do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

można zobaczyć na każdej
innej dłoni. Na każdej ludzkiej dłoni. Jego linie układały się w koło z
ośmioma promieniami gwiazdy.
Oktagram.
- A to? - Wskazałam znak na jego ręce. - Co to znaczy?
- To symbol odrodzenia. Oktagram pozwala mi towarzyszyć ci przez całą
wieczność. Od chwili, gdy
zostałaś stworzona, jestem przy tobie, by cię strzec, chronić i kierować
tobą. Nigdy nie zdawałem
sobie sprawy, że mógłbym... - Spojrzał mi w głęboko oczy z napięciem i
miłością, jakby w końcu
udało mu się znalezć coś, co stracił lub za czym tęsknił od dawna. To był
ten sam wyraz twarzy, który
widziałam tamtego ranka, gdy spo-
tkałam Garretha na dziedzińcu szkoły, a potem każdego następnego dnia.
Na moment odwrócił wzrok, jak gdyby szukał podpowiedzi wyrzezbionej
na którymś z kamiennych
bloków w ścianach kaplicy, bardzo starał się dobierać najwłaściwsze
słowa.
Instynkt kazał mi podejść do niego bliżej.
- Teagan, to wszystko jest dla mnie takie nowe -odezwał się niepewnie. -
Anioły nazywa się
posłańcami Boga. Są stworzone ze światła. Symbolizują nadzieję.
Stanowią najczystszą formę
miłości, choć nikt nie słyszał, by anioł mógł kochać kogoś innego... tak jak
człowiek kocha człowieka.
A jednak... właśnie to do ciebie czuję.
Jego wyznanie spadło na mnie z miażdżącą siłą i ledwie potrafiłam
uwierzyć własnym uszom. Anioł,
mój anioł, Garreth... mnie kocha. Wciąż słyszałam w myślach jego słowa,
powracały raz za razem.
Paznokciami podrapałam sobie wnętrze dłoni, żeby sprawdzić, czy coś
czuję, bo z logicznego punktu
widzenia to wszystko było po prostu niemożliwe.
Garreth jakby wyczuł mój wewnętrzny niepokój i cofnął się o krok.
- Nie oczekuję, że będziesz czuła to samo. Nie oczekuję, że będziesz mnie
kochać.
Pokręciłam głową.
- Czuję coś. Ja... po prostu jeszcze nie wiem co. To wszystko stało się tak
nagle. Proszę, nie bądz
rozczarowany.
Kiedy to powiedziałam, zbliżył się, wziął mnie w ramiona i pocałował w
głowę.
- Nie mogłabyś mnie rozczarować, Teagan.
To wyznanie wykraczało poza moje najśmielsze marzenia, tym bardziej
teraz, kiedy już przestał być
zwyczajnym chłopakiem, który wyjawia mi swoje uczucia. Był kimś
znacznie więcej. Trzymał mnie
w objęciach, a ja napawałam się jego słowami i całą cudownością tego,
kim jest. I nagle zrozumiałam.
Ja należę do niego, a on do mnie. Absolutnie nic nie mogło się z tym
równać -z nierozerwalną więzią
stworzoną dawno temu w niebie, łączącą nas na wieczność.
- Dla mnie opiekowanie się tobą jest jak chronienie innego anioła. Twoje
serce jest takie czyste. -
Delikatnie odgarnął mi włosy z oczu.
Uśmiechnęłam się na widok blasku złotych promieni słońca w jego
oczach. Wydawał się lekko
zdenerwowany tym, że aż tak bardzo się przede mną odsłonił; bał się, czy
potrafię odwzajemnić tak
obce dla niego uczucie. Anioł... zdenerwowany. To zabrzmiało niemal
zabawnie. Oto duch, istota
doskonała, stworzona z miłości i światła, zastanawia się, czy go
pokocham. Ja już wiedziałam, że
Garreth jest wszystkim, czego kiedykolwiek pragnęłam. Był doskonały, ale
cała drżałam. Czy to
wszystko to nie jedynie sen? Czy mój instynkt, który podpowiadał mi,
żebym poddała się temu bez
namysłu, może się mylić? Czy może popełnić błąd?
- Dlaczego postanowiłeś teraz pojawić się w moim życiu? To niesamowite,
że jeszcze trzy dni temu
nie miałam pojęcia... - Zdezorientowana pokręciłam głową, wzięłam go za
rękę i przesunęłam palcem
po konturze gwiazdy na jego skórze.
- Nie mogłem nic na to poradzić, że ciągnęło mnie do twojego świata.
Było mi zbyt trudno pozostawać
dłużej na zewnątrz. - Przysunął usta do mojego po-
liczka, a potem poprowadził mnie do małej ławki przy ołtarzu.
- Opowiedz mi o swoim świecie. Ty znasz mój, jesteś tutaj... widzisz mnie
każdego dnia. - Oparłam
łokcie na kolanach. Chciałam dowiedzieć się jak najwięcej o jego
niewidzialnym świecie, o tym, jak
doskonale pasuje do świata, w którym ja żyję. Fascynował mnie. - Na
przykład to. - Znów wzięłam go
za rękę i przesunęłam palcem po gwiezdzie. - Chcę wiedzieć wszystko.
- Każde ramię gwiazdy symbolizuje czas jednego życia. Ty znajdujesz się
teraz w Punkcie Sądu, na
ósmym promieniu. On pozwala, by cel twojego istnienia zatoczył pełny
krąg i dopełnił tym samym
Porządek Oktagramu.
- Punkt Sądu?
- Jest dokładnie tym, na co wskazuje nazwa. To wtedy zostaje przed tobą
odkryte twoje przeznaczenie.
Krąg się zamyka i twoja gwiazda staje się kompletna.
Spojrzałam na swoją dłoń - zwyczajną i absurdalnie ludzką, z
obgryzionymi skórkami i paznokciami.
Bardzo się starałam nie okazać tego, co poczułam.
- A co się dzieje pózniej?
- To zależy - odparł Garreth.
- Czy to znaczy, że wkrótce umrę? - spytałam szeptem.
Jednym palcem uniósł mi głowę i przyjrzał mi się uważnie.
- Nie, nie umrzesz wkrótce, uwierz mi. Wszechświat ma wobec ciebie
wielkie plany.
- Ale jeśli to moje ostatnie życie, to... czy będziesz dalej przy mnie? Kiedy
już się skończy?
- Najprawdopodobniej tak, ale jeszcze nigdy nie przeszedłem przez coś
takiego. Jestem twoim
Strażnikiem.
Tak niewiarygodnie trudno było to wszystko przetrawić, ale czułam się
dziwnie podniesiona na duchu
samą obecnością Garretha.
- Cóż, tak czy inaczej jesteś moim aniołem i teraz jesteś tu przy mnie.
Ale zamiast promiennego uśmiechu, którego oczekiwałam, zobaczyłam na
jego twarzy zatroskanie.
Pod spokojnym błękitem oczu dostrzegłam coś głębszego.
- O co chodzi? - spytałam z wahaniem.
- Znam cię tak długo, że twoje życie stało się moim. Bardzo się starałem
odsunąć tę myśl od siebie i
wmówić sobie, że jesteś tylko moją podopieczną, niczym więcej... ale nie
potrafiłem.
Nagle jego błękitne oczy wypełniło coś, czego nie potrafiłam nazwać, a w
głosie pojawiła się jakaś
nieuchwytna nuta.
- Poprosiłem o coś prawie niemożliwego. - Jego głos stał się nieobecny i
zamyślony; moje milczenie
skłoniło go, żeby mówić dalej. - Gdybym w ciągu ośmiu dni miał jedną
chwilę, żeby poznać ciebie i
żebyś ty poznała mnie, wtedy czułbym, że wypełniłem swój obowiązek
Strażnika.
- Osiem dni?
Tylko tyle? Policzyłam szybko. Zostało pięć. Teraz zrozumiałam, dlaczego
przy nim zawsze czuję się
bezpiecznie, skąd wzięło się to wewnętrzne przekonanie, że się dobrze
znamy. Moja dusza rozpoznała
swojego obrońcę, Strażnika. A teraz mam rozstać się z nim na zawsze.
Kiedy pierwszy raz
zobaczyłam Garretha tamtego dnia w szkole, natychmiast zrozumiałam, że
moje życie radykalnie się
zmieni; a teraz wiedziałam o wiele więcej - czym jest... kim jest... kim
jesteśmy dla siebie nawzajem.
Nie mogłam tego stracić.
Jeszcze nie.
- Dlaczego tylko osiem dni? - spytałam. To mi nie wystarczało.
Wpatrywał się we mnie z napięciem i zamknął moje dłonie w swoich.
- Ponieważ każdy promień oktagramu symbolizuje jedną inkarnację.
Każdy dzień, który mogę tutaj z
tobą spędzić, jest tak ważny jak całe życie. W ogóle życie toczy się wokół
cyfry osiem. To
powszechny symbol nieskończoności. Tylko na tyle mi pozwolono -
wyjaśnił cicho, niemal ze
smutkiem.
Przysunęłam się bliżej; moje ciało nagle odczuło ogromną potrzebę
znalezienia się tuż przy Garrecie.
Patrzyłam, jak jego wzrok powoli kieruje się na mnie, jak napinają się
mięśnie szczęki, kiedy skupiał
się na tym, co zamierzał powiedzieć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl