do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To jedyne, co udało nam się znalezć - westchnął Faron.
- I świetnie pasuje - potwierdził Tich. - Zobaczmy tylko, co będą w stanie zrobić
kamienie.
Dolg nakazał, by przytrzymano zniszczoną gąsienicę, po czym uzupełnił ją
odpowiednio długim kawałkiem żaluzji. Wszyscy pomagali, dopóki Tich nie był w pełni
zadowolony. Wtedy Dolg przyłożył kamienie do gąsienicy i szeptał coś do nich.
Mój Boże, on rozmawia z tymi kamieniami, jakby to były żywe istoty, pomyślała
Indra. Ilu właściwie szaleńców jest wśród nas?
Rozejrzała się wokół. Wszyscy, skonstatowała. Wszyscy co do jednego. Oczywiście
już w dzieciństwie uczyliśmy się przemawiać do zwierząt i traktować to, co rośnie, jak żywe
istoty. Najwięcej jednak nauczyliśmy się w Królestwie Zwiatła. Tutaj pojęliśmy, że ziemia,
kamień, metal, a nawet skała, zawierają w sobie życie. Rozmawiam z kartami, kiedy układam
pasjansa, ojcu żal jest szklanki, którą po myciu jako ostatnią wstawia do szafy, i bardzo
uważa, żeby następnym razem, wyjąć ją jako pierwszą... Rzeczywiście wszyscy mamy trochę
zle w głowach!
Ale z drugiej strony to bardzo przyjemne. Tym sposobem powiększamy w sobie
zasoby dobroci i wyrozumiałości. Więc niech sobie mieszkańcy miasta nieprzystosowanych
myślą, że jesteśmy stuknięci. Oni w przeciwieństwie do nas są wiecznie niezadowoleni.
Szafir i farangil dokonały cudów. Już wkrótce kawałki żaluzji były jak wtopione w
pas, cienkie metalowe żeberka uzyskały te same wymiary, co pozostała część gąsienicy.
- Wsiadać, na pokład, wszyscy! - komenderował Faron. - Zanim duchy wrócą, załoga
powinna być w komplecie.
Cień oraz Shira i Mar badali uważnie okolicę, każde na swoim odcinku, ale ich raporty
były identyczne: w Górach Czarnych nie ma już nikogo żywego.
Tak więc Juggernaut mógł rozpocząć wędrówkę w stronę Ciemności. Indra usłyszała
wspólne, głębokie westchnienie ulgi.
Teraz pozostawało tylko odnalezć drogę do domu. W sercach wędrowców jednak
wciąż tkwiła bolesna zadra:
Czy jeszcze istnieje jakiś dom?
Było tak, jak stwierdził Faron: od eksplozji nie widzieli Królestwa Zwiatła. Czy
można zakładać, że to wina tego potwornego zanieczyszczenia powietrza? Czyż nie powinno
się już trochę przejaśnić? Co prawda znajdowali się na granicy Gór Czarnych, wobec czego
Królestwo Zwiatła mogło nie być stąd tak dobrze widoczne jak z centrum gór, gdzie widzieli
je wprost nad sobą. Jednak różnica nie mogła być aż tak znaczna. Powinni widzieć
przynajmniej światło od strony swego wytęsknionego domu.
Ale nie widzieli.
Teraz znajdowali się już zdecydowanie poza obrębem strasznych gór.
- Chciałam wyskoczyć tutaj z pojazdu i ucałować ziemię - powiedziała Indra. - Tak jak
to kiedyś na ziemi czynił papież, pochylał się bardzo nisko, można było sądzić, że zgubił
soczewki kontaktowe i szuka ich po omacku. Zaczekam jednak, aż znajdziemy się w
granicach Królestwa Zwiatła. Zapewniam was, że wtedy serdecznie ucałuję tamtejszą zieloną
trawę.
- Ja także! - roześmiał się Tsi. - Pomyślcie, udało nam się wyjść z tego przeklętego
królestwa cieni! I to wszystkim, którzy rozpoczynali wyprawę. Co ja mówię, wszystkim! Jest
nas teraz dużo więcej!
To niebiańskie uczucie znalezć się znowu w krainie ciemności. W tej Ciemności, która
zazwyczaj tak bardzo przerażała mieszkańców Królestwa Zwiatła. Teraz czuli się tu niemal
jak w domu.
To jednak, niestety, jeszcze nie była prawda. Wiedzieli, że grupa Kiro na pokładzie J1
próbowała różnymi drogami dotrzeć do domu, żaden bowiem szlak nie był tym właściwym,
trzeba było posuwać się po omacku. Tich próbował wypatrywać śladów J1 jak długo się dało,
ale one urwały się bardzo szybko. Znajdowali się na jakiejś własnej drodze, nie wiedząc,
gdzie dokładnie są. Czarne opady leżały również tutaj, w Ciemności.
Rozkaz Farona wciąż pozostawał w mocy. Należy wypoczywać i spać. Znajdowali się
teraz na spokojnym terytorium, więc mogą sobie na to pozwolić.
Tylko czy mamy na to czas? myślała Indra i prawdopodobnie wielu podzielało jej
wątpliwości. Każdy chciał dostać się jak najprędzej do domu.
Zdawali sobie jednak sprawę, jak bardzo potrzebują odpoczynku. Wkrótce też cała
załoga J2 pogrążyła się we śnie. Jedynymi czuwającymi byli Cień i Freki. Po chwili jednak
wilk również zasnął.
6
Cień siedział na wieżyczce i wpatrywał się w milczące lasy porastające terytorium
Ciemności.
Długa podróż również i jemu dała się we znaki. Był wprawdzie duchem, ale bardzo,
bardzo starym duchem, również on się męczył. Również on pragnął odpocząć, ale teraz tylko
on mógł czuwać. Shira i Mar, dwa inne duchy na pokładzie J2, miały zszarpane nerwy po
długim oczekiwaniu na Oko Nocy w okolicy zródeł. Oni bardziej potrzebowali wytchnienia.
Cień nie dokonał niczego tak ważnego jak oni.
Po schodach wszedł cicho Faron, żeby dotrzymać mu towarzystwa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl