[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Mógłby ją wrzucić na noc do więzienia - upierała się Bett.
Tate zrozumiał, że w tej debacie będzie miał za przeciwnika nie młodą dziewczynę, ale jej
histerię. Najtrudniejszy rodzaj dyskusji.
- Amy, proszę - powtórzył.
Po chwili drzwi frontowe otworzyły się ponownie, ale między Amy i nimi pozostała
zewnętrzna siatka. Tate wyobraził sobie, że Amy traktuje tak samo napalonych chłopaków po
randkach - trzyma ich na dystans. Jednakże pamiętał kartkę znalezioną w pokoju Megan i
uznał, że rzadko odgrywa rolę strony, która się broni.
- Czy moglibyśmy wejść? - spytał szczerze. - Na pięć minut. To bardzo ważne.
- Cholera.
Amy Walker, niższa nawet od Bett, okręciła kosmyk długich włosów na palcu grubym od
pierścionków. Jej czerwona sukienka była bardzo krótka i tak opięta, że dziewczyna
przypominała butelkę keczupu. Miała równomiernie opaloną skórę, ale jej pulchną twarz
pokrywał przesadny makijaż, jak to u nastolatek. Paznokcie malowała na ostry czerwony
kolor.
Jakim cudem te dziewczyny mogły się przyjaznić? - zastanawiał się Tate. Amy była
przeciwieństwem Megan.
- Rozmawialiśmy z Bobbym. Powiedział, że dzwoniłaś do niego.
- Ta suka przysłała mi list.
Bett zjeżyła się na to określenie. Chciała zaprotestować, ale Tate powstrzymał ją ruchem
ręki.
- Co napisała?
- Nic. Mnóstwo cholernych bzdur. Chciała mnie zranić.
- Dlaczego napisała list, jak myślisz? Dlaczego nie zadzwoniła?
Amy nie odpowiadała. Zaciskała i rozluzniała dłonie.
- Dlaczego napisała coś, co nie jest prawdą? - spróbował Tate.
- Bo kłamstwo sprawia jej przyjemność.
- Martwimy się o nią. Jak myślisz, gdzie ona może być?
- Nie wiem, nie obchodzi mnie to.
- W poniedziałek piła z dziewczyną o imieniu Emily. Wtedy, gdy miała kłopoty. Sądzimy,
że mogły razem wyjechać. Znasz tę Emily?
- Emily? Nie. Nie miała żadnej koleżanki o imieniu Emily, w każdym razie ja nie
słyszałam.
- Ona mieszka w przyczepie w Oakton.
Amy potrząsnęła głową.
- Nie mówiła o jakichś miejscach, dokąd chciałaby pojechać? - spytała Bett.
- Nie wiem. Czasem o Kalifornii. San Francisco.
- Ostatnio?
- Nie - przyznała dziewczyna.
- A może o kimś, z kim chciała wyjechać?
- Słuchajcie - Amy rozzłościła się nagle. - Ręce mi się trzęsą. Jutro mam klasówkę. Jak,
do cholery, mam się uczyć? Nie mogę zawalić historii. Ona wiedziała, że muszę dostać dobry.
Dlatego to zrobiła!
Amy otworzyła torebkę, wyjęła kosmetyki, podeszła do lustra i zaczęła poprawiać
makijaż.
- Może martwiła się czymś?
- Byłam jej przyjaciółką! Dlaczego mi to zrobiła? Nigdy nie myśli o innych, tylko o
sobie.
- Proszę, Amy - łasił się Tate. - Martwiła się czymś?
- Bobbym. - Spojrzała na nich podejrzliwie. - To był jej chłopak.
- Wiemy.
- Zerwanie z nim było dla niej trudne.
- Coś jeszcze? Proszę.
- No - mruknęła dziewczyna. - Ciężko przeżyła Annie.
- Kogo?
- Tę dziewczynę, która popełniła samobójstwo. Annie Devoe.
Tate potrząsnął głową. Bett pamiętała tę sprawę i opowiedziała Tate owi o córce członka
parlamentu stanowego, dziewczynie, która utopiła się w marcu.
- Były przyjaciółkami?
- Niezupełnie. Annie wszyscy lubili. Nikt nie przypuszczał, że mogłaby się zabić. To było
absolutnie niesamowite.
- Moglibyśmy zobaczyć ten list? - spytał Tate.
- Nie.
- To bardzo ważne - odpowiedział Tate.
- Nie! To prywatny list.
Bett poruszyła się niespokojnie, jakby zamierzała się odezwać. Ale Tate znów potrząsnął
niemal niezauważalnie głową.
Wymyśl, dlaczego to konieczne, myślał Tate negocjator. Wymyśl potrzebę i podsuń jej.
- Amy - powiedział z naciskiem Tate. - My też dostaliśmy listy od Megan i jesteśmy na
nią dość wkurzeni. Też mamy jej sporo do powiedzenia. Zupełnie jak ty. Ale najpierw
musimy ją znalezć.
- Nie obchodzi mnie, co się z nią stało - odparła, ale ogień jej gniewu przygasał.
- Jest twoją przyjaciółką.
- Nie po tym, co napisała. Już nie.
- A co napisała?
Odwróciła się ku nim na pięcie.
- Kłamstwa! - Wydęła dziecinną buzię.
- Proszę, pokaż nam to.
- O, niech to. Proszę.
Rzuciła list na stół i odwróciła się z powrotem do lustra.
Tate przebiegł list wzrokiem:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]