do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

machnął poirytowany ręką.  Proszę mi nie przeszkadzać! Nie panu opowiadam, a
doktorowi... Więc  mówił, zwracając się teraz już tylko do mnie i zerkając z ukosa na
studenta, który pochylił się nad swymi rachunkami i wydawał się być bardzo zadowolony z
tego, że zdenerwował inżyniera.  Więc zobaczywszy mnie, Kicia nie zdziwiła się ani nie
61
przestraszyła, jakby wcześniej wiedziała, że spotka mnie tutaj. Miała urywany oddech i drżała
na całym ciele jak w febrze, a jej twarz, mokra od łez, na ile mogłem dostrzec, zapalając jedną
zapałkę za drugą, nie była już jak przedtem poważna, pokorna i zmęczona, a jakaś inna, której
do tej pory nie mogę zrozumieć. Nie było na tej twarzy ani bólu, ani strachu, ani smutku, nic
takiego, co wyrażały jej słowa i łzy... Chyba przez to, że nie rozumiałem jej wyrazu,
wydawało mi się, że była pijana.
 Dłużej nie wytrzymam...  mamrotała Kicia głosem płaczącej dziewczynki.  Nie mam
już sił, Nikołaju Anastasyczu! Proszę mi wybaczyć, Nikołaju Anastasyczu... Nie mogę dłużej
tak żyć... Pójdę do miasta, do matki... Odprowadzi mnie pan? Błagam pana, niech mnie pan
odprowadzi!
Na widok łez nie potrafię ani mówić, ani milczeć. Zmieszałem się i zamamrotałam coś na
pocieszenie.
 Nie, jadę do matki!  powtórzyła Kicia zdecydowanie, wstając i chwytając się kurczowo
za moją rękę (jej ręce i rękawy były mokre od łez).  Przepraszam, Nikołaju Anastasyczu,
pojadę... Dłużej nie wytrzymam...
 Kiciu, ale nie ma ani jednego woznicy!  powiedziałem.  Czym pani pojedzie?
 To nic, pójdę na piechotę... To niedaleko. Nie zniosę już tego...
Byłem zmieszany, ale nie poruszyła mnie. Widziałem we łzach Kici, w jej dreszczach i
tępym wyrazie twarzy niepoważny francuski albo małoruski melodramat, gdzie każda kropla
błahego, taniego zmartwienia jest obficie polewana litrami łez. Nie rozumiałem jej i
wiedziałem, że nie rozumiem, powinienem był milczeć, ale nie wiem czemu, chyba żeby moje
milczenie nie zostało odebranie jako głupie, uważałem za konieczne namawiać ją nie jechać
do matki i wrócić do domu. Płaczący nie lubią, kiedy ktoś widzi ich łzy. A ja zapalałem jedną
zapałkę za drugą, póki nie skończyły się zapałki. Po co mi była taka iluminacja, do dziś nie
mogę zrozumieć. Ale ludzie zimni często bywają niezręczni, a nawet głupi.
Kicia wzięła mnie wreszcie pod rękę i wyszliśmy za bramę, skręciliśmy w prawo i
ruszyliśmy powoli po miękkiej zakurzonej drodze. Było ciemno; kiedy moje oczy
przyzwyczaiły się po trochu do ciemności; dostrzegłem sylwetki starych, ale cienkich dębów i
lip, które rosły po obu stronach drogi. Z prawej strony niewyraznie zaznaczył się czarny pas
nierównego, urwistego brzegu, przecięty gdzieniegdzie niewielkimi, głębokimi parowami i
wypłuczyskami. Koło parowów przykucnęły niewysokie krzaki, podobne do siedzących ludzi.
Ogarnął mnie strach. Patrzyłem podejrzliwie na brzeg, a szum morza i cisza nieprzyjemnie
oddziaływały na moją wyobraznię. Kicia milczała. Cały czas drżała i wkrótce była już
zmęczona i z trudem łapała oddech. Ja również milczałem.
W odległości wiorsty od Kwarantanny stoi porzucony czteropiętrowy budynek z bardzo
wysokim kominem, był tu kiedyś młyn parowy. Stoi samotnie na brzegu i w ciągu dnia widać
go z daleka od strony morza i pola. Ponieważ jest porzucony i nikt w nim nie mieszka, i że
chowa się w nim echo, które wyraznie powtarza kroki i głosy przechodniów, wydaje się
tajemniczy. Proszę więc sobie wyobrazić mnie ciemną nocą pod rękę z kobietą, która właśnie
uciekła od męża, koło długiego i wysokiego kolosa, który powtarza każdy krok i wpatruje się
we mnie mnóstwem czarnych okien. Normalny młody człowiek w takim otoczeniu wpadłby w
romantyzm, a ja patrzyłem na ciemne okna i myślałem:  Wszystko to robi wrażenie, ale i po
tym budynku, i po Kici z jej nieszczęściem, i po mnie z moimi myślami za jakiś czas i śladu
nie zostanie... Wszystko to bzdury i marność...
Kiedy byliśmy koło młyna, Kicia nagle zatrzymała się, uwolniła rękę i zaczęła mówić, ale
już nie głosem dziewczynki, a normalnym:
 Nikołaju Anastasyczu, wiem, że dziwi pana to wszystko. Ale jestem strasznie
nieszczęśliwa! Nawet nie może pan sobie wyobrazić, jaka jestem nieszczęśliwa! Tego nie da
62 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl