mi tam! Zresztą jeśli pan tak zdecydował, to już
dobrze. I naprawdę  Czahary moje, mogę tam jechać już
i osiąść?
 Może pani. Ale podobno tam żadnego domu nie ma,
tylko chata przy młynie, w której %7łyd dzierżawca mieszka.
I pani nie ma żadnych funduszów.
 Bogatszam zawsze od tych, którzy mają długi 
rzuciła bez namysłu i nagle poczerwieniała, umilkła i
spojrzała w okno, żeby nie widzieć zmiany na jego twarzy,
która stała się w jednej chwili zakrzepłą i martwą.
Sięgnął do portfelu, który był z sobą przyniósł, i zaczął
wyszukiwać odnośny dokument mówiąc już oficjalnym
tonem:  %7łałuję jednakże, żeśmy nie szacowali na
gruncie, bo mi się zdaje, że część Karola jest dużo więcej
warta, ale ponieważ pani żądała tego tylko, a oni się
zgodzili, nie obstawałem przy swoim. Kopię działu pani
zostawiam, resztę dokumentów zatrzymam do ukończenia
formalności. A teraz nie będę pani czasu zajmował, bo
czuję, że pani zaraz pojedzie na te swoje Czahary choć
popatrzeć.
Próbował się uśmiechnąć, ale ona spojrzała nań
poważnie, głęboko i rzekła:
 Chciałam, ale w tej chwili nie potrafię się radować.
Pojadę, ale z gorzką myślą i zła na siebie.
45
Nic nie odrzekł, zamknął portfel i wziął za kapelusz.
Zamienili milczący uścisk dłoni, wyszedł, ona stanęła w
oknie, widziała, jak mijał dom, zgarbiony, idąc krokiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl