do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tylko dzieci i służba.
Póki Olga Michajłowna zaparzała herbatę i napełniała pierwsze szklanki, goście zajęci byli
nalewką i słodyczami. Pózniej zaczęło się zamieszanie, jak to zwykle bywa na piknikach w
czasie picia herbaty, które jest nudne i męczące dla gospodyń. Nie zdążyli jeszcze Wasylij i
Grigorij obsłużyć wszystkich, a już wyciągały się do Olgi Michajłowny ręce z pustymi
szklankami. Jeden prosił bez cukru, drugi  mocniejszą, trzeci  słabszą, czwarty dziękował.
Musiała o tym wszystkim pamiętać i co chwilę wołać:  Iwanie Pietrowiczu, to panu bez
cukru? , albo:  Kto, na Boga, prosił słabszą? Ale ten, co chciał słabszą lub bez cukru, już nie
pamiętał tego i zajęty przyjemną rozmową brał pierwszą lepszą szklankę. Na uboczu błądziły
jak cienie ponure postacie i udawały, że szukają w trawie grzybów lub czytają nalepki na
pudełkach  to ci, dla których nie starczyło szklanek.  Pił pan herbatę?  pytała Olga
Michajłowna i ten kogo pytała, prosił nie sprawiać sobie kłopotu i mówił, że poczeka, chociaż
gospodyni wolała, żeby goście nie czekali, a pili szybciej.
Jedni, zajęci rozmową, pili herbatę powoli, zatrzymując szklanki na pół godziny, inni zaś,
zwłaszcza ci, co dużo pili przy obiedzie, nie odchodzili od stołu i pili szklankę za szklanką i
Olga Michajłowna nie nadążała nalewać. Jeden młody żartowniś pił herbatę przegryzając
kostką cukru i cały czas powtarzał:  Lubię, grzeszna dusza, dogodzić sobie chińskim
ziółkiem . I co chwilę prosił ciężko wzdychając:  Poproszę o jeszcze jedną szklaneczkę! Pił
dużo, cukier gryzł głośno i uważał, że jest bardzo zabawny i oryginalny i że świetnie
naśladuje kupców. Nikt nie zauważał, że wszystkie te drobiazgi były męczące dla gospodyni,
80
zresztą ciężko by było to zauważyć, bo Olga Michajłowna ciągle życzliwie się uśmiechała i
plotła bzdury.
Ale czuła się nie najlepiej... Drażniły ją te tłumy, śmiech, pytania, żartowniś, zabiegani i
zaganiani lokaje, dzieci, kręcące się koło stołu; drażniło ją, że Wata jest podobna do Naty,
Kola do Miti i że nie można się połapać, kto z nich już pił herbatę, a kto jeszcze nie. Czuła,
jak jej napięty życzliwy uśmiech przechodzi w wyraz złości, i ledwo powstrzymywała się od
płaczu.
 Proszę państwa, deszcz!  krzyknął ktoś.
Wszyscy popatrzyli na niebo.
 Rzeczywiście, deszcz...  potwierdził Piotr Dmitrycz i wytarł policzek.
Z nieba spadło ledwo kilka kropli, prawdziwego deszczu jeszcze nie było, ale goście rzucili
herbatę i zaczęli się zbierać. Najpierw chcieli jechać powozami, ale pózniej się rozmyślili i
pobiegli do łódek. Olga Michajłowna pod pretekstem, że musi jak najszybciej zająć się
kolacją, przeprosiła towarzystwo i pojechała do domu powozem.
Siedząc w powozie mogła odpocząć wreszcie od uśmiechu. Ze złą miną jechała przez wieś
i ze złą miną odpowiadała na ukłony napotkanych chłopów. Przyjechawszy do domu,
przemknęła się kuchennym wejściem do sypialni i położyła się na chwilkę na łóżku męża.
 Jezu Chryste  szeptała  i za co taka katorga? Po co ci ludzie tłoczą się tu i udają, że
świetnie się bawią? Po co się uśmiecham i kłamię? Nie rozumiem, nie rozumiem!
Rozległy się kroki i głosy. Wrócili goście.
 A niech tam  pomyślała Olga Michajłowna.  poleżę jeszcze .
Ale do sypialni weszła pokojówka i powiedziała:
 Proszę pani, Maria Grigorjewna wyjeżdża!
Olga Michajłowna zerwała się z łóżka, poprawiła fryzurę i pośpiesznie wyszła z sypialni.
 Mario Grigorjewno, co to ma znaczyć?  zaczęła obrażonym głosem, idąc naprzeciw
Marii Grigorjewnie.  Gdzie pani tak się śpieszy?
 Nie mogę, gołąbeczko, nie mogę! I tak już się zasiedziałam. W domu dzieci czekają.
 Niedobra pani jest! I czemu pani ich ze sobą nie wzięła?
 Moja droga, jeżeli pani pozwoli, przywiozę je kiedyś w powszedni dzień, ale dziś...
 Ach, proszę bardzo  przerwała jej Olga Michajłowna  będzie mi bardzo miło! Pani ma [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl