[ Pobierz całość w formacie PDF ]
go rozg³osu i niezwyk³ej poczytnoSci.
Pisane prostym, raczej prostackim, jurnym stylem, doskonale przystosowanym do podkre-
Slenia zasadniczej mySli, nie mog³y one byæ zaliczone do utworów literackich lub naukowych.
Nosi³y cechy surowoSci i gniewu fanatycznych ojców koScio³a, mia³y charakter bulli papie-
skiej, pe³nej doSwiadczenia o nieomylnoSci swojej, przykuwa³y uwagê Smia³oSci¹ rewolucyj-
nego ujêcia.
JednoczeSnie autor ¿Ã³³tych kajecików wydrwiwa³, oSmiesza³ libera³Ã³w i umundurowa-
nych socjalistów, rzuca³ na nich cieñ podejrzeñ, obdziera³ z uroku, którym byli otoczeni
w ko³ach robotników nieoSwieconych i nie posiadaj¹cych zdrowego s¹du o ludziach.
Socjal-demokraci, jak niegdyS ludowcy, poczuli w Uljanowie silnego przeciwnika, tygrysa
drapie¿nego, podstêpnego, umiej¹cego napadaæ z ró¿nych stron, a zawsze znienacka i z ca³¹ si³¹.
Tymczasem W³odzimierz podró¿owa³ po Rosji, zatrzymuj¹c siê w miastach fabrycznych.
Zawiera³ znajomoSci z robotnikami, wSród których nie tyle sam przemawia³, ile s³ucha³ in-
nych uwa¿nie, spokojnie. Jednak, gdy odje¿d¿a³, robotnicy powtarzali sakramentalny frazes:
63
Nie uznajemy pañstwa, spo³eczeñstwa, prawa, koScio³a i moralnoSci, nie chcemy znik¹d
pomocy! My stanowimy si³ê i w walce krwawej zdobêdziemy z w³asnej woli wspólnemi si³a-
mi wolnoSæ i sprawiedliwoSæ, pod³ug w³asnego zrozumienia!
W tym okresie pozna³ W³odzimierz dwóch doSæ inteligentnych robotników Babuszkina
i Sza³dunowa i z nimi razem wci¹ga³ do organizacji innych robotników, pisa³ ulotki i broszu-
ry, rzuca³ je w Srodowisko pracuj¹cego proletarjatu, siej¹c pierwsze ziarna bezwzglêdnej wal-
ki z ca³em spo³eczeñstwem.
W Petersburgu pracuj¹c w kó³kach robotniczych, gdzie wyk³ada³ socjologjê, czyta³ i ko-
mentowa³ Marksa oraz s³ynny manifest komunistyczny , a jeszcze wiêcej wypytywa³, s³u-
cha³ i mySla³ o budz¹cej siê do czynu duszy ludzi bezdomnych, niepewnych jutra, przez ni-
kogo niebronionych i bezkarnie wyzyskiwanych.
W jednem z kó³ek, zorganizowanych w fabrycznej dzielnicy Petersburga Ochcie, pozna³
wyrobnicê z fabryki Torntona.
Piêkna, rozros³a dziewczyna o p³owych warkoczach, bujnej piersi i Smia³ych oczach mia³a
na imiê NaScia.
Uljanow, Sciskaj¹c jej drobn¹, lecz tward¹ d³oñ, przypomnia³ sobie NaSækê z Kokusznika,
bit¹ przez pijanego ojca, oszukan¹ przez m³odego szlachcica i zamordowan¹ przez znachor-
kê wiejsk¹.
Tej to byle kto nie skrzywdzi! pomySla³, patrz¹c z uSmiechem na robotnicê. Rezo-
lutna i odwa¿na niewiasta. Nie pozwoli sobie do kaszy dmuchaæ!
Tego wieczora mówi³ o programie Erfurckim. Robotnicy s³uchali w skupieniu, a on swo-
im zwyczajem, akcentuj¹c s³owa, powtarza³ najwa¿niejsze punkty i usi³owa³ wywo³aæ w s³u-
chaczach d¹¿enie do przejawu woli i czynu.
Nie czu³ siê jednak spokojnym. ObecnoSæ piêknej NaSci, tryskaj¹cej m³odoSci¹, ¿ywio³ow¹
si³¹ i ¿arem krwi, dra¿ni³a go. Mimowoli zatrzymywa³ na niej swój wzrok coraz czêSciej,
szuka³ jej xrenic, a w nich odpowiedzi na milcz¹ce pytanie.
Widzia³ jej oczy Smia³e, harde, niemal zuchwa³e, w których wyczyta³ te¿ niewypowiedzia-
ne ustami pytanie. Wysoka, bujna pierS falowa³a gwa³townie, zwinne, silne cia³o chwilami
prê¿y³o siê lubie¿nie i leniwie.
Spojrzenia, rzucane przez Uljanowa na dziewczynê, przy³apa³ Babuszkin. W przerwie, gdy
podano herbatê, podszed³ do W³odzimierza i szepn¹³ mu do ucha:
NaScia Kozyrewa piSmienna dziewczyna i partyjna robotnica, tylko, ostrzegam was
przed ni¹, bo nie jest zupe³nie pewna...
Jakie¿ macie podejrzenia? spyta³.
¯adnych! Nic z³ego nie chcia³em powiedzieæ o niej. Wiem tylko, ¿e lubi ¿ycie weso³e
i uwodzi m³odego in¿yniera fabrycznego. Przepada za ni¹, a ona to nale¿y do niego, to mie-
si¹cami unika go...
Nie mówiliScie jej, ¿e nie godzi siê zadawaæ z bur¿uazj¹? spyta³.
Nie! Na rêkê nam to. Przez ni¹ dowiadujemy siê, co zamierza czyniæ przeciwko robotni-
kom dyrekcja fabryczna.
A-a! przeci¹gn¹³ Uljanow. Nie trzeba jej broniæ tych mi³ostek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]