[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sobie sprawę, że w jej duszy wrze. Chciał coś powie-
dzieć, ale poza słowami, że zabiłby tego drania, nic nie
przychodziło mu do głowy. Mógłby jeszcze przytulić
Blythe lub ją pocałować, ale żadna z tych opcji nie
wydała mu się stosowna.
%7ładna też nie była dobra z jego punktu widzenia. Ta
kobieta za parę tygodni wyjedzie. Może nawet za
niecałe dwa tygodnie, jeżeli tylko jego ramię na to
pozwoli.
Tymczasem Blythe wstała zza biurka, wzięła doręki
tacę, a potem wyszła z pokoju z uniesioną wysoko
głową. Filiżanki na tacy podzwaniały cicho.
Cal dogonił ją w kuchni. Akurat pacjenci skończyli
kolację i przygotowywano naczynia do śniadania.
Zajrzę do Byrona, potem wpadnę do domu na
godzinkę. Będziesz tak dobra i zdejmiesz mi bandaż
w domu?
Nie lepiej zaczekać na fizjoterapeutkę? Powinna
cię zobaczyć i coś zalecić.
106 MEREDITH WEBBER
Już to zrobiła. Uśmiechnął się półgębkiem,
a potem uściślił: Mam jeszcze bandażować przez dwa
tygodnie, ale mogę już wykonywać proste ćwiczenia.
Dobrze, ale zróbmy to tutaj.
Nie takiej odpowiedzi oczekiwał.
W domu będzie lepiej. Po zdjęciu bandaża wezmę
porządny prysznic. A pani Robertson zostawiła na
kolację jagnięcinę. Wstawimy ją do piecyka, zagrzeje
się akurat, jak skończymy. Blythe nie zdążyła wyna-
lezć nowych argumentów przeciw, kiedy Cal dorzucił:
Mój samochod stoi przed budynkiem.
Wolnym krokiem ruszyła do wyjścia. Nie wiedziała,
jakich słów spodziewała się od Cala po zakończeniu
swej opowieści. Mógł jednak coś powiedzieć. A on
zachowywał się jakby nigdy nic, jakby nie podałamuna
talerzu wydartych z serca wspomnień. A zresztą, do
diabła z nim. Wezmie z niego przykład i poza sytuac-
jami wymagającymi jej obecności będzie go unikała.
Pomrukując pod nosem, czekała na niego w samo-
chodzie. Ale gdy tylko dojechali do domu, złość jej
minęła. Kazała Calowi usiąść na kuchennym stołku
i stanęła za nim, bo tak było bezpieczniej. Jednak mimo
to, odwijając bandaż, czuła, że ten mężczyzna przyciąga
ją z wielką siłą.
Rozumiem, że nie chciałaś trafić do zespołu tego
dupka, ale dlaczego nie mogłaś operować gdzie indziej?
Zadał to pytanie, kiedy akurat opasała go ramionami.
Byłam gotowa zoperować pewną część jego ciała,
kiedy usłyszałam o tej pielęgniarce odparła i poczuła,
że jego pierś unosi się ze śmiechu.
Zakończyła zdejmowanie bandaża i podjęła:
ZLUB NA PUSTKOWIU 107
Tak, rozważałam taką ewentualność, ale kiedy
tylko złożyłam podanie do szpitala klinicznego w Syd-
ney, dopadł mnie paskudny wirus. Ross River. Ciężko
chorowałam, bo na dodatek byłam osłabiona pracą,
nauką i niedojadaniem. Calutki rok odzyskiwałam po-
tem siły. Co prawda pracowałam w niepełnym wymia-
rze godzin, ale miałam takie zaległości, że nie pod-
chodziłam już do egzaminów.
Mówiąc to, przyciskała palce do jego ramienia,
potem lekko uniosła jego rękę, by sprawdzić, na ile
może nią poruszać. Momentami krzywił twarz, lecz
cierpiał w milczeniu.
I wtedy skusił cię Londyn.
Puściła jego rękę, obeszła stołek i kontynuowała
proste ćwiczenia rozciągające.
Nie tyle sam Londyn, ile Londyn jako punkt
wyjścia. Nie mam pełnych kwalifikacji, ale mogę się
pochwalić większym doświadczeniem niż niejeden chi-
rurg. Zamierzałam dołączyć do grupy, która jechała do
Afryki, kiedy Lileth i Mark postanowili wziąć ślub.
Paplała tak, by nie myśleć, że Cal jest blisko, że go
dotyka. Wzdrygnęła się, kiedy raptem wstał.
To typowe myślenie całej masy osób stwierdził.
Jedzmy za morze i czyńmy dobro. A nie przyszłoci do
głowy, że jesteś komuś potrzebna tu, w Australii?
Musisz wyjechać, żeby poczuć, że komuś pomagasz?
Czy życie w Afryce jest cenniejsze niż tutaj, w Crea-
munnie?
Urwał i potrząsnął głową mocno zirytowany.
Wiem, że mieszkańcy Trzeciego Zwiata potrze-
bują każdego rodzaju pomocy, ale my co roku po-
108 MEREDITH WEBBER
zbywamy się setek lekarzy. Czemu nie przyjdzie im na
myśl, żeby zrobić dobry uczynek i choćby przez rok
popracować tu na prowincji? O to właśnie walczę. %7łeby
uznali, że służba medyczna na wsi jest równie atrakcyj-
na co w Afryce. Ale to cholernie ciężka sprawa.
Ponieważ ludzie nie widzą, że to Uownie dobry
uczynek, jeśli mnie rozumiesz odparła. Poza tym
dochodzi czynnik lęku. Wyprawa w nieznane, za to
w grupie, daje ci pewność, że są u twojego boku różni
specjaliści. Praca na wsi, gdzie człowiek jest zdany na
siebie, rodzi lęk.
Teraz już nie jesteś w izolacji. Możesz podnieść
słuchawkę i skonsultować się ze specjalistą o wiele
łatwiej niż w mieście. Masz dostęp do Internetu, do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]