do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie wspomniano, żebyś był łowcą posagów.
- Uniknąłem tego przydomka, ponieważ sądzono, że mój ojciec jest bogaty -
rzekł hrabia. - Co się zaś tyczy moich szalonych wybryków, to sprawiały mi one
dużą przyjemność.
- Lecz zapłaciłeś za nie wygnaniem na czternaście lat -powiedział Pascoe. -
Ja nie chciałbym, żeby mi się przytrafiło coś podobnego.
- Myślę, że Indie by ci się spodobały.
- Nie! Ja chcę mieszkać w Anglii, bawić się, polować. Jednak jestem zadłu-
żony po uszy i nie mogę ofiarować Nanette niczego oprócz kochającego serca,
które ma niewielką wartość na wolnym rynku.
- Myślę, że ona je doceni - rzekł spokojnie hrabia. Pascoe wstał od stołu i za-
czął przechadzać się po pokoju.
- Gdybym tylko zdołał przekonać tę diabelną siostrę, moglibyśmy się pobrać
na Boże Narodzenie i przysięgam ci, że okazałbym się dobrym mężem.
Hrabia, przyglądając się siostrzeńcowi, rozumiał, że każda młoda kobieta
mogła być nim oczarowana. Był bardzo przystojny, lecz nie to było najważniej-
sze. W wyrazie jego twarzy była szczerość i otwartość, a gdy się śmiał, jego oczy
śmiały się także. Hrabia znał mężczyzn i wiedział, że jego siostrzeniec, choć ze-
psuty przez awanse czynione przez płeć piękną, jest obdarzony cechami niezwy-
kle cennymi u mężczyzny.
R
L
T
- Powiem ci coś - rzekł głośno. - Jeśli ci rzeczywiście zależy na zdobyciu
Nanette, to musisz o nią walczyć. Jeśli nie - odejdz i poszukaj szczęścia gdzie
indziej.
- Nie zostawię jej.
- A więc musisz walczyć!
- Ale jak? Jak mogę się z nią ożenić, jeśli jej siostra, niczym hydra, wciąż sta-
je pomiędzy nami?
Usiadł znów przy stole i pochylił się w stronę wuja.
- Pomóż mi, wuju Geraldzie. Masz doświadczenie w postępowaniu z kobie-
tami! Wytłumacz pannie Pru-nelli, że nie jestem taki zły, jak jej się wydaje. O
nic więcej cię nie proszę.
- Kiedy tu przyjechałeś, myślałem, że chcesz mnie prosić o pożyczkę.
Pascoe uśmiechnął się na to stwierdzenie.
- Istotnie miałem taki zamiar, kiedy się dowiedziałem, że wróciłeś z Indii -
rzekł. - Ale kiedy cię zobaczyłem w tych niemodnych ubraniach i kiedy mi po-
wiedziano, w jakim stanie jest twój majątek, straciłem nadzieję na jakąkolwiek
pomoc finansową. Lecz możesz mi dopomóc w inny sposób. Czy zechcesz to
zrobić?
- Muszę ci wyjaśnić, że dama, o której mówimy, żywi do mnie głęboką nie-
chęć - rzekł hrabia. - Przez wiele lat gorszyła się tym bardzo, że za granicę wyje-
chałem nie sam, ale w towarzystwie kobiety. Ma również do mnie pretensje o to,
że dopuściłem do ruiny majątku i że sprzedałem obrazy van Dycka.
R
L
T
- Czy je rzeczywiście sprzedałeś? - zapytał Pascoe. -Ja osobiście nie mam ci
tego za złe. Ci starcy na portretach przeżyli już swoje dobre czasy. Nie ma więc
powodu, żeby po śmierci nie mogli przyczynić się do twojego dobrobytu i do-
starczyć ci trochę radości!
- Gdybyś to powiedział przy Prunelli, na pewno by zemdlała! - rzekł hrabia
ze śmiechem.
- A niech sobie mdleje! - oznajmił Pascoe. - Chciałbym sam mieć kilka takich
van Dycków. Pamiętasz obrazy wiszące w domu mojego ojca?
- Gdy już mowa o majątku twojego ojca - rzekł hrabia - odnoszę wrażenie, że
gdyby nim właściwie administrować, przynosiłby niezłe dochody. Ziemia w tam-
tych stronach jest bardzo żyzna.
- Nic o tym nie wiem.
- Czemu nie zaczniesz się tym interesować?
- Sądzisz, że powinienem sam zarządzać majątkiem? -zapytał zdumiony
Pascoe.
- A czemu nie? Jeśli twój ojciec tego nie potrafi, to myślę, że matka byłaby ci
wdzięczna za zainteresowanie. To przecież twoja spuścizna.
- Zastanowię się nad tym - powiedział poważnie. -Zawsze mi się wydawało,
że wszystko tam jest prowadzone w przestarzały sposób, a mój ojciec nie ma zie-
lonego pojęcia o nowoczesnym zarządzaniu majątkiem.
- Po śmierci ojca ty przejmiesz odpowiedzialność za majątek - rzekł hrabia. -
Przemyśl sobie to wszystko. Myślę, że obydwu nas czeka jeszcze wiele pracy i
wiele spraw jeszcze nie odkrytych.
R
L
T
- Mogę ci powiedzieć, co już odkryłem - oświadczył Pascoe ponurym tonem -
zaniedbane gospodarstwa, na wpół rozwalone zagrody, ludzie starzy, niezdolni
już do pracy i oczywiście brak pieniędzy na zatrudnienie innych, młodszych.
- Bardzo niewesoły obraz - zauważył hrabia.
- Nie wiem nawet, od czego mógłbym zacząć, chyba że miałbym pieniądze -
oświadczył Pascoe.
- I tym sposobem wróciliśmy do Nanette.
- Niech to wszyscy diabli! Ożenię się z nią, nawet gdyby jej siostra próbowa-
ła mi przeszkodzić! - zawołał. -Gdybyśmy się pobrali, moglibyśmy razem poje-
chać do mojego domu.
- %7łyczę ci powodzenia.
- A ty mi dopomóż z panną Prunellą.
- Zastanowię się nad tym - odrzekł hrabia. - Jeśli mamy jechać do Londynu,
to trzeba przygotować powóz i moje nowe konie, żebyśmy dojechali jak naj-
szybciej.
- Oczywiście - zgodził się Pascoe z błyskiem w oczach.
Prunella siedziała w ponurym hotelowym saloniku, kiedy Nanette wyszła ze
swojej sypialni.
- Tak mi przykro, kochana Prunello - rzekła - że muszę cię zostawić samą,
lecz nie chciałam po raz drugi prosić chrzestnej matki o zaproszenie dla ciebie.
Wiesz, że ona nie lubi, gdy na przyjęciu jest zbyt wiele samotnych kobiet.
R
L
T
- Rozumiem to - odrzekła Prunella. - Twoi przyjaciele byli dla mnie bardzo
mili, a wczoraj u lady Dobson spędziłem przyjemne popołudnie. Równie miły
był wieczór u naszych kuzynów.
- Na temat tego wieczoru jestem przeciwnego zdania -odrzekła Nanette. - Oni
chcieli, gdybyś im tylko pozwoliła, rozmawiać o naszej mamie.
- Domyśliłam się tego - powiedziała Prunella. - To było bardzo nietaktowne
ze strony kuzynki Cecylii, że poruszyła ten temat.
- Jestem przekonana, że takich spotkań nie powinnyśmy ponawiać - oświad-
czyła Nanette. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl