do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pierwotny żywioł, w którym żyjemy w łonie matki. O wodzie mówił biblijny cytat:  O
wszyscy spragnieni, przyjdzcie do wody, kupujcie, choć nie macie pieniędzy . Tu tą wodą
może być Bóg, w najprostszy sposób uosabiany ze świątynią, gdzie wierny spotyka się z nim.
Kościoły były w dawnych wiekach schronieniem banitów, ostoją bezdomnych, kagankiem
cywilizacji, symboliczną bramą do raju. I wtedy przypomniała mi się jedna z płaskorzezb
sfotografowanych przez Piotra. Na jednej z nich człowiek robił coś przy drzwiach, wyglądało
to jak konstruowanie elementu domu. Przez lupę zobaczyłem, że twórca rzezby zadbał o
szczegóły i przedstawił rzezbiącego napis na drzwiach. I właśnie wtedy stanęły mi przed
oczami rzezbione drzwi jednego z mazurskich kościołów.
Myślałem, że przy śniadaniu Piotr nie da mi spokoju, ale czekała go niespodzianka
przygotowana przez Izegpsusa. Podszedł do naszego stolika i podał Piotrowi kopertę w
firmowej folii jednej z agencji kurierskich.
- To od przyjaciela - powiedział.
- Od kogo? - zgodnie zapytaliśmy.
- Pewien człowiek ma wobec was dług - uśmiechnął się wódz Galindów. -
Otworzyliście mu oczy na to, że są rzeczy ważniejsze niż stanowisko, telefon komórkowy i
firmowa fura.
- Arek? - zdziwiłem się na wspomnienie młodego menedżera.
- Tak jest. Wańkowicz wspominał, że wizyta w mazurskim lesie nie zostawia nikogo
obojętnym i człowiek wraca stamtąd innym niż był dotychczas. Wczoraj rozmawiałem z nim
o was i waszych problemach finansowych. Dziś rano dostałem to.
Piotr rozpakował przesyłkę, a w środku był czek na pokazną sumę i list z informacją,
że jest to wkład grupy Galindów w badanie przeszłości. Na odwrocie wizytówki Arka była
adnotacja, by Piotr zadzwonił po Arka, natychmiast po rozpoczęciu wykopalisk.
Dołączyła do nas Marpezja. Pocałowała mnie w policzek na powitanie.
- Słyszałam, że macie niezłe wyniki - powiedziała.
- Będziemy mieli, jak Paweł nam wszystko wyjaśni - powiedział Piotr.
Milczałem jak przysłowiowy grób. Gdy we trójkę, bo Izegpsus musiał zostać w
pensjonacie, wyruszaliśmy w drogę wozem Marpezji, poprosiłem, żebym to ja mógł kierować.
Starałem się unikać tematu:  Dokąd jedziemy? i zagadywałem Piotra pytając o to, jak wyda
podarowane pieniądze. Droczyliśmy się tak ponad pół godziny, aż dojechaliśmy do Rydzewa.
Zaparkowałem na pustym parkingu przed kościołem. Opowiedziałem przyjaciołom o moich
skojarzeniach po obejrzeniu rzezby Izegpsusa.
- Oby fantazja mojego taty nie zaprowadziła cię na manowce - Marpezja wyraziła
nadzieję.
Uśmiechnąłem się i poszedłem szukać osoby we wsi, która miała klucz do kościoła.
Po kilkunastu minutach wróciłem w towarzystwie starszej pani, która czujnie nam się
przyglądała. Widząc spokojne i inteligentne oblicze Piotra i wesołą Marpezję, chyba nam
zaufała.
- Proszę! - powiedziała otwierając wrota świątyni.
Poprowadziłem przyjaciół do drzwi do zakrystii, przy których stałem podczas mszy.
- Proszę! - naśladowałem ton staruszki.
Piotr z wrażenia przetarł okulary.
- Ale numer - jęknęła Marpezja.
Głęboko osadzone w murze drewniane drzwi miały napis w kilku linijkach:
Esaja: 55
Venite et bibite
omnes, qui non
habetis argentum
emite sine precio
Można to było tłumaczyć jako:
Księga Izajasza 55
O wszyscy spragnieni, przyjdzcie do wody, kupujcie choć nie macie pieniędzy.
Niżej, na drugiej połowie drzwi była sentencja:
Nie prawo przynosi zbawienie, lecz wiara w Jezusa Chrystusa.
Sentencja była skrótem słów z listu świętego Pawła do Galatów. Uprzejma staruszka
otworzyła drzwi, byśmy obejrzeli je i z drugiej strony. Tam była jedynie data:  1591 .
- Mówią, że to drzwi przyniesione z jakiegoś innego kościoła, na bagnach -
poinformowała nas, gdy jej opowiedzieliśmy, dlaczego interesujemy się tym szczegółem
architektonicznym kościoła.
Piotr ciężko usiadł w kościelnej ławce.
- To cudowne uczucie, gdy człowiek znajduje dowody, że miał rację - mówił
przyjaciel. - Te momenty to potwierdzenie, że ciężka praca ma sens i przynosi efekty.
- Masz szczęście znalezć się na magicznej ziemi - stwierdziłem.
- Potomek germańskiego kupca dotrzymał słowa i ufundował kościół na bagnach,
umieszczając na drzwiach ostatnie słowa, jakie wypowiedział gocki kapłan w spotkaniu z
przedstawicielem zachodniej cywilizacji. To przesłanie o tym, że są miejsca dające jeszcze
wiarę i nadzieję i że każdy może je znalezć.
ZAKOCCZENIE
Moim szczególnym miejscem do końca urlopu stał się  Raj Galinda , gdzie byłem
gościem Marpezji. Razem jezdziliśmy jeszcze kilka dni po Mazurach i moja mazurska Gotka
pokazywała mi różne niezwykłe miejsca.
Piotr także miał wiele szczęścia. Czek od Galindów pozwolił mu podjąć prace w
następnym sezonie. Horst, u którego co roku wypoczywał znany niemiecki archeolog,
skontaktował go z Piotrem i mój przyjaciel uzyskał wiele nowych danych z niemieckich
archiwów, dotyczących prawdopodobnej lokalizacji kościoła na bagnach. W XIX wieku w
raportach naukowców pojawiały się legendy o kościółku na Pieklickich Bagnach. Podobno
splądrowali go krzyżaccy najemnicy w poszukiwaniu wielkich skarbów i wtedy wybudowano
w Rydzewie nową świątynię. Jestem pewien, że jeszcze nie raz przeczytacie o Gotach, którzy
zabrali Galindów w podróż nad Morze Czarne i z powrotem. Być może badania Piotra
pomogą też w dokładnym wskazaniu miejsca śmierci świętego Brunona.
Izegpsus III jeszcze przez rok rządził w swojej Galindii. Walczył z ludzmi, którzy
chcieli mu pod nosem wybudować stację benzynową na wodzie i organizować rajdy szybkich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl