do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dostał tak wysoką punktację z matematyki, że wygrał specjalnie
ufundowane stypendium na politechnice w Pasadenie. Był to w USA czas
zapotrzebowania na genialnych matematyków, którzy mogliby
konkurować z Japończykami. Patrzono z nadzieją na każdego, kto
wstępował na wyższe uczelnie i wykazywał choć odrobinę talentu w tej
dziedzinie.
Dyson z początku wątpił. Oczywiście nie miał problemów z algebrą, lecz
nie podniecało go to w takim stopniu jak dobra gra w kosza. Ale po
pierwszym roku na kalifornijskiej politechnice zrozumiał olbrzymie
pokrewieństwo pomiędzy równaniami a formułkami.
Z początku profesorowie patrzyli na niego sceptycznie. Jego pochodzenie
społeczne, przeciętne stopnie z angielskiego i biologii i silny żargon z
przedmieścia dawały obraz dziwaka, genialnego idioty. W tym czasie
Dyson chodził, mówił i wyglądał jak czarnuch z Detroit; którym zresztą
był.
Ale pózniej talent Dysona rozkwitł. Przyszła fascynacja nauką i on sam
został zaakceptowany przez grono młodych geniuszy w campusie.
Zachęcili go do podjęcia pracy w Cyberdyne i umieścili tam, w małym co
prawda laboratorium technicznym, ale przy pracy nad znaczącym, ściśle
tajnym projektem. Zaledwie dwa lata pózniej zdystansował wszystkich
współzawodników i został podniesiony do rangi koordynującego
poszukiwania naukowe. A teraz Cyberdyne urosło z małej, fabryczki
produkującej mikroprocesory do megamilionowej korporacji, stojącej u
progu wielkiego odkrycia na polu sztucznej inteligencji.
W tej chwili Dyson chciał powrócić do pracy.
Właściciel i głowa Cyberdyne wkroczył do dużego biura ze szkła i stali.
Greg Simmons nie postarzał się przyjemnie w ciągu dziesięciu lat, jakie
upłynęły od założenia fabryki. Walcząc z konkurencją i usiłując zachować
kontrolę nad innymi członkami zarządu, którzy byli zaledwie
inwestorami, wbił sobie parę gwozdzi do trumny. Miał tylko pięćdziesiąt
jeden lat, ale wyglądał na o dziesięć łat starszego. Jego niegdyś gęsta i
ciemna czupryna zrobiła się szara i cienka. Jego blada cera zdradzała
problemy z wątrobą. Utykał lekko od artretyzmu w biodrze. Mógł żyć o
wiele dłużej i stać się o wiele bogatszym człowiekiem, ale patrząc na
niego można było w to zwątpić. Pacjenci z rakiem wyglądali zdrowiej.
Simmons doznał silnego wstrząsu psychicznego pięć lat temu, gdy jego
partner, wiewiórkowaty, ale genialny młody człowiek o imieniu Jack Kroll,
umarł na raka mózgu. Kroll był prawdziwą siłą napędową.
Odpowiedzialny za sukces spółki, był u progu wynalezienia nowej formy
mikroprocesora, zwanej obwodem opłatkowym. Miała ona
zrewolucjonizować przemysł komputerowy i uczynić Simmonsa
miliarderem. Stracił lata, zanim znalazł kogoś odpowiedniego na to
miejsce. Znalazł go w postaci faceta stojącego przy oknie. Dyson ciągle
jeszcze wyglądał na dwudziestolatka, mimo że miał już lat trzydzieści i
trzy. Niedawno odcyfrował ostatnie skomplikowane notatki Krolla i
prowadził teraz badania naukowe jeszcze dalej posunięte, a napędzane
siłą swego intelektu. Zamiast pracy nad pojedynczymi obwodami, Dyson
odkrywał, jak działa cały system.
Jedyny problem to to, że pieniądze przelatywały przez laboratorium jak
przez sito. Dyson chciał mieć coraz więcej pomocników, a Cyberdyne
musiała płacić najwyższe stawki, aby kraść ich z innych, najlepszych
firm. A im więcej ludzi w obsłudze, tym trudniej zachować środki
ostrożności. Dyson był słynny z tego, że nie zwracał na to uwagi. Często
Simmons wzywał go na dywanik za niedopatrzenia w zachowaniu
tajemnicy. Było to jak łajanie dziecka. Dziecka, które trzymało wszystkie
karty w rękach, ponieważ Dyson już wiedział, że Simmons był bardziej
handlowcem niż naukowcem, który mógłby zrozumieć końcowe
wykorzystanie cacek, jakie jego firma produkowała.
Nie był naukowcem, nie był nawet szczególnie mądry. Och, bywał
rysownikiem i technicznym projektantem dla różnych małych firm
elektronicznych, ale jego sukces został zbudowany tylko na jednej
rzeczy...
... łucie szczęścia.
Dziesięć lat temu Simmons pracował w Kleinhaus Electronic za Los
Angeles, robiąc projekty wstępne do komputera. Jednego ranka
przyszedł do pracy i musiał czekać na zewnątrz budynku, podczas gdy
policja zeskrobywała z fabrycznej podłogi ciało. Najwidoczniej jakiś
mężczyzna i kobieta włamali się z niewiadomego powodu i uruchomili
jakąś maszynę. Mężczyznę zabiło, a kobieta dostała podobno świra.
Kiedy go już wpuszczono, Jack Kroll, który wtedy był jego asystentem,
przyniósł mu dziwny kawałek mikroobwodu. Ciekawość przepchnęła go
przez kordon policyjny i kazała zwinąć co ciekawsze resztki i kawałki
pozostałe po eksplozji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl