do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyliczać na kartce. Babcia straciła wreszcie cierpliwość. - No, idź sobie, idź sobie! Głupstwa
pleciesz! Madame, madame, a sam się na niczym nie zna; idź sobie! 956
- Mais, madame - zaszczebiotał des Grieux i znów zaczął tłumaczyć i pokazywać. Bardzo musiał
być przejęty. - No postaw raz tak, jak on mówi - rozkazała mi babcia - zobaczymy; może
naprawdę wyjdzie. Des Grieux chciał ją tylko odciągnąć od wielkich stawek;
radził stawiać na numery pojedynczo i razem. Postawiłem w myśl jego wskazówek po
friedrichsdorze na rząd nieparzystych w pierwszej dwunastce i po pięć friedrichsdorów na grupy
numerów od dwunastu do osiemnastu i od osiemnastu do dwudziestu czterech; razem postawiliśmy
szesnaście friedrichsdorów. Koło się zakręciło.
- Zero! - zawołał krupier. Wszystko przegraliśmy.
44
- Co za bałwan!-zawołała babcia zwracając się do des Grieux.-A to wstrętne Francuzisko! Dał radę,
poczwara! Idź sobie, idź sobie. Na niczym się nie zna, a pcha się tutaj! Des Grieux, strasznie
obrażony, wzruszył ramionami, pogardliwie popatrzył na babcię i odszedł. Już mu wstyd było,
że się zbyt zaangażował; już stracił cierpliwość. Po godzinie, pomimo wszelkich wysiłków -
wszystkośmy przegrali. - Do domu! - zawołała babcia. Nie powiedziała ani słowa aż do alei. W
alei, kiedy już podjeżdżała do hotelu, zaczęła wydawać okrzyki: - Jaka ja głupia! Jaka ja
wariatka! Stara wariatka ze mnie! - Herbaty! - zawołała babcia jak tylko przybyliśmy do hotelu-
natychmiast zbierać się! Jedziemy! - Dokąd wielmożna pani raczy jechać? - zaczęła Marta.
- A co d do tego? Nie wtrącaj nosa do cudzego prosa! Potapycz, zbieraj szybko wszystkie bagaże.
Jedziemy z powrotem do Moskwy. Przeferszpiliłam piętnaście tysięcy rubli! - Piętnaście
tysięcy! Mój ty Boże-zawołał Potapycz, z podziwem klasnąwszy w ręce. - No, no, głupcze! Już
chlipie! Milcz! Zbierać siei Rachunek, prędzej, prędzej! - Najbliższy pociąg odchodzi p wpół do
dziesiątej, Anto-nido Wasiliewno - zakomunikowałem, żeby powstrzymać jej zapal. - A teraz
która?
957
- Wpół do ósmej.
- Tam do licha! No, wszystko jedno! Aleksy Iwanowiczu, nie mam ani grosza. Masz jeszcze dwie
asygnaty, idź i zmień mi je, bo nie byłoby za co wyjechać. Poszedłem. Po upływie pół godziny,
wróciwszy do hotelu, zastałem całe nasze towarzystwo u babci. Dowiedziawszy się, że babcia
na dobre wyjeżdża do Moskwy, byli tym, zdaje się, jeszcze bardziej zdumieni niż jej przegraną.
Dajmy na to, że wyjazd ratował jej majątek, ale cóż się teraz stanie z generałem? Kto zapłaci des
Grieux? M-lle Blanche, rozumie się, nie będzie czekać, aż babcia umrze, i z pewnością drapnie
teraz z księciem albo z kimkolwiek innym. Stali przed nią, pocieszali ją i zagadywali. Poliny
znów nie było. Babcia niesamowicie na nich krzyczała. - Odczepcie się, do diabla! Co was to
obchodzi? Czego ta koźla broda lezie do mnie - krzyczała na des Grieux - a tobie, kurko
czubata, czego trzeba? - zwróciła się do m-lle Blanche. Co się łasisz? - Diantre!* - szepnęła m-
lle Blanche, wściekle błysnąwszy oczami, lecz nagle roześmiała się i wyszła. - Elle vivra cent
ans!** - krzyknęła do generała, wychodząc. - A to ty na moją śmierć liczysz?-wykrzyknęła
babcia, zwracając się do generała-wynoś się! Wyrzuć ich wszystkich, Aleksy Iwanowiczu! Co to
was obchodzi? Swoje prze-bębniłam, a nie wasze! Generał wzruszył ramionami, zgarbił się i
wyszedł. Des Grieux za nim. - Zawołać Praskowię! - rozkazała babcia Marfie. Po pięciu
minutach Marfa wróciła z Poliną. Przez cały czas Polina siedziała w swoim pokoju z dziećmi i
zdaje się, że umyślnie postanowiła przez cały ten dzień nie wychodzić. Twarz jej miała wygląd
poważny, smutny, i zatroskany. - Praskowia - zaczęła babcia - czy to prawda, co niedawno
doszło do mnie, że ten dureń, twój ojczym, chce się podobno żenić z tą głupią wiercipiętą,
Francuzką - aktorką czy co, albo może jeszcze gorzej? Mów, czy to prawda? * Do diabla! **
Będzie żyła sto lat!
958
- Nie wiem na pewno, babciu - odpowiedziała Polina - ale ze słów m-lle Blanche, która nie uważa
za potrzebne ukrywać, wnoszę... - Dosyć! - energicznie przerwała babcia - wszystko rozumiem !
Zawsze się spodziewałam, że z nim będzie coś takiego, i zawsze uważałam go za najbardziej
pustego i lekkomyślnego człowieka. Zadziera nosa, że generał - a był pułkownikiem, przy
dymisji awansował - i gra wielkiego pana. Ja wiem wszystko, moja droga, jak posyłaliście do
Moskwy depeszę za depeszą - „prędko tam stara babka wyciągnie nogi?” Na spadek czekaliście;
bez pieniędzy to ta podła dziewka, jak ją tam- de Cominges czy jak - nawet go, takiego ze
sztucznymi zębami, za lokaja do siebie nie weźmie. Powiadają, że ma kupę pieniędzy,
wypożycza na procent, zbogacila się. Do ciebie nie mam pretensji, Praskowia; nie ty wysyłałaś
depesze; o dawniejszym również nie chcę wspominać. Wiem, że charakterek masz - istna osa!
Jak ugryziesz, to napuchnie; ale mi cię żal, bo kochałam świętej pamięci Katarzynę, twoją
45 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl