do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

IV
Od owego czasu przyjazń łącząca Cinnę ze starym Grekiem stała się jesz-
cze ściślejsza. Odwiedzali się teraz często i dzielili się tak myślami, jak chle-
bem w czasie uczt. Cinna zresztą, mimo swych doświadczeń i znużenia, któ-
re idzie za użyciem, był zbyt młodym, by życie nie miało jeszcze chować dla
niego ponęt nieznanych  i taką właśnie ponętę znalazł w jedynej córce Ty-
mona, Antei.
Sława jej nie była mniejszą w Aleksandrii od sławy ojca. Wielbili ją dostoj-
ni Rzymianie, bywający w domu Tymona; wielbili Grecy, wielbili filozofowie z
Serapeum i wielbił lud. Tymon nie zamykał jej w ginaeceum, jak były zamy-
kane inne kobiety, i starał się przelać w nią wszystko, co sam wiedział. Gdy
wyszła z lat dziecinnych, czytywał z nią księgi greckie, a nawet rzymskie i
hebrajskie, gdyż obdarzona nadzwyczajną pamięcią a wychowana w różnoję-
zycznej Aleksandrii wyuczyła się biegle tych języków. Była mu ona towarzy-
szem w myślach, często brała udział w rozprawach, jakie podczas sympozjo-
nów prowadzono w domu Tymona, często w labiryncie trudnych zagadnień
umiała, jak Ariadna, nie zabłąkać się sama i drugich za sobą wyprowadzić.
Ojciec miał dla niej podziw i cześć. Otaczał ją prócz tego urok tajemnicy i
niemal świętości, albowiem miewała sny wróżebne, w których widywała rze-
czy niewidzialne dla zwykłych oczu śmiertelnych. Stary mędrzec kochał ją
jak duszę własną jeszcze i dlatego, że obawiał się ją stracić, częstokroć bo-
wiem mówiła, że w snach zjawiają się jej jakieś istoty, dla niej złowrogie  i
jakieś dziwne światło, o którym nie wie, czy będzie zródłem życia, czy śmier-
ci.
Tymczasem jednak otaczała ją tylko miłość. Egipcjanie, którzy bywali w
domu Tymona, zwali ją Lotusem, może dlatego, że kwiat ten odbierał boską
cześć na wybrzeżach Nilu, a może dlatego, że kto ją raz ujrzał, mógł zapo-
mnieć o całym świecie.
Piękność jej bowiem dorównywała mądrości. Egipskie słońce nie przyćmiło
jej twarzy, w której różowe promienie świtu zdawały się być zamknięte w
przezroczu muszli perłowej. Oczy jej miały błękit Nilu, a spojrzenie płynęło z
równie nieznanych oddaleń, jak wody tej tajemniczej rzeki. Gdy Cinna ujrzał
i usłyszał ją po raz pierwszy, wróciwszy do siebie miał ochotę w atrium swe-
go domu wznieść na jej cześć ołtarz i ofiarować na nim białe gołębie. Spoty-
kał on w życiu tysiące kobiet, począwszy od dziewcząt z głębokiej Północy, o
białych rzęsach i włosach barwy dojrzałych zbóż, aż do czarnych jak lawa
Numidek  ale nie spotkał dotychczas ni takiej postaci, ni takiej duszy. I im
częściej ją widywał, im lepiej poznawał, im częściej zdarzało mu się słuchać
jej słów, tym bardziej rosło jego zdumienie. Chwilami on, który nie wierzył w
bogi, przypuszczał, że Antea nie może być córką Tymona, tylko jakiegoś bo-
ga, więc na wpół tylko jest kobietą, na wpół zaś nieśmiertelną.
50
I wkrótce pokochał ją miłością niespodziewaną, ogromną i nieprzepartą,
tak różną od uczuć, jakich doznawał dotychczas, jak Antea była różną od
innych kobiet. Chciał ją posiadać tylko po to, aby ją czcić. Gotów zaś był od-
dać krew, by ją posiadać. Czuł, że wolałby być żebrakiem z nią niż cezarem
bez niej. I jak wir morski porywa z niepohamowaną potęgą wszystko, co
znajdzie się w jego okręgu, tak miłość Cinny porwała jego duszę, serce, my-
śli, jego dni, noce i wszystko, z czego składa się życie:
Aż wreszcie porwała i Anteę.
 Tu felix, Cinna!  powtarzali mu przyjaciele.  Tu felix, Cinna!  powtarzał
sam sobie, i gdy ją wreszcie zaślubił, gdy jej boskie usta wyrzekły sakra-
mentalne słowa:  Gdzie ty, Kajus, tam i ja, Kaja  wówczas zdawało mu się,
że szczęście jego będzie jak morze  nieprzebrane i bez granic.
V
Rok przeszedł i ta młoda żona odbierała zawsze przy ognisku domowym
cześć niemal boską; była mężowi zrenicą oka, miłością, mądrością, światłem.
Ale Cinna, porównywając swe szczęście z morzem, zapomniał, że morze mie-
wa odpływy. Po roku Antea zapadła na okrutną, nieznaną chorobę. Sny jej
zmieniły się w straszne widzenia, które wyczerpywały jej życie. Na jej twarzy
zgasły promienie świtu, została tylko przezroczystość muszli perłowej; ręce
jej poczęły przeświecać, oczy zapadły głęboko pod czoło  i różowy lotus sta-
wał się coraz bardziej białym lotusem, tak białym jak twarze umarłych. Za-
uważono, że jastrzębie poczęły krążyć nad domem Cinny, co w Egipcie było
wróżbą śmierci. Widzenia stawały się coraz straszliwsze. Gdy w południo-
wych godzinach słońce zalewało świat białym blaskiem, a miasto pogrążało
się w milczenie, zdawało się Antei, że słyszy wokół siebie szybkie kroki ja-
kichś niewidzialnych istot, a w głębiach powietrza widzi suchą, żółtawą
twarz trupią, spoglądającą na nią czarnymi oczyma. Oczy te wpatrywały się
w nią uporczywie, jakby wzywając ją, by gdzieś szła, w jakiś mrok pełen ta-
jemnic i lęku. Wówczas ciało Antei poczynało drżeć jak w febrze, czoło jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl