do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powieka drgała nerwowo, a twarz mimo opalenizny przybrała żółtawy odcień.
Opadł na fotel, nie czekając, by usiadła, i wpatrzył się w ogień. Podeszła bliżej i
przycupnęła na kanapie.
- 194 -
S
R
- Zabawne - mruknął, nie odrywając wzroku od płomieni. - Przez całe życie
próbowałem trzymać rodzinę i Long Pond z dala od skandalu. Sam nie wiem dlaczego,
bo Maysowie zawsze słynęli ze skandali. Wujcio Willy dał się przyłapać w damskich
fatałaszkach, mama upiła się w gospodzie i spaliła dom, Melba wróciła do domu z
bachorem żonatego faceta w brzuchu, a teraz ta historia z Waneath...
- Moja rodzina też zawsze chowała jakieś szkielety w szafie - powiedziała cicho
Kate.
- Wyciągniesz mojego wnuka, prawda? - spytał Dub, podnosząc na nią
zaczerwienione oczy.
- Mam taką nadzieję.
- Boże, ja też.
- Tak więc możesz mi wybaczyć?
- Przebaczyłbym samemu diabłu, gdyby tylko potrafił mu pomóc.
- Robię, co mogę. Arnold też. Powinieneś go bardziej doceniać. To on
wykonuje najtrudniejsze zadania, ja tylko staję przed sądem i gadam. On jest
brzuchomówcą, ja lalką.
- Nie wierzę. - Dub po raz pierwszy się uśmiechnął. - Kiedy wyjeżdżasz?
- Już się nie możesz doczekać, co? Zanim mnie wyrzucisz, daj mi jeszcze parę
dni. Spodziewam się w każdej chwili wyników sekcji z Memphis. Przy odrobinie
szczęścia zdobędę dowody, dzięki którym oczyszczę Jasona z zarzutów.
Dub wyprostował plecy.
- Jak to zrobisz? - spytał, przymrużając oczy.
- Jeszcze nie wiem. Ale to, co tutaj uznano za autopsję, polegało wyłącznie na
pobraniu próbek krwi i moczu oraz stwierdzeniu, że Waneath była w ciąży, a zginęła
od ciosu tępym narzędziem. Miejmy nadzieję, że pełna sekcja dokonana przez
fachowca doda do tego trochę faktów. Chodzi mi na przykład o oznaczenie grupy krwi
płodu. W najgorszym przypadku nie uda się nam niczego ustalić, w najlepszym
zyskamy wskazówki pozwalające na wskazanie podejrzanego.
- To straszne, że Jason będzie musiał stanąć przed sądem za coś, czego nie
zrobił. Nie mogę się z tym pogodzić.
- 195 -
S
R
- Trzymaj kciuki, może nie dojdzie do rozprawy. Ale teraz naprawdę
chciałabym porozmawiać z Nevą.
Wstała, lecz Dub się nie podniósł. W przypadku dżentelmena z południa mogło
to oznaczać albo kompletne wyczerpanie, albo zanik pamięci. Gdy wychodziła, Dub
siedział przed kominkiem wpatrzony w ogień.
Rozdział 17
Przystanęła pod motelem i zabrała z tylnego siedzenia płaski pakunek. Mimo
rozmowy z Nevą udało się jej kupić tylko jeden prezent, i to w dodatku dla Arnolda.
W jednym z małych antykwariatów znalazła oprawiony w ramkę sztych
przedstawiający francuskiego prawnika. Wiedziała, że Arnold będzie tym podarkiem
zachwycony. Dla Davida jednak niczego nie znalazła. Przez sekundę zastanawiała się
nawet nad tym, jaka byłaby jego reakcja, gdyby owinęła się w papier i przewiązała
wstążeczką.
Problemów, jakie między nimi narosły, nie mogła rozwiązać jedna, nawet
najcudowniejsza noc. David miał niestety rację, twierdząc, że nie zdoła już nigdy
zdobyć jej pełnego zaufania. Co zresztą zniweczyłoby skutecznie wszelkie szanse na
szczęście. Ale nie zasłużył sobie przecież na takie życie.
- Pani Mulholland?
Chodniczkiem biegła Myrlene z grubą kopertą w ręku.
- Mama mówi, że to przyszło dziś dla pani pocztą. Pomyślałam, że może się od
razu przydać.
Kate wzięła od niej kopertę. Raport z autopsji.
- Dzięki, Myrlene. Na pewno się przyda - odparła.
- Pomogę pani - powiedziała dziewczyna, zabierając od niej pakunek ze
sztychem dla Arnolda.
- Połóż to na łóżku - poprosiła Kate, szukając klucza.
- Dobrze.
Myrlene najwyrazniej się nie spieszyła. Miała zapewne ochotę poplotkować.
- 196 -
S
R
- Wiesz, że Jason pojechał do Jimmy'ego? Naprawiają razem pick-upa.
- Wiem. Jimmy dzwonił do mnie w porze lunchu. Pan Canfield powinien kupić
nowy wóz. Temu stuknęło już ze sto tysięcy.
- Na pewno masz rację. - Kate uśmiechnęła się do dziewczyny, lecz nie usiadła.
Najchętniej wypchnęłaby Myrlene z pokoju, ale zwalczyła tę pokusę.
- No cóż... Chyba wrócę do pracy. Widziałam panią rano z panem Canfieldem.
Pan Canfield to świetna partia. Dziwne, że trzej najlepsi kandydaci na mężów to trzy
pokolenia panów z Long Pond. - Wzruszyła ramionami, uśmiechnęła się i wyszła.
Kate sięgnęła po słuchawkę i zadzwoniła do Arnolda.
- Obudz się, śpiąca królewno. Przyszły wyniki sekcji.
- W porządku. Nie otwieraj koperty, dopóki nie włożę spodni.
David przystanął obok oczyszczalni. Nikogo w pobliżu nie było. Nic dziwnego.
Zwinięta w bele bawełna odjechała już dawno na miejsce przeznaczenia, a prace
związane z konserwacją urządzeń mogły zaczekać do poniedziałku. David zrobił już
nawet listę części zamiennych. Teraz jezdził bez celu po okolicy, myśląc bez przerwy
o Kate.
W końcu przystanął pod małym sklepem, w którym kupił coś zimnego do picia
i kanapkę z szynką, a potem pojechał nad jezioro, gdzie zjadł samotnie lunch. Kochał
zimę na południu, choć wielu ludzi jej nienawidziło. Drzewa ogołocone z liści,
zmienna pogoda, słońce przechodzące w mgnieniu oka w śnieżną burzę. Nie chciał
tracić tego wszystkiego z powodu życia w mieście. Nie chciał jednak również tracić
Kate.
Westchnął, pozbierał resztki posiłku, wrzucił wszystko do pojemnika na śmieci
i wrócił do samochodu Duba. Gdy pochylał głowę, wślizgując się za kierownicę,
dostrzegł, że na podłodze pod siedzeniem dla pasażera leży coś czerwonego. Po chwili
trzymał już w ręku maleńki szkarłatny przedmiot.
Przez chwilę nie miał pojęcia, co to takiego. Potem zrobiło mu się gorąco. Już [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl