do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kątach. %7łegnano się do następnego dnia.
Opustoszała Sala Balowa pogrążyła się w mroku i ciszy. Tylko nieliczni zapewne usłyszeliby
cichuteńkie popiskiwania i szuranie setek ogonów.
To świta księcia Mysika dojadała okruchów królewskiego tortu. Gdyby nie wyrazny zakaz dowódcy 
pożarłaby cały pałac razem z makaronowym tronem Pumpernikla.
Słońce już stało wysoko, gdy król obudził się w łożu z baldachimem. Ziewnął szeroko, podrapał się w
siwiejącą brodę i zaklaskał w dłonie.
Nikt się nie pojawił.
 Do stu fur rogali z konfiturami!  wrzasnął wściekły.  Czy słudzy posnęli?
. Ale i tym razem nikt się nie zjawił.
Zły i głodny wyskoczył Pumpernikiel z pościeli. W długiej nocnej koszuli i szlafmycy z pomponem
biegał po pustych korytarzach budząc uśpione muchy i pająki.
48
W przedsionku Sali Rycerskiej giermek chrapał tak głośno, iż nie obudził się nawet wtedy, gdy król
zadął mu nad uchem w róg zdjęty ze ściany. Usłyszał go za to Dowódca Straży Wodnej i sądząc, iż
znów należy rozdzielić walczących rycerzy, puścił ostry strumień wody z trzech sikawek. Król
niespodziewanie skąpany w lodowatej wodzie darł się jak opętany. Na nic się wszelako zdały wrzaski
króla jegomości. Strażnicy czynili swą powinność niemal automatycznie, rozmawiając ze sobą o
wczorajszym balu. Ledwie udało się władcy schronić pod kanapą, gdy nagle przebudzeni rycerze
wszczęli raban.
 Twoja przyłbica leżała na moim polu!  wrzeszczał Różowy dobywając szpady.
 A twój łokieć wygniótł mi jedwab!  ryknął Seledynowy. Błękitny nic nie powiedział, tylko od razu
zamachnął się i odciął
zielony chwost z rogu kanapy, co było hasłem do ogólnej potyczki.
Król Pumpernikiel z trwogi o własną skórę, mokry i przemarznięty, rejterował spod kanapy na
czworakach.
Dopiero w ogrodzie, susząc w słońcu koszulę i siwiejącą brodę, zadumał się nad losem królestwa.
Tam zastał go Orzeszek zmierzają-;y w stronę piekarni.
 A cóż się takiego stało Waszej Wysokości  zawołał zdumio-VC  iż trzęsie się jak... no... liść na
wietrze?
Król podparł brodę na łokciu.
 5, tam!  machnął ręką, a cienka szyjka zachybotała się debezpiecznie.  Rozpuścili się moi
poddani jak dziadowskie bicze. " Tikt nie słucha króla, każdy robi to, co sam chce. Bez ładu i porządku
o moje królestwo. Rozłazi mi się między palcami jak, nie przymie-zając, stare prześcieradło!
Orzeszek pokłonił się nisko, jak nakazywał obyczaj ziemi, z której ochodził.
 Ośmielę się zauważyć... jako cudzoziemiec, iż poddani Waszej Zysokości, wszystko nieomal darmo
dostając, oduczyli się szacunku la pracy. Co dzień świeże pieczywo z pałacowej piekarni, kurne
l królu Pumpemiklu
49
chaty na przydział, ryby i zwierzynę łowią bez podatku jakowegoś, nauki podupadają...
Pumpernikiel zerwał szlafmycę z głowy czerwieniejąc jak pomidor.
 Toć młynarze pracują mieląc mąkę, drwale lasy trzebią, by ogień w królewskiej piekarni nie zagasł,
a ty, obcokrajowcze, widzisz tylko tych... urodzonych w niedzielę?
Orzeszek pokiwał głową.
 Nie, Wasza Wysokość. Ale jak długo jeszcze trzebić się będzie lasy nie sadząc nowych? Toż drewna
w mig zabraknie i na czym piekarnie chleb upieką? Młyny stare, takoż młynarze. Młodzi zaś wylegują
się nad strumieniami i tylko im dziewki w głowie!
Pumpernikiel zasępił się skubiąc brodę.
 Uważasz, młodzieńcze, iż w moim państwie brak dyscypliny? To zastosuję chłostę... po trzydzieści
batów, co?
Orzeszek pokręcił głową.
 Chyba nie w tym rzecz, Wasza Wysokość. Wieść wśród ludu się rozejdzie, że król zbyt surowo
karze poddanych zamiast im pracę zorganizować. Nie staną się przez to lepsi. Nie należy rządzić przy
pomocy chłosty i strachu.
 A kimże ty jesteś, że tak swobodnie z władcą dysputujesz, hę? To, żem jeno w koszuli, nie oznacza,
iż zdjąłem swój majestat
% i powiesiłem go na kołku! A idzżesz precz, bo cię każę baranami poszczuć!
I rozzłoszczony Pumpernikiel jednym skokiem przesadził klomb kwitnących bratków. Pędził do pałacu
pokrzykując na sługi i giermków.
Orzeszek posmutniał. Zrozumiał, że uraził królewską dumę. Z pochyloną głową powędrował do
zbrojowni. Tam czuł się jak u siebie w domu. Lubił przypatrywać się srebrzystej końskiej uprzęży,
wszelakim pikom, lancom, a nade wszystko ostrym szablom z błękitnawej stali.
50
#
Płatnerza Rusznicę zastał przy lutowaniu garnków.
 Co robisz, panie?  zdumiał się młodzieniec.
 Naprawiam rondle i brytfanki, cóż mi innego zostało?  odparł starzec melancholijnie.
Rudowłosy chwilę przyglądał się robocie, a potem spytał zniżając głos:
 Co byście zrobili, panie, gdyby wróg niespodziewanie zaatakował królestwo?
 Uchowaj, Boże!  wyszeptał Rusznica machnąwszy patelnią.  To się zdarzyć nie może!
 Ale gdyby...  nalegał młodzieniec przysiadając w kucki. Starzec pogładził białe wąsy i zmrużył
oczy.
 Jeszcze by się jaka taka szablina znalazła  wyszeptał trwożnie spoglądając na boki.  A i ludzie
do tych szabli...
Orzeszek uśmiechnął się w duchu.
 Nie jest tak zle  pomyślał ciepło  wola walki widać przetrwała, w każdym razie gdyby królestwu
groziło niebezpieczeństwo..."
A że groziło, nie wątpił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl